sobota, 26 października, 2024

Totalny odjazd, czy słuszne oburzenie? Rzecz o pewnej kampanii społecznej

 

Miasto Jest Nasze oburzyło się na kampanię społeczną dotyczącą bezpieczeństwa na pasach. OStowarzyszenie oburza się, że organizatorzy akcji przekaz kierują wyłącznie do pieszych. Nie do kierowców, którzy są sprawcami 90 proc. wypadków. Partnerem akcji jest koncern samochodowy, więc zdaniem stowarzyszenie najpewniej skupienie się na pieszych nie jest przypadkiem. Jest to celowa próba przerzucania odpowiedzialności na ofiary wypadków, a akcję należy uznać za szkodliwą. Cóż, każdy ma prawo do swojej interpretacji. Ja pozwolę sobie mieć inną.

Nie jestem kierowcą, poruszam się pieszo lub komunikacją. Zgadzam się, że akcje skierowane do kierowców także powinny być organizowane. I prawdą jest, że to jednak kierowcy częściej powodują wypadki. Ale… nic nie stoi na przeszkodzie temu, by akcje dla kierowców też organizować. Natomiast ta konkretna akcja jest organizowana NA PRZYSTANKACH. A na nich, tak się dziwnie składa, najczęściej gromadzą się PIESI. Po drugie, to PIESI są najsłabszym uczestnikiem ruchu drogowego. I to oni najczęściej padają ofiarami wypadków. Niezależnie od wprowadzanych ograniczeń dla kierowców, ZAWSZE może pojawić się ktoś, kto zamiast przepisowych 30, 40 kilometrów na godzinę na podwójnym gazie pojedzie 150. Dlatego w namawianiu do ostrożności – nie gadania przez telefon podczas przechodzenia przez jezdnię czy tory, nie słuchania muzyki przez słuchawki na ulicy, czy noszenia odblasków – nie ma niczego złego. NIE ZAPRZECZA to wcale egzekwowaniu bezpiecznej jazdy od kierowców. Niektórym ciężko to zrozumieć…

Łucja Czechowska

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img