piątek, 25 października, 2024

Apelowanie o ostrożność pieszych to zło? Tak uważa MJN

Na przystankach miejskich w Warszawie mają pojawić się plakaty, mówiące o tym, że piesi powinni uważać na przejściach dla pieszych. Oburzyło to przedstawicieli stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Ich zdaniem akcja ma na celu przerzucanie odpowiedzialności za wypadki z kierowców na pieszych.

Celem akcji plakatowej „(Nie)bezpieczne pasy”  ma być uświadomienie pieszych, by zachowali ostrożność podczas wchodzenia na pasy. „Ponieważ to oni najwięcej ryzykują”. Chodzi zapewne o takie zachowania jak wchodzenie na ulice ze słuchawkami na uszach, brak uwagi, rozmowa przez telefon podczas przechodzenia przez jezdnię itd. Takie stawianie sprawy oburzyło przedstawicieli stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Na Facebookowym profilu organizacja oburza się, że akcja nie jest skierowana do kierowców. „Żaden z plakatów nie apeluje o ostrożność kierowców, chociaż to oni są sprawcami blisko 90% wypadków! Czy to przypadek? Wątpliwe. Partnerem  konkursu jest ŠKODA” – pisze MJN. „Nie wyobrażamy sobie, że te plakaty zawisną na miejskich przystankach. Obwinianie pieszych o wypadki przez koncerny samochodowe ma prawie 100-letnią tradycję. Od lat walczymy o poprawę bezpieczeństwa na drogach w ramach akcji #chodziożycie. Dlatego powiemy wprost – ta kampania jest SZKODLIWA. Dość kultury victim blaming (winienia ofiar – red.) na ulicach miast” – stwierdza kategorycznie MJN.

Nie wszyscy zgadzają się z MJN

Pod materiałem zdarzyło się kilka wpisów zgadzających się z MJN, jednak nie wszyscy internauci podzielili punkt widzenia stowarzyszenia:

„A nie można kierować różnych akcji do różnych adresatów? Kierowcy muszą uważać i piesi też. Uwazne zachowanie się peiszych i kierowców jest w równym stopniu waszą agendą”.

„Jakby taka sama kampania była odnośnie przejazdów kolejowych to MJN pewnie by plakaty skierowane do pociągu stawiali. Pomysł plakatów na przystankach dla kierowców to głupota, w takich miejscach trzeba zachować ostrożność, a nie oglądać plakat. Coś takiego może tylko niepotrzebnie stwarzać zagrożenie (kierowca się zagapi itd)”.

„Kampania adresuje niebezpieczne zachowania u pieszych – wbieganie na przejście, nieupewnienie się że rower/auto zatrzyma się przed pasami (auto albo rower rozpędzone do 30km/h nie stanie w miejscu jeśli pieszy wbiegnie na pasy), itd… Bardzo dobra kampania, uświadamiająca pieszych o niebezpiecznych zachowaniach. Kolejne kampanie dla rowerzystów i kierowców”.

„Miasto Jest Nasze, może zamiast tak się oburzać, zaproponujcie, żeby kolejna kampania była skierowana do kierowców? PS. Na przystankach autobusowych stoją tylko piesi, nie widziałem tam nigdy żadnego kierowcy w aucie”.

„Chwila, moment. O czyje życie chodzi? O ile mi się wydaje to właśnie chodzi o życie pieszego, czyli najbardziej zainteresowanego zachowaniem zdrowia i życia. Logicznym chyba w takim razie jest, aby to zainteresowany swoim życiem także zachował ostrożność wchodząc na jezdnię? Czy może ma wchodzić beztrosko na przejście ufając jakiemuś przypadkowemu człowiekowi za kierownicą?” – to główne argumenty przeciwne zdaniu MJN.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img