Gdzie czczenie klęsk, jest normalnością, pomnik Bitwy Warszawskiej powstaje dwa lata po setnej rocznicy. Historyczna opieszałość szokuje. Szczególnie, że właśnie teraz widzimy, że przypominania o bestialstwach ówczesnych najeźdźców i skutecznej obronie nigdy za wiele.
Przy okazji przebudowy placu na Rozdrożu ma nareszcie powstać pomnik Bitwy Warszawskiej. Zwycięstwa, które uratowało niepodległość w 1920 roku. A zdaniem wielu uratowało Europę przed światową rewolucją.
Zwycięstwo wszystkich prócz bolszewików
Szokująca jest opieszałość w czczeniu wielkiego zwycięstwa. W kraju, gdzie co rusz czci się narodowe klęski. Bitwa Warszawska 1920 roku była jedną z najważniejszych w dziejach Polski i świata. Powstrzymała pochód bolszewickiej Rosji. Była też niesamowitym pokazem solidarności i jedności ponad podziałami społeczeństwa polskiego. Z tej historii mogą czerpać właściwie wszystkie siły polityczne. Odwołujące się do dziedzictwa Józefa Piłsudskiego, bo on był naczelnikiem państwa i dowodził całością. Narodowej Demokracji, bo żołnierze Hallera odegrali w bitwie istotną rolę. Ludowcy – bo premierem rządu był Wincenty Witos, a ważną rolę odegrał też generał Tadeusz Rozwadowski. Socjaliści, bo ludzie PPS w bitwie walczyli i ginęli. Wierzący i niewierzący. Organizacje kobiece – bo rola kobiet w tamtej wojnie często dziś jest przypominana.
Historyczne analogie
I choć wszyscy przyznają, że Bitwa Warszawska była istotna, w Warszawie nie ma ani muzeum, ani pomnika. Ten ostatni powstaje dopiero teraz. Przy okazji przebudowy Pl. Na Rozdrożu. I dobrze, że powstaje. Ale też sam pomnik może być co najwyżej dodatkiem do turystyki historycznej. Godne muzeum byłoby – jak Muzeum Powstania Warszawskiego – turystyczną atrakcją. To raz. Dwa – czczenie zwycięstw jest zdrowsze, niż klęsk. Nie chodzi o to, by nie czcić przegranych powstań. Ale by także historycznie pokazać samym Polakom, że coś nam się też jednak udawało. To ma ogromne znaczenie psychologiczne. Wreszcie – kompletnym nonsensem jest to, że całkowicie zmarnowany został czas związany ze stuleciem wielkiej bitwy. Wtedy był moment, by przypomnieć o wydarzeniu także światu. A pamiętać trzeba, bo armia, która wtedy chciała podbić Europę, dokonywała na naszych ziemiach bestialskich czynów. Dokładnie takich jak dziś w Ukrainie, która dziś jest przedmurzem jak Polska 102 lata temu.