niedziela, 22 września, 2024

Zabójca wyszedł z więzienia, by oddać mamie nerkę. „Odnalazł się” po latach w Norwegii

Paweł Z. zastrzelił wspólnika od lewych interesów i jego ciężarną konkubinę. Za to odsiadywał dożywocie, ale dostał zgodę na krótkie wyjście na wolność, bo miał oddać nerkę chorej matce. Bandyta jednak uciekł z kraju i przez siedem lat się ukrywał. Wpadł niedawno w norweskim Bergen.

 

Przed świętami Bożego Narodzenia w 2019 r. Komenda Sołeczna Policji przeprowadziła nietypową akcję. Na stronie internetowej i w mediach społecznościowych zamieszczono grafikę z choinką i trzema dużymi bombkami. W nie wkomponowano zdjęcia poszukiwanych przestępców.

„Nikt nie powinien spędzać świąt samotnie i w ukryciu. Masz informacje na temat miejsc pobytu Mariusza vel Noah, Marka lub Pawła? Daj nam znać! Skontaktujemy ich ze Świętym Mikołajem, a gdyby nie miał dla nich prezentów, sami się nimi zaopiekujemy” – apelowali policjanci. W tej trójce był Paweł Z., sprawca okrutnej zbrodni sprzed lat. W połowie listopada 1999 roku w mieszkaniu przy ulicy Okocimskiej znaleziono zwłoki  Jacka G. i 21-letniej Katarzyny K. Ciało mężczyzny leżało w wannie, a kobiety na łóżku w pokoju. Oboje zostali zastrzeleni. Policjanci nie mieli wątpliwości, że to była egzekucja. Zbrodnia tym bardziej przerażała, że Katarzyna K. była w ciąży, ale to nie powstrzymało mordercy. Podczas śledztwa zakładano, że zabójstwo może mieć związek z działalnością Jacka G., ps. „Gielos”. Bo był doskonale znany policjantom, przede wszystkim ze śledztw przeciwko złodziejom samochodów, ale i w sprawach narkotykowych. Brano pod uwagę też zemstę dawnego partnera zamordowanej kobiety, ale to był fałszywy trop. Przez długi czas zabójca dwóch osób pozostał bezkarny.

W połowie 2000 roku Tomasz D. i Paweł Z.ps. „Załen” trafili do aresztu za inne przestępstwa. Mężczyźni byli nie tylko wspólnikami, ale również przyjaciółmi znającymi swoje tajemnice. Rzekomo ten drugi – jak twierdziło „Życie Warszawy” – w celi przeszedł załamanie, napisał nawet listy, w których przyznał się do zbrodni, ale ich nie wysłał.

Po wyjściu na wolność Tomasz D. postanowił jednak ujawnić prawdę. Wtajemniczył policjantów.

Paweł Z. i Jacek G. wspólnie robili różne „interesy”. Ten pierwszy wynajął też koledze garaż na „dziuplę”. Gdy został aresztowany, wspólnik przestał jednak płacić. Po wyjściu na wolność właściciel garażu zażądał pieniędzy, ale Jacek G. nie zamierzał dać ani grosza. To wywołało ostry konflikt, który z czasem narastał. W końcu Paweł Z. postanowił się zemścić. Po to kupił pistolet z tłumikiem. 18 listopada wtargnął do mieszkania Jacka G. Jego zabił pierwszego, a gdy zobaczył Katarzynę K., strzelił do kobiety trzy razy.

Gdy tego samego dnia spotkał się z Tomaszem D. opowiedział co zrobił. Podczas rozmowy morderca przypomniał sobie, że mógł zostawić w łazience odcisk palca. Dlatego z przyjacielem wrócił na miejsce zbrodni, rozlał perfumy i podpalił. Od razu uciekli i nie wiedzieli, że ogień szybko zgasł. Swąd spalenizny zaalarmował jednak sąsiadów. W taki sposób odkryto zbrodnię. Po zeznaniach złożonych przez Tomasza D., Paweł Z. został zatrzymany. Nie przyznał się do winy. Prokuratura zebrała na tyle silne dowody, że sąd skazał zabójcę na dożywotnie pozbawienie wolności z zastrzeżeniem, że o warunkowe przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać dopiero po 30 latach odsiadki.

Przez długi czas o Pawle Z. było cicho. Po prostu odsiadywał wyrok. 14 lat później stało się coś zdumiewającego. Bezwzględny morderca otrzymał od sądu zgodę na trzymiesięczną przerwę w karze.

„Z uwagi na ważne względy rodzinne” – brzmiał lakoniczny komunikat. Dziennikarze ustalili, że matka Pawła Z. była poważnie chora, a on zgodził się oddać kobiecie nerkę. Bandyta jednak skorzystał z okazji i uciekł z kraju. Od tej pory był jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w całym kraju. Jego zdjęcie i rysopis często publikowano w mediach. Pomimo to zabójca pozostawał na wolności i brakowało informacji o miejscu pobytu.

Aż w końcu… „Po 7 latach ukrywania pojawił się trop prowadzący do Skandynawii. Polscy i norwescy policjanci z Biura Kryminalnego KGP oraz Krajowego Urzędu Śledczego KRIPOS, należący do międzynarodowej sieci współpracy policyjnej ENFAST, połączyli siły i dokonując sprawdzeń, „krok po kroku” zbliżali się do poszukiwanego” – ujawniło pod koniec czerwca Biuro Kryminalne Komendy Głównej Policji. Kilka dni wcześniej norwescy antyterroryści zatrzymali Pawła Z. na jednej z ulic Bergen. Wprawdzie Polak podawał inne dane personalne, policjanci doskonale wiedzieli z kim mają do czynienia.

Łucja Czechowska

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img