piątek, 20 września, 2024

Zamordował kobietę i uciął jej głowę. Zbrodnia przeraża także dziś

Ta zbrodnia wstrząsnęła Warszawą i Polską. Bibliotekarz Kajetan P. swoją ofiarę wybrał z ogłoszenia. 3 lutego 2016 roku przyszedł do jej mieszkania na Woli, pod pretekstem nauki języka włoskiego. 30-letnią lektorkę zabił, uciął jej głowę. Następnie przewiózł ciało taksówką. Wpadł po kilku dniach na Malcie, skąd planował ucieczkę do Afryki. Podczas transportu usiłował gryźć eskortujących go policjantów. Po blisko pięciu latach przed Sądem Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok. Bibliotekarz został skazany na dożywocie. Przypominamy kulisy wydarzeń, które na naszych łamach opisywaliśmy wielokrotnie.

fot. policja.pl

 

Choć minęło sporo czasu, wspomnenie tych wydarzeń wciąż wywołuje emocje. Był pochmurny dzień, środa, 3 lutego 2016 roku. 30-letnia Katarzyna J., pochodząca z Radomia mieszkanka Woli, tego dnia miała udzielić kolejnej lekcji. Kobieta była lektorką języka włoskiego. Klienci zgłaszali się z ogłoszenia. Katarzyna zamieściła je bez swojego zdjęcia. Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo tragiczne będą tego konsekwencje… Właśnie brakiem zdjęcia wybór tej, a nie innej osoby, jako ofiary tłumaczył potem Kajetan P. 27-letni wówczas mężczyzna pochodzi z Poznania, ale od lat mieszkał w Warszawie, na Żoliborzu, gdzie wynajmował mieszkanie z kilkoma współlokatorami. Pracował jako bibliotekarz w bibliotece publicznej na Woli. Wykształcony, inteligentny, z dobrej rodziny.

Kajetan P. fot. policja.pl

Od jakiegoś czasu zachowywał się jednak „dziwnie”. Jak twierdzili jego znajomi, mówił dziwne rzeczy o energii słonecznej, stał się odludkiem. A jednak nikt nawet w najstraszniejszych snach nie spodziewał się, do jakiej tragedii dojdzie. W tragiczną środę P. zjawił się w mieszkaniu Katarzyny J. Wykorzystując jej nieuwagę, gdy kobieta poszła zrobić herbatę, bibliotekarz zabił ją. Następnie uciął głowę, którą schował do plecaka, a ciało do podróżnej torby. Z takim „bagażem” wsiadł do taksówki. Kazał się wieźć na Żoliborz. Gdy z torby zaczęła wyciekać krew, zaskoczonemu kierowcy powiedział, że wiedzie „tuszę dzika”. W wynajmowanym przez siebie mieszkaniu, w którym akurat nie było współlokatorów, usiłował podpalić ciało, ale spłoszony uciekł. Wezwani na miejsce strażacy i policjanci odnaleźli ciało bez głowy… stosunkowo szybko ustalono, że należy ono do Katarzyny J. Zaś polska policja zaczęła szukać sprawcy zbrodni. Szybko ustalono, że podejrzanym jest Kajetan P., 27-letni bibliotekarz. W poszukiwania zaangażowały się Interpol, FBI, a z polskiej strony tzw. łowcy cieni. Ustalono, że P. najpierw pojawił się na dworcu Centralnym, gdzie pokłócił się ze sprzedawcą w kiosku – o dosłownie kilka groszy. Pojechał pociągiem do Berlina, a stamtąd na południe. Ruszył wyścig z czasem – wiadomo było, że P. najprawdopodobniej chce uciec do Afryki, gdzie poszukiwania byłyby mocno utrudnione. Na szczęście udało się go złapać na Malcie. Został przetransportowany do Polski, a podczas podróży próbował gryźć eskortujących go policjantów.

Kajetan P. fot. policja.pl
Kajetan P. fot. policja.pl

W prokuraturze złożył wyjaśnienia. Podał szokujące motywy zbrodni. Jak się okazało, chciał sprawdzić, czy życie człowieka lub zwierzęcia jest tak samo ważne. Ofiarę wybrał przypadkowo, celowo także bez zdjęcia w ogłoszeniu. Proces – z uwagi na drastyczność sprawy – był utajniony. Wiadomo jednak, że w areszcie Kajetan P. miał status więźnia szczególnie niebezpiecznego. Był trzymany w izolacji, a środki ostrożności zostały

Kajetan P. fot. policja.pl

wzmocnione po tym, gdy zaatakował więzienną psycholog. We wtorek, 26 stycznia 2021 roku, prawie pięć lat po dokonaniu zbrodni Kajetan P. usłyszał wyrok. Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł karę dożywotniego więzienia – najsurowszą przewidzianą przez polski kodeks karny. Ma ją odbywać w „trybie terapeutycznym”, co znaczy, że w placówce więziennej musi się znajdować oddział psychiatryczny, a więzień musi być poddany leczeniu. P. został skazany za zabójstwo, za to, że „zabił lektorkę języka włoskiego Katarzynę J. w ten sposób, że zadał jej dwa ciosy nożem, powodując zgon, a następnie dokonał oddzielenia głowy od tułowia, przewiózł jej ciało do swojego mieszkania i podpalił je”. Usłyszał też wyrok za zaatakowanie funkcjonariusza. Ma wpłacić odszkodowanie na rzecz rodziny zamordowanej w wysokości 75 tysięcy złotych. Wyrok jest nieprawomocny. Obrona, która twierdziła, że P. jest niepoczytalny, zapowiada apelację.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img