Facet robił grilla, przeszkadzał mu hałas – sąsiedzi przycinali krzaki. Wezwał więc strażników miejskich kłamiąc, że wycinka jest nielegalna. Funkcjonariusze znaleźli… niewybuch. Mogło dojść do tragedii.
Niewypały i niewybuchy z czasów II wojny światowej po jej zakończeniu były prawdziwą plagą. Przyczyną wielu śmierci, często dzieci, które bawiły się nieświadome zagrożenia. Wątek śmierci w wyniku eksplozji ładunku z czasu okupacji znalazł się chociażby w kultowym polskim serialu „Dom”. Śmierć podczas kopania na działce poniósł grany przez Wacława Kowalskiego dozorca Ryszard Popiołek. Blisko osiem dekad po zakończeniu wojny niewybuchy choć rzadziej, wciąż stanowią problem. Tak było w ostatni piątek, 26 kwietnia, na Białołęce.
Pocisk moździerzowy wystawał zza krzaka
Jak informuje straż miejska, w piątkowe popołudnie, funkcjonariusze z VI Oddziału Terenowego dostali wezwanie z ulicy Szałwiowej. Według zgłaszającego trwała tam nielegalna wycinka roślinności. Zgłoszenie okazało się nieprawdziwe – sąsiad przycinał legalnie krzaki, a hałas przeszkadzał zgłaszającemu w grillowaniu. W czasie kontroli znaleźli jednak coś, co rzeczywiście mogło zagrażać mieszkańcom. Spod krzewu, z bruzdy w ziemi, wystawał fragment pocisku moździerzowego z nienaruszoną spłonką. Mogło zginąć wielu ludzi. Pocisk pochodził najprawdopodobniej z czasów II wojny światowej – relacjonuje straż miejska. Funkcjonariusze zabezpieczyli teren przed dostępem osób postronnych. Zgodnie z procedurą powiadomili policję. Na miejscu zagrożenia, na zmianę, czuwało kilka patroli straży miejskiej. Na miejsce przybyła ekipa saperska. Saperzy sprawdzili, czy w okolicy nie ma kolejnych niewybuchów. Następnie zabezpieczyli i zabrali pocisk moździerzowy. Zawieźli go na poligon w celu neutralizacji – relacjonuje straż miejska. Gdyby nie przypadkowe odkrycie, mogło dojść do eksplozji, w wyniku której zginąć mogło wiele osób. Na szczęście tragedii udało się uniknąć.