Prezydent stolicy znalazł się w sytuacji komfortowej. Może z dystansu obserwować sytuację polityczną, ma czas. Może w odpowiednim momencie wejść do ogólnopolskiej polityki – mówi prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W Warszawie rok zaczął się od ogromnych podwyżek cen gazu. I strona rządowa przekonuje, że to przez Rafała Trzaskowskiego. Bo nie zgłosił mieszkań do ulgi dla klasy średniej. Prezydent stolicy ostro odpowiedział, krytykując rząd. Kto wygra na tym sporze?
Prof. Jarosław Flis: Takie zrzucanie przez rządzących odpowiedzialności na przeciwników politycznych, nie wygląda dobrze. I raczej nie przyniesie im korzyści. Bo przecież wszyscy wiedzą, że rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Że rządzi od sześciu lat. I ta strategia PiS przypomina trochę zachowanie Platformy Obywatelskiej, kiedy formacja ta osłabła. I wtedy politycy PO o wszystko zaczęli obwiniać PiS. Dobrze wiemy, jak to się skończyło.
Kilka miesięcy temu, gdy Donald Tusk wrócił do polskiej polityki, wielu komentatorów twierdziło, że to polityczna marginalizacja Rafała Trzaskowskiego. Pan wtedy mówił, że pozycja prezydenta stolicy jest mocna. Bo zarządza wielkim budżetem, ogromną strukturą. Teraz prezydent współorganizował spotkanie samorządowców, wspólnie z którymi apelował o jednoczenie opozycji. Jak wygląda dziś pozycja prezydenta?
Rafał Trzaskowski jest w sytuacji komfortowej. Pełni urząd, z którego nikt go nie odwoła. Zarządza budżetem nie mniejszym niż niejedno państwo. W dodatku może na spokojnie obserwować i przyglądać się polskiej polityce. Widzimy, że powrót Donalda Tuska nie okazał się takim przełomem, na jaki wielu sympatyków opozycji liczyło. Były premier działa tak, jak przed laty. Ale to nie jest 2007, czy 2011 rok. Przekaz trzeba przygotować pod obecne realia. Tuskowi udaje się to średnio. Trzaskowski może więc spokojnie czekać na to, co się wydarzy w polityce ogólnopolskiej. Spokojnie rządzić Warszawą. I jeśli omijać go będą trudne sytuacje – jak awaria Czajki, będzie mógł za jakiś czas odegrać jeszcze kluczową rolę w polskiej polityce.