czwartek, 19 września, 2024

Laicyzacja jest pewna. Po prawej i po lewej stronie (WYWIAD)

Być może wiara się odrodzi. A być może przyjdzie taki czas, cała epoka, w której chrześcijanie w tej części świata będą w mniejszości – mówi dr Tomasz Terlikowski, publicysta i filozof.

Gdy rozmawialiśmy przed tygodniem mówił Pan, że Polska i Warszawa w szczególności,  silnie się laicyzują. Czy czeka nas powtórka z Irlandii bądź z Chile?

Dr Tomasz Terlikowski: Nie chcę mówić, że skończymy jak np. Irlandia. Bo inna jest zupełnie specyfika tych krajów. Ale laicyzacja bez wątpienia będzie postępować. Myślę, że przy tej dynamice ten proces sekularyzacji będzie dalej postępował po obu stronach sceny politycznej. Z tą różnicą, o której wspomniałem. Inaczej będzie wyglądać proces sekularyzacji po stronie opozycyjnej, inaczej po stronie rządowej. Ale trwać będzie.

Zacząć wreszcie słuchać 

Jaka powinna być odpowiedź Kościoła na te procesy, które trwają w mieście tak specyficznym jak Warszawa, gdzie są dwie, zupełnie różne diecezje – Archidiecezja Warszawska i Diecezja Warszawsko-Praska?

Moim zdaniem błędem było dzielenie diecezji w ten sposób. Lepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie Archidiecezji Warszawskiej obejmującej całą Warszawę i diecezję obejmującą wianuszek, czyli obwarzanek gmin wokół Warszawy. Bo to jest realny podział. Oczywiście problemem byłoby to, gdzie miałaby być stolica tej drugiej diecezji. Ale też prawda jest taka, że między parafiami na Saskiej Kępie, Gocławiu i Białołęce, a parafiami na Ursynowie, czy na Woli nie ma wielkich różnic. Ale zostawmy ten temat, bo na pewno dziś odwrócenie tego byłoby niezwykle trudne. Natomiast wracając do pytania, Kościół przede wszystkim powinien SŁUCHAĆ. To, co mówi Franciszek – nie zamykajmy się. Wysłuchajmy wszystkich, także niewierzących, na obrzeżach Kościoła, zranionych. Wsłuchajmy się w ich pytania, nie serwujmy od razu odpowiedzi. Po drugie – nie ma już powrotu do sojuszu państwa z Kościołem.

Dziś, przynajmniej po jednej stronie, jest inne nastawienie?

Tego powrotu nie ma, bo jedna strona, ta niby bardziej prokościelna chce Kościół jedynie wykorzystać. Druga chce wybić się na jego krytyce – czasami słusznej, czasami nie. A więc sojusz ołtarza z tronem raz na zawsze powinien się skończyć. Zapomnijmy o nim! I trzecia rzecz – bardzo wielu ludzi nawet jeśli wciąż są w Kościele, deklarują przywiązanie do tradycji, są ludźmi niewierzącymi. A więc zacznijmy wreszcie ewangelizować. Głosić dobrą nowinę. I właśnie – skupmy się na ewangelii, a nie na kwestiach moralności.

Po strasznym wieku XVIII odbudowa trwala sto lat

Wreszcie bądźmy cierpliwi. Ta praca jeśli przyniesie efekty, to będzie to za pięćdziesiąt, sześćdziesiąt, a może nawet sto lat. Tych efektów nie będzie za miesiąc. I trzeba mieć świadomość, że te zmiany są bardzo głębokie i poważne. Zadziałały tu i błędy i afery w samym Kościele, ale też kultura masowa, procesy społeczne. Nie wszystko jest winą księży, czy polityków. Jak będzie dalej – ciężko przewidzieć. Być może wiara się odrodzi. A być może przyjdzie taki czas, cała epoka, w której chrześcijanie w tej części świata będą w mniejszości. Nie wiem jak będzie.

Pan kiedyś mówił o Kościele z końca XVIII wieku, gdy nastąpił totalny upadek moralny ludzi Kościoła, do tego połączony ze zdradą państwa. A potem jednak nastąpiło odrodzenie.

Tak, ten XVIII wiek był straszny. I odrodzenie trwało bardzo długo, prawie sto lat. Ale też pamiętać należy, że w czasach zaborów to garnięcie się ludzi do Kościoła miało też podtekst patriotyczny, dla wielu świątynie były ostoją niepodległości, nie religijności.

Jednak idąc do Kościoła ludzie ci szli z pobudek patriotycznych, a tam ewangelizowali się. Była tu dokonana ogromna praca.

To prawda – były działania ludzi świętych i reformatorów. Choćby Zmartwychwstańców, którzy przez lata apelowali do papieży, aby komunia święta była udzielana ludziom świeckim codziennie. Wtedy rzecz nie do pomyślenia. I prawdziwa rewolucja.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img