Przypominam, że łomiarz, który zabił kilka kobiet w Warszawie, nigdy nie był skazany za zabójstwo. Choć atak na trzy kobiety mu udowodniono. Niestety uderzał łomem nie w celu zabicia, tylko celem wprowadzenia w stan bezbronności. Usłyszał więc wyrok za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Więc jeśli ta pani została uduszona, oczywiście sprawca usłyszy wyrok za zabójstwo. Tu bada się krtań. Sprawdza, czy jest zmiażdżenie, kroi się płuca, stwierdzając czy płuco chwytało powietrze, bada się tchawicę. Więc tak, w tym przypadku jest największa szansa na udowodnienie przestępstwa. Pod warunkiem, że przyczyną było uduszenie, a nie okaże się, że na przykład staruszka zmarła na serce, w wyniku wywołanego atakiem przerażenia – mówi nadkomisarz w st. spocz. Dariusz Loranty, ekspert bezpieczeństwa, Środkowoeuropejskiego Instytutu Badań i Analiz Strategicznych CIRSA (Central European Institute of Research and Strategic Analysis).
Doszło do serii zabójstw staruszek w Warszawie. Seniorki ginęły we własnych domach. Z kolei pod Warszawą głośno było o przestępcach wpadających do domów, bijących i okradających domowników. Wprawdzie jak się okazuje, zdarzeń tych nie należy łączyć, nie brak w sieci opinii, że wracają lata 90., gdy przestępczość szalała a wojny gangów były na porządku dziennym?
Nadkom. Dariusz Loranty: Są pewne przesłanki mówiące o tym, że mamy do czynienia z gwałtownym wzrostem przestępczości. Jednak nie jest to wzrost, który przybliżałby nas do stanu z połowy lat 90., kiedy to przestępczość w Polsce osiągnęła apogeum. Na szczęście dziś do tego jeszcze daleko. Natomiast co do wspomnianych przestępstw śmierć staruszek i seria napadów na wille zamożnych mieszkańców Mazowsza są to faktycznie różne sprawy. W przypadku ataków na domy były to grupy przestępcze. W przypadku zabójstw starszych kobiet ofiary znały sprawcę, który wcześniej wykonywał dla nich pewne prace. I wpuściły go do domu.
No właśnie z jednej strony uderza brutalność tych sprawców, z drugiej ich brak pomyślunku, żeby nie powiedzieć głupota. Sprawca kazał podać kody bankowe, sam wystawił się policji?
Większość społeczeństwa patrzy na takie sprawy przez swój pryzmat i zakłada wyższy intelekt sprawcy. Oczywiście, przestępcy mają jakiś intelekt, przygotowują się do zbrodni, planują ją. Jednak średni intelekt sprawców przestępstw oscyluje znacznie poniżej średniej społecznej. Tu przestępca znał ofiary z racji wykonywania u nich pracy. Podobna sytuacja miała miejsce z naszym wybitnym malarzem, Zdzisławem Beksińskim. On też miał swojego pomocnika, który wykonywał drobne prace, a syn tegoż pomocnika dokonał potem zbrodni. W Warszawie ofiary znały sprawcę, wpuściły go do domu. Wielokrotnie u nich bywał, orientował się w rozkładzie mieszkania. Był przekonany, że pokonanie oporu staruszki celem kradzieży to jest bardzo lekka sprawa. Starsze kobiety, słabe fizycznie wprowadzał – jak to się mówi zgodnie z nazewnictwem kodeksowym – w stan bezbronności. I faktycznie szło bardzo łatwo, ale zgubiło go rozzuchwalenie i zbytnia pewność siebie. Wpadł, ponieważ pracownik bankowy zareagował i dlatego policjanci na gorąco zdjęli sprawcę w trakcie ucieczki, gdzie były jego ewidentne ślady. Natomiast wcale nie jestem pewien, czy sprawca zostanie skazany za zabójstwa tych staruszek.
Jak to, przecież sprawa jest ewidentna?
Pytanie, czy sprawca chciał zabić, żeby zdobyć oszczędności ofiar, a wtedy mamy morderstwo w celach rabunkowych, czy rabował, wykorzystując sytuację, doprowadzając te panie do stanu bezbronności. Podam przykład słynnego łomiarza, który w latach 90. napadał na kobiety w Warszawie. Zabił parę osób, ale skazano go tylko za jedną zbrodnię. Uderzał je owszem łomem, ale nie było dowodu, że chciał je zabić. Jeśli w przypadku staruszek okaże się, że sprawca działał tak, że podczas ataku ofiary mogły go rozpoznać, wiedziały, że to „pan Czesio”, który wykonywał u nich prace, to znaczy, że chciał je zabić. Jeśli jednak adwokaci udowodnią, że użył innego imienia i działał tak, by panie go nie rozpoznały, to będzie świadczyło, że nie musiał chcieć ich zabić.
Przynajmniej w jednym wypadku było tu uduszenie…
Uduszenie jest najtrudniejsze do udowodnienia. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Na jednym z warszawskich osiedli rodzina przychodzi do domu, mieszkanie otwarte. Matka po 80. leży na łóżku, w pozycji naturalnej. Nie żyje, ale nie ma żadnych śladów walki. Zginęły natomiast rzeczy. Wszystko wskazuje na to, że kobieta zmarła naturalnie, ale nie zamknęła drzwi, więc złodziej przyszedł potem i dokonał kradzieży. Niekoniecznie tak było. Uduszenie poduszką nie zostawia jakichś nadmiernych śladów. Jeśli ofiarą jest zdrowy człowiek, młody, silny, nawet stary, silny, jak jest duszony, to walczy. Ma wykręcone dłonie, stopy. Nawet jak go dużo silniejsza osoba przyciśnie i będzie dusiła, jego odruchy dłoni, ustawienia palców, kolan będą nienaturalne, takie spazmatyczne. Jeżeli jednak ta pani chorowała na astmę oskrzelową, miała jakąś niedoczynność pracy serca, to wystarczyło, że sprawca przyłożył delikatnie poduszkę do ust. Cel osiągnął, a ofiara nie będzie miała tych odruchów śmierci gwałtownej. W takiej sytuacji o wszystkim może przesądzić sekcja zwłok. Problem w tym, że w 90 proc. przypadków rodzina nie chce sekcji.
No dobrze, ale w przypadku zabijanych w Warszawie starszych pań sekcja będzie przeprowadzona, jak udowodni się uduszenie, sprawa będzie ewidentna?
Tak, ale ja przypominam, że łomiarz nigdy nie był skazany za zabójstwo. Choć atak na trzy kobiety mu udowodniono. Niestety uderzał łomem nie w celu zabicia, tylko celem wprowadzenia w stan bezbronności. Usłyszał więc wyrok za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Więc jeśli ta pani została uduszona, oczywiście sprawca usłyszy wyrok za zabójstwo. Tu bada się krtań. Sprawdza, czy jest zmiażdżenie, kroi się płuca, stwierdzając czy płuco chwytało powietrze, bada się tchawicę. Więc tak, w tym przypadku jest największa szansa na udowodnienie przestępstwa. Pod warunkiem, że przyczyną było uduszenie, a nie okaże się, że na przykład staruszka zmarła na serce, w wyniku wywołanego atakiem przerażenia.