poniedziałek, 16 września, 2024

Nie media są problemem, ale choroba, która je toczy. Normalność ukryta poza mainstreamem (KOMENTARZ)

Twierdzenie, że po akcji Krzysztofa Stanowskiego, który ośmieszył medialny mainstream media wreszcie upadną, są nielogiczne i szkodliwe. Nielogiczne, bo przecież prowokację ośmieszającą medialny mainstream przeprowadzili dziennikarze, tworzący popularne media. Szkodliwe, bo radość z likwidacji dziennikarstwa można by porównać do radości z likwidacji policji, czy armii. Tak naprawdę media toczy ciężka choroba, dotyczy mediów pisowskich, antypisowskich i nijakich. Szansą są projekty poza mainstreamem.

Nie milkną echa głośnej, żeby nie powiedzieć kultowej akcji wkręcenia przez Krzysztofa Stanowskiego Zbigniewa Stonogi i gwiazd mainstreamowych mediów. Pojawiło się po niej szereg komentarzy słusznie piętnujących upadek mediów głównego nurtu. A także komentarz niepokojący, o konieczności upadku dziennikarstwa w ogóle. Niepokoi tym bardziej że wygłosił go jeden z prawicowych polityków, z kręgów Konfederacji. Fakt, że tak wielu dziennikarzy dało się nabrać na prowokację Stana nie znaczy, że złe jest dziennikarstwo jako takie. Dowodzi, że uzależnienie medialnych celebrytów od mediów społecznościowych jest szkodliwą patologią. Na początku jednak pokrótce przypomnijmy, o co w całej historii chodzi.

Ano o to, że Zbigniew Stonoga zapowiedział, że zbiera haki na Krzysztofa Stanowskiego. Sam zainteresowany, szef Kanału Zero nagrał więc prowokacyjny film, z rzekomego kolegium redakcyjnego. W jego trakcie miał nie zgadzać się na publikację materiałów o aferze w Funduszu Sprawiedliwości. Twórcy prowokacji dali wskazówkę, mającą naprowadzić rzeczywistych dziennikarzy na trop, że sprawa jest ściemą. Podczas ustawionego zebrania pojawiła się informacja, której nie miało prawa być, bo jeszcze się wtedy nie wydarzyła. Mimo to Stonoga przynętę łyknął. Łyknęli ją też mainstreamowi dziennikarze. Po wszystkim jeden z polityków Konfederacji obwieścił koniec mediów i że się z owego końca niezmiernie cieszy. Słowa polityka są nielogiczne i szkodliwe. Nielogiczne, bo przecież akcja Stanowskiego była akcją dziennikarzy, więc mediów. Możemy co najwyżej mówić o końcu pewnej grupy dziennikarzy. Środowiska, którego tryb dnia określają wpisy w serwisach społecznościowych. Dotyczy to i celebrytów opcji liberalnej i tych bardzo konserwatywnych, jak i niemających żadnych poglądów.

Teza także szkodliwa

Wpis pana polityka (nazwiska nie podajemy celowo) jest też szkodliwy. Wyrażanie radości z upadku mediów jest tym samym, co czerpanie radochy z upadku policji, prokuratury, sądów, likwidacji armii. Media zżera nowotwór upartyjnienia, fanatyzmu, braku jakiejkolwiek rzetelności. Tłumacząc na bardziej prosty język to, że mediami być przestają. Więc pora, by zaczęły nimi znów być. Wielkie redakcje faktycznie są dziś bardziej sztabami partyjnymi, niż ośrodkami kontroli władzy. Powstają jednak dziennikarskie kanały, podcasty. Reportażyści, dla których nie ma miejsca w prasie, która zresztą upada, swoje reportaże publikują w formie książkowej. Zmienia się formuła mediów. Prasa w obecnej formie dogorywa, telewizja traci na znaczeniu. Natura nie znosi jednak próżni. I poza światem celebrytów powstają też nowe media. Nowe, ale rola pozostaje ta sama. Występowanie w interesie ludzi, kontrola władzy. Tę misję staraliśmy się zawsze realizować w Telegrafie 24 – Nowym Telegrafie Warszawskim. I nadal, choć w nieco innej formie, będziemy starali się to robić.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img