wtorek, 15 października, 2024

Prezydent Gdańska może mieć ulicę w Warszawie. Ale prezydent Warszawy tym bardziej!

Politycy Koalicji Obywatelskiej z jednej strony – słusznie! – chcą upamiętnić zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, z drugiej strony od blisko dziesięciu lat gardzą wszelkimi próbami upamiętnienia byłego prezydenta Polski i prezydenta WARSZAWY Lecha Kaczyńskiego, który zginął w Smoleńsku. Mówienie o walce z hejtem, końcem wojny polsko-polskiej jest w ich wykonaniu niewiarygodne.

fot. Cezary P./Wikipedia By Cezary p – https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Trumny_Pary_Prezydenckiej_w_Sali_Kolumnowej_Pałacu_Prezydenckiego.jpgTen plik jest fragmentem innego pliku: Trumny Pary Prezydenckiej w Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego.jpg, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=74917889

Rozumiem pomysł samorządowców KO z Warszawy, by upamiętnić Pawła Adamowicza. Prezydent Gdańska był zasłużonym opozycjonistą w PRL, w III RP popularnym samorządowcem. Miał przeciwników, wśród których budził kontrowersje, ale też padł ofiarą hejtu. A jego śmierć była szokiem. Po niej nastąpiły liczne apele o zaprzestanie hejtu i mowy nienawiści. Rocznica tragedii gdańskiej jest dobrym momentem, aby Adamowicza w Warszawie uczcić. Jest jednak małe „ale”. W stolicy, od 13 lat rządzonej przez PO, dziesięć lat po śmierci wciąż nie został upamiętniony były prezydent Warszawy a potem Polski Lech Kaczyński. Najpierw tłumaczono, że musi minąć pięć lat (dla prezydenta Gdańska ma być jednak zrobiony wyjątek). Potem – gdy ulica Lecha Kaczyńskiego powstała w wyniku dekomunizacji ulic, i zastąpiła ul. Armii Ludowej, władze stolicy „dla dobra mieszkańców” powróciły do nazwy tej zbrodniczej formacji.

Tak, Lech Kaczyński był bratem bliźniakiem polityka dziś będącego liderem partii rządzącej, która w Warszawie lubiana nie jest. Nie zmienia to faktu, że został prezydentem Warszawy otrzymując bardzo dużo głosów, a rządząc miastem miał osiągnięcia. Za jego kadencji wystartowała SKM, powstało Muzeum Powstania Warszawskiego. To Lech Kaczyński był pomysłodawcą powstania Centrum Nauki  Kopernik. I jeśli ktoś należy do krytyków nieżyjącego prezydenta, to krytyka ta raczej dotyczy działalności na szczeblu ogólnopolskim, nie warszawskim.

Niezależnie od tego – Lech Kaczyński był prezydentem stolicy, ważną postacią w jej historii. Jego obóz polityczny ma też licznych zwolenników w Warszawie (około 30 proc.). Przeciwników również. Pamiętać powinni oni jednak, że jak najbardziej uhonorowany dziś prezydent Warszawy Sokrates Starynkiewicz był przedstawicielem znienawidzonej administracji carskiej. Z kolei prezydent Stefan Starzyński, bohaterski obrońca stolicy był politykiem obozu sanacyjnego, który także na brak przeciwników nie narzekał. I kryterium przy ewentualnym upamiętnieniu powinny być faktyczne zasługi, a nie barwy polityczne.

Jeżeli radni Koalicji Obywatelskiej faktycznie chcieliby walczyć z hejtem i mową nienawiści, powinni odłożyć na bok uprzedzenia i upamiętnić także Lecha Kaczyńskiego. Bo prezydent Gdańska na upamiętnienie zasługuje. Ale prezydent Warszawy również. A sytuacja, w której były włodarz polskiej stolicy ma ulice w wielu miastach polskich, uhonorowany jest w Gabonie, Gruzji i na Ukrainie, ale nie w mieście, którym rządził, jest sytuacją co najmniej chorą.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img