Nowy Telegraf Warszawski

poniedziałek, 9 grudnia, 2024

Niepodległość w krótkich spodenkach. Czyli o mało mądrych sporach w istotnej kwestii

Niepodległość Polska odzyskała 11 listopada. A nie, bo 10. XI. Nieprawda, bo 7 października! Takie kłótnie całkiem na serio toczą się w sieci przy okazji kolejnych rocznic odrodzenia polskiej państwowości. Obserwując te dziecinne, ale ostre awantury odnieść można wrażenie, że przedszkolaki kłócą się o zabawki w piaskownicy. W sumie, 106 lat po odzyskaniu niepodległości spory o to, czy ważniejsze było ogłoszenie tego przez Radę Regencyjną, przejęcie władzy przez Piłsudskiego, czy nawiązanie relacji z innymi państwami jest tak samo istotne jak to, czy Staś zabrał Zosi wiaderko, czy może to jemu dziewczynka wyrwała łopatkę. Litości.

(Materiał archiwalny, przypominamy go w przededniu Święta Niepodległości)

W 1918 roku Polska, po 123 latach znów pojawiła się na mapie świata. Datą umowną, przyjętą już w okresie międzywojennym i uznawaną przez główne strony sporu jest 11 listopada. Dziś jednak, choć mija już 106 lat są głosy, że to nie tak. Bo nie można uznać, że tego dnia Polska powstała jak feniks z popiołów. I to jest prawda. Podobnie jest z Bitwą Warszawską. Rocznicę obchodzi się 15 sierpnia, ale tak naprawdę batalia trwała kilka dni. Jeszcze trudniej wskazać jedną datę powstania III RP. Można czcić datę powstania Solidarności, bez której wolnej Polski by nie było. Tu też jest problem – czy obchodzić porozumienia sierpniowe, a jeśli to szczecińskie (30 sierpnia) czy może bardziej znane (gdańskie), wreszcie wrześniowe w Jastrzębiu, bądź Katowicach?

Sporne daty

Żadna z tych dat nie była jednak początkiem Solidarności – tu trzeba by było obchodzić 17 września 1980, dzień w którym zapadła decyzja o powołaniu jednego związku. Samo powstanie Solidarności jednak komuny nie skończyło, po drodze był jeszcze mrok stanu wojennego. Może więc uznać wybory 4 czerwca, choć nie w pełni demokratyczne, ale które uruchomiły efekt domina i były spontanicznym pokazaniem przez narów czerwonej kartki komunistycznej klice. Można też uznać datę zaprzysiężenia pierwszego prezydenta wybranego demokratycznie, albo pierwszych wyborów z października 1991. Wycofania rosyjskich wojsk (17 września 1993), wreszcie – przystąpienia do NATO (12 marca 1999). Daty powstania III RP nie ma i dyskusje się toczą. Podobne (wtedy zasadne) toczyły się w II RP. Faktycznie, nie ma jednej daty. 7 października 1918 roku Rada Regencyjna (bardzo zasłużona, wg historycznych analfabetów złożona z kolaborantów) ogłosiła niepodległość RP. Jednak już 12 września 1917 roku przejęła rolę głowy państwa.

Dyskusje tak, durne  kłótnie niekoniecznie

Rząd Ignacego Daszyńskiego w Lublinie powstał z 6 na 7 listopada 1918 roku. 10 listopada Piłsudski przybył do Warszawy. 11 listopada Rada Regencyjna Królestwa Polskiego oficjalnie przekazała zwierzchnią władzę nad wojskiem brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu. W okresie II RP święto obchodzono, ale oficjalnie święto państwowe 11 listopada uchwalono ustawą z dn. 23 kwietnia 1937 roku. Okres PRL to czas, w którym święto było zniesione, przywrócił Sejm PRL ustawą z 15 lutego 1989 roku. I właśnie w tym rzecz – święto zostało uzgodnione, uchwalone. Ludzie je obchodzą, wrosło w pamięć. Żeby było jasne, nie chodzi o to, żeby nie przypominać innych dat związanych z niepodległością. Przeciwnie – przypominać je trzeba. Należy pamiętać o ojcach niepodległości, nurtach ideowych. Odkłamać historię Rady Regencyjnej, która budowała zręby państwowości. Kłótnie po 105 latach, przekonywanie, że święto należy obchodzić kiedy indziej, są zwyczajnie głupie. Narodowe Święto Niepodległości obchodzimy 11 listopada. I data ta powinna łączyć, nie dzielić.