piątek, 20 września, 2024

Tak samorządy pomogą opozycji

Samorządowcy mogą wpłynąć na frekwencję wyborczą. Ona jest kluczowa. Wysoka w miastach zwiększa szanse opozycji – mówi prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW

 Niedawno w Warszawie odbyło się spotkanie ruchu skupiającego samorządowców, którzy wezwali do jednej listy opozycji w wyborach parlamentarnych. Ważną rolę w tej organizacji odgrywa prezydent stolicy Rafał Trzaskowski. Czy wierzy Pan we wspólną listę i jaką rolę mogą odegrać w ogólnopolskiej polityce samorządowcy?

Prof. Antoni Dudek: Tu jest kilka wątków. Wspólna lista całej opozycji jest bardzo mało prawdopodobna. Ona na ten moment nie opłaca się ugrupowaniom opozycyjnym, które są zróżnicowane. Chcą zachować odrębność. Startując z innych list mogą uzyskać więcej głosów. Jedna lista mogłaby powstać w dwóch wypadkach. Po pierwsze – gdyby PiS przeforsował ordynację wyborczą jeszcze bardziej promującą zwycięzcę wyborów. Na przykład zwycięska partia wyprzedza rywala o jeden punkt i zdobywa połowę mandatów. Po drugie – gdyby formacja rządząca posunęła się do jakichś bardzo brutalnych działań wobec opozycji. Ale jeśli te czynniki nie wystąpią, wspólna lista będzie bardzo mało realna.

W takim razie, skoro samorządowcom nie uda się „wymusić” koalicji całej opozycji, może sami zaczną tworzyć własny ruch wyborczy, do którego zaproszą partie polityczne?

Nie wierzę w żadną listę samorządową. Takie próby już były. Zawsze kończyły się fiaskiem. Oczywiście będą samorządowcy, którzy przejdą do ogólnopolskiej polityki. Wystartują w wyborach do Sejmu, bądź Senatu. Niektórzy osiągną sukces. Prawdziwa rola samorządowców w nadchodzących wyborach będzie jednak inna.

Listy samorządowców kończyły się fiaskiem

Jaka?

Samorządowcy mogą stworzyć odpowiednik „wozów strażackich dla gminy” z ostatnich wyborów prezydenckich. Pamiętamy, że w roku 2020 podczas kampanii prezydenckiej rząd dawał samochody strażackie gminom, w których była najwyższa frekwencja. To miało mobilizować wyborców mniejszych miejscowości do udziału w wyborach. A jednocześnie służyło Andrzejowi Dudzie. Teraz takim działaniem pro frekwencyjnym byłoby znalezienie odpowiednika wozów strażackich dla dużych miast. A pamiętajmy, że to właśnie frekwencja będzie kluczowa w nadchodzących wyborach parlamentarnych. I większa liczba głosujących w dużych ośrodkach, to większe szanse dla opozycji.

Przy okazji samorządowcy ostro protestują przeciwko lex Czarnek. Krytykują centralizację edukacji. W odpowiedzi minister zaatakował opozycję, że ta chce rozbicia dzielnicowego. Paradoksalnie wraca dyskusja o współtworzonym przez Pana pomyśle – Rzeczpospolitej mądrze zdecentralizowanej?

Dyskusja wraca, nie jest to wielkie zaskoczenie. Przy czym głównym tematem sporu samorządów z rządem jest nie lex Czarnek, ale Polski Ład, który całkowicie centralizuje wydatki, odbierając pieniądze samorządom. Oczywiście to wszystko jest ubierane w szczytne hasła, piękne szaty. Mówi się, że to pomoc dla najuboższych, emerytów. Podniesienie kwoty wolnej od podatku. Ale to wszystko odbywa się kosztem samorządów. Natomiast nie ulega wątpliwości, że w związku z nasileniem szeregu problemów, rządzenie krajem będzie coraz trudniejsze. I będzie się rozmaite problemy rozwiązywać albo metodą PiS-owską, a więc poprzez dalej postępującą centralizację. Albo odwrotnie – przekazując konkretne sprawy i coraz więcej kompetencji w ręce samorządów, czyli poprzez decentralizację państwa. Spór o to, w którą iść stronę, zdominuje debatę przed wyborami. Nie wiem, czy już w najbliższej kampanii, czy kolejnej, ale jestem przekonany, że tak będzie.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img