czwartek, 24 października, 2024

Pewne 3:1 w piłkarskim klasyku. Legia liderem, mimo dwóch zaległych spotkań

Cztery bramki, rzut karny i czerwona kartka w doliczonym czasie i obaj bramkarze z asystami. Klasyk Legii z Widzewem spełnił oczekiwania. Podopieczni Kosty  Runjaicia po wygranej  z łodzianami 3:1 są  mimo  zaległych  spotkań liderem PKO BP Ekstraklasy.

Określenie klasyk po polsku to truizm. Mecze Legii z Widzewem od lat elektryzowały publiczność. W latach 90-ych decydowały o mistrzostwie Polski, gdy oba zespoły dominowały Ekstraklasę, grały w Lidze Mistrzów. Potem na lata Legia dominowała ligę, Widzew spadł do niższych klas. Wrócił do Ekstraklasy w poprzednim sezonie. I choć dziś legioniści walczą o mistrzostwo i grają w pucharach, a łodzianie o środek tabeli, spotkania obu drużyn wciąż budzą wielkie zainteresowanie.

Bramkarze z asystami

Rok temu w Łodzi wygrali podopieczni Kosty Runjaicia. W Warszawie padł po dramatycznym starciu remis 2:2. Również niedzielny mecz nie zawiódł oczekiwań. Legia zaczęła w odmienionym składzie. Na boisku nie pojawili się (z różnych powodów) między innymi Rafał Augustyniak, Artur Jędrzejczyk, Tomáš Pekhart, Marc Gual. Za to od pierwszych minut pojawił się debiutujący w warszawskim zespole francuski stoper Steve Kapuadi. Już w 4 minucie groźną akcję stworzyli goście. Kapitalnie obronił Kacper Tobiasz. Po chwili bramkarz Legii daleko wybił piłkę, przejął ją Ernest Muci. Fenomenalnie poradził sobie z obrońcami gości i nie dał szans Henrichowi Navasovi. Przez całą pierwszą połowę na boisku rządziła Legoa, ale w 44 minucie Widzew wyrównał. Piłkę na połowę Legii wybił Ravas, a błąd Ribeiro i Kapuadiego bezlitośnie wykorzystał Jordi Sanchez. Do przerwy było 1:1. I jedna sprawa była jasna – mecz przeszedł do historii. Dwie bramki padły po asystach bramkarzy przeciwnych drużyn.

Pewność Muciego, karny Josué

Na początku drugiej połowy mecz był bardziej wyrównany, łodzianie próbowali stwarzać zagrożenie. Najlepszą okazję mieli w 47 minucie, gdy Jordi Sanchez znalazł się sam na sam z Tobiaszem, ale nie trafił do bramki. Kwadrans przed końcem regulaminowego czasu Juergen Elitim zagrał do Ernesta Muciego, który płaskim strzałem po ziemi pokonał Henricha Ravasa. Już w doliczonym czasie gry, konkretnie w siódmej minucie doliczonego czasu, idiotycznie w polu karnym sfaulował Luís Silva. Sędzia pokazał mu czerwoną kartkę i podyktował rzut karny dla Legii. „Jedenastkę” pewnie wykonał Josué. Ostatecznie Legia wygrała w klasyku z Widzewem Łódź 3:1. Podopieczni Kosty Runjaicia mimo dwóch zaległych spotkań są z 13 punktami liderem tabeli PKO BP Ekstraklasy. Teraz czeka ich przerwa na mecze reprezentacyjne. Po nich, w sobotę, 16 września trudny wyjazd do Gliwic i spotkanie z Piastem, prowadzonym przez byłego piłkarza i trenera Legii, Aleksandara Vukovicia.

Legia Warszawa – Widzew Łódź 3:1 (1:1)

1:0 Ernest Muçi 5’
1:1 Jordi Sanchez 44’
2:1 Ernest Muci 75’
3:1 Josue 90’+7’ z rzutu karnego

Legia Warszawa: Kacper Tobiasz – Radovan Pankov, Steve Kapuadi, Yuri Ribeiro – Paweł Wszołek (46’ Makana Baku), Bartosz Slisz (71’ Marc Gual), Juergen Elitim, Josué, Patryk Kun – Blaž Kramer (18’ Maciej Rosołek, 71’ Tomáš Pekhart), Ernest Muçi (85’ Igor Strzałek).

Widzew Łódź: Henrich Ravas – Mato Miloš, Patryk Stępiński (82’ Mateusz Żyro), Serafin Szota, Luís Silva, Fábio Nunes – Dawid Tkacz (46’ Ernest Terpiłowski), Marek Hanousek, Fran Álvarez (70’ Dominik Kun), Bartłomiej Pawłowski – Jordi Sánchez (82’ Andrejs Cigaņiks).

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img