To nie było optyczne złudzenie, ani czarodziejskie przeniesienie się do Australii. Kierowcy jadący przez Słupno, w powiedzie płockim ujrzeli skaczącego przy drodze, prawdziwego kangura. Skąd się tam wziął?
Dzikie zwierzęta na mazowieckich drogach i ulicach to widok coraz częstszy. Dziki, łosie, czy jelenie można czasem zaobserwować nawet w Warszawie. Trzeba zawsze uważać, by nie doszło do zderzenia z autem, które jest zawsze tragiczne dla zwierzęta, a często także dla człowieka. Jednak choć widok zwierząt na Mazowszu jest dość powszedni, to, co stało się kilka dni temu w powiecie płockim było zdarzeniem naprawdę niecodziennym. W okolicy jednej z ulic w Słupnie skakał sobie w najlepsze… kangur. Jak informuje mazowiecka policja niecodzienne zgłoszenie dotarło do funkcjonariuszy z miejscowego komisariatu. Mieszkańcy wezwali mundurowych w trosce o bezpieczeństwo uczestników ruchu i samego zwierzęcia. Gdy policjanci przyjechali na miejsce zgłaszający pokazali im gdzie aktualnie znajdował się egzotyczny gość. Zwierzak na szczęście wskoczył na jedną z posesji, gdzie go zamknięto. Okazało się, że nie była to pomyłka – faktycznie przybysz był kangurem. Nie przyleciał jednak samolotem z Australii odwiedzić nasz kraj, ale uciekł z pobliskiego rancza. Policjanci wezwali właściciela zwierzęcia, który zadbał o to, by kangur bezpiecznie powrócił do domu – podsumowuje policja.