piątek, 20 września, 2024

Po serii zwycięstw, pojedynki z ligową czołówką. Skończył się spacerek, zaczęły się schody

Po bardzo dobrej serii, ale z ligowymi słabeuszami, zaczęły się dla Legii Warszawa prawdziwe schody. Mistrzowie Polski odbili od strefy spadkowej, wywalczyli sobie pewną poduszkę bezpieczeństwa. Ale spotkaniem z Rakowem Częstochowa zaczęli serię pojedynków z zespołami z ligowej czołówki (legioniści wywalczyli niezwykle cenny remis, czytaj TUTAJ). Jak legioniści spiszą się z drużynami pokroju Lecha i Pogoni? I, czy wywalczone punkty okażą się zaliczką wystarczającą, do zachowania ligowego bytu, czy może warszawski klub czeka mordercza walka do ostatniej kolejki?

Po Rakowie piłkarze Vukovicia zmierzą się z  Lechią Gdańsk, Lechem Poznań, Piastem Gliwice, Pogonią Szczecin. Wszystko to rywale z górnej części tabeli, przy czym Lech i Pogoń to zespoły bezpośrednio walczące z Rakowem Częstochowa o mistrzowski tytuł. A warto dodać, że legioniści z Rakowem zmierzą się też w półfinale Pucharu Polski. Rozgrywki te są dla Legii ostatnią szansą na grę w europejskich pucharach. Drugą parę półfinałową tworzą Lech Poznań i drugoligowa Olimpia Grudziądz. Po maratonie z najsilniejszymi zespołami, w czterech ostatnich kolejkach mistrzowie Polski zmierzą się ze średniakami, kolejno ze Stalą Mielec, Górnikiem Zabrze, Jagiellonią Białystok i Cracovią. Otwarte pozostaje pytanie, w jakich nastrojach i z jakiej pozycji przystąpią do tych ostatnich spotkań. Jeśli zapunktują na przykład z Lechem i Pogonią, ograją gdańszczan i gliwiczan, utrzymanie będzie niemal pewne. Jeśli zaś mistrzom Polski nie pójdzie, wtedy będzie nerwowo i walka rozgrywać się będzie do ostatniej kolejki.

Na razie jednak można powiedzieć, że w meczach z bezpośrednimi rywalami mistrzowie Polski wywalczyli sobie pewną poduszkę bezpieczeństwa. Wygrali cztery kolejne spotkania. A przede wszystkim swoistą klamrą spinają je mecze z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Kilka tygodni temu legioniści pojechali do Niecieczy po porażce z Wartą Poznań. I z czerwoną latarnią ligi zremisowali bezbramkowo, prezentując się beznadziejnie. Tydzień temu znów mierzyli się z Termaliką, w zaległym spotkaniu rundy jesiennej. Byli w innych nastrojach – bo po kilku wygranych (choć w nienajlepszym stylu) meczach. I wreszcie z czerwoną latarnią nastąpiło też przełamanie jeśli chodzi o styl. Pewnie, łatwo i przyjemnie – Legia Warszawa zdeklasowała Bruk-Bet Termalikę Nieciecza 4:1. Świetnie zagrał Josue. Wreszcie przełamał się Tomas  Pekhart. Król strzelców ubiegłego sezonu I w końcu drużyna z Łazienkowskiej przez większość spotkania (pomijając pierwsze dwadzieścia minut) zdecydowanie dominowała rywali. A co najważniejsze – oddaliła się od strefy spadkowej.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img