Nie Paulo Bento, nie Vladimir Petković, czy Herve Renard, ale Fernando Santos, do niedawna selekcjoner reprezentacji Portugalii, wcześniej Grecji. Słynie z religijności, umiłowania do papierosów i bardzo defensywnej gry. Ale osiągał sukcesy – dotarł do ćwierćfinału Euro i 1/8 finału Mistrzostw Świata z kadrą Grecji. Zdobył mistrzostwo Europy, wygrał Ligę Narodów z drużyną Portugalii. Z Biało-Czerwonymi nie pracował jeszcze tak utytułowany selekcjoner. Bardzo duże obawy budzi jednak fakt, czy prezentowany przez niego zachowawczy styl to faktycznie to, czego dziś nasza reprezentacja potrzebuje.
To już jasne. W poniedziałek po południu www.sport.pl opublikował zdjęcie Fernando Santosa, który wylądował na Okęciu. Niedługo potem informację podchwyciły media. Zdjęcie z nowym selekcjonerem opublikował w końcu sam prezes PZPN Cezary Kulesza. Nieoficjalnie media poinformowały też, że w sztabie selekcjonera znajdą się dwaj Polacy. Trener Tomasz Kaczmarek i były wybitny piłkarz, Łukasz Piszczek. Oficjalna prezentacja selekcjonera we wtorek, o godzinie 13.00.
Kim jest Fernanto Santos
Portugalski szkoleniowiec ma 69 lat. Słynie z palenia papierosów i bardzo głębokiej religijności. Przed laty przeżył nawrócenie, dziś mecze ogląda z różańcem w dłoni. Santos prowadził FC Porto, z którym na przełomie stuleci zdobył mistrzostwo i puchar Portugalii. Potem prowadził kluby w Grecji, wreszcie, w 2010 roku zastąpił legendarnego Otto Rehhagela na stanowisku selekcjonera reprezentacji Grecji. Awansował z zespołem na rozgrywane w Polsce i Ukrainie mistrzostwa Europy. Na turnieju jego zespół zasmucił Polaków – remisując z drużyną Franciszka Smudy 1:1. Potem przegrał z Czechami ale sensacyjnie pokonał Rosję i zagrał w ćwierćfinale. Tam Grecy ulegli Niemcom 2:4. Awansowali też na mistrzostwa Świata w Brazylii w 2014 roku (po barażu z Rumunią). Na turnieju wyszli z grupy i odpadli po karnych w 1/8 finału z Kostaryką. Kolejne lata to najlepszy czas w karierze Santosa, który po Grecji przejął kadrę swojego kraju. Portugalię prowadził ostatnie osiem lat.
Fernando Santos z Portugalią pewnie awansował do mistrzostw Europy 2016 roku, wygrywając 7 na 8 spotkań. Na turnieju drużyna wizualnie prezentowała się paskudnie, ale osiągnęła sukces. Wyszła z grupy nie wygrywając meczu, remisując z Islandią 1:1, Austrią 0:0, Węgrami 3:3. W 1/8 finału nieprzekonująca Portugalia wpadła na świetnie prezentującą się w fazie grupowej Chorwację. Po regulaminowych 90 minutach było 0:0, a trzy minuty przed końcem dogrywki Ricardo Quaresma dał wygraną Portugalczykom. Ćwierćfinał pamięta chyba każdy, kto miał wtedy więcej niż kilka lat. Rywalem Portugalczyków byli Polacy. Po golu Roberta Lewandowskiego już w 2 minucie podopieczni Adama Nawałki prowadzili 1:0. Wyrównał Renato Sanches w 36 minucie. O awansie decydowały karne. Po przestrzelonym strzale Błaszczykowskiego awansowali podopieczni Santosa. Półfinał z Walią (2:0) to jedyna wygrana w regulaminowym czasie w turnieju. W finale, mimo kontuzji Cristiano Ronaldo wygrali z gospodarzami, Francuzami 1:0. I wywalczyli złoty medal!
Tudniej określił Santosa, ale
Turniej we Francji na dobre określił kadencję Santosa. Mistrzostwo Europy, największy sukces w historii reprezentacji Portugalii. A jednocześnie bardzo brzydki, defensywny styl. Stąd Fernando Santos miał łatkę trenera defensywnego. Choć późniejsze lata czasem potwierdzały, czasem zaprzeczały tej opinii. Portugalia pod wodzą Santosa zajęła trzecie miejsce w Pucharze Konfederacji w 2017 roku. Awansowała na mistrzostwa Świata 2018. Tam zaprezentowała się ładniej niż na wygranym Euro (choćby w remisowym 3:3 meczu z Hiszpanią). I odpadła w 1/8 finału z Urugwajem. Drużyna świetnie spisała się w Lidze Narodów, wygrywając jej pierwszą edycję w 2019 roku. Natomiast mistrzostwa Europy 2020 (w 2021 roku) wypadły blado. Portugalczycy wygrali z Węgrami 3:0, ale gole strzelali w końcówce. Przegrali z Niemcami 2:4 i zremisowali 2:2 z Francją. W 1/8 ulegli Belgom 0:1. Ostatnim turniejem były mistrzostwa Świata w Katarze.
Drużyna Santosa zagrała słodko-gorzki mundial. Portugalczycy pokonali Ghanę 3:2, po bardzo dobrej grze wygrali z Urugwajem 2:0. Mając pewny awans ulegli 1:2 Korei Południowej. Druga runda to popis drużyny Santosa, 6:1 z mocną przecież Szwajcarią. Selekcjoner miał odwagę odstawić od składu legendarnego Cristiano Ronaldo. Zaprzeczył też teorii, że nie wykorzystuje ofensywnego potencjału zespołu. Portugalię niektórzy zaczęli widzieć w wielkim finale. Nie było i półfinału – drużyna w ćwierćfinale przegrała z Marokiem 0:1. Największe sukcesy Santosa to wygranie Euro, Ligi Narodów, awanse z Grecją do 1/8 finału Mistrzostw Świata i ćwierćfinał Euro. Co jednak oznacza wybór Santosa? Plusem są wyniki, dorobek. Tak utytułowanego szkoleniowca polska reprezentacja nie miała. Do tego właśnie ułożenie sobie relacji z gwiazdami. Cristiano Ronaldo był liderem zespołu, ale gdy było trzeba zaakceptował rolę rezerwowego. Minusy? Zachowawczy styl i niewykorzystanie w pełni potencjału drużyny Portugalii. Ale też nie do końca.
Cele przed Polską
Paradoksalnie najbrzydszy styl Portugalia Santosa prezentowała na Euro, na którym zdobyła złoto. Ale ostatni mundial, mecze z Ghaną, Urugwajem i przede wszystkim ze Szwajcarią to popis także siły ofensywnej. Prowadzona przez Santosa reprezentacja Polski ma zadanie – dobra gra na Euro 2024 w Niemczech. Grupa eliminacyjna trudna nie jest. Rywalami są Czechy, Albania, Wyspy Owcze i Mołdawia. Awansują dwa zespoły. Miejsce poza pierwszą dwójką nie przekreśla szans. Bo można awansować poprzez ścieżkę z Ligi Narodów. Kolejny cele to awans na MŚ 2026 w Kanadzie, USA i Meksyku. Drużyny Santosa kilka razy mierzyły się z Polakami. Towarzysko Grecja towarzysko zremisowała z Polską 0:0. Potem było 1:1 w Euro w Polsce na Stadionie Narodowym na inaugurację turnieju. Portugalia Santosa zremisowała z Polską 1:1 w ćwierćfinale Euro 2016 (przeszła po karnych). W Lidze Narodów 2018/19 Portugalczycy pokonali Polaków 3:2 w Chorzowie. W Lizbonie padł remis 1:1, gola dla podopiecznych Jerzego Brzęczka zdobył Arkadiusz Milik.