Nowy Telegraf Warszawski

wtorek, 20 maja, 2025

Podatek zwany składką służby zdrowia nie uzdrowi (ROZMOWA)

Obniżenie podatku, zwanego składką zdrowotną nieznacznie poprawi status przedsiębiorców, zwłaszcza tych prowadzących najmniejszą działalność gospodarczą. Nie na tyle jednak, żeby te firmy, które zawiesiły bądź zlikwidowały swoją działalność, znowu zaczęły działać. To aż ponad 880 tysięcy podmiotów. Można realizować usługę publiczną, ale na konkurencyjnym rynku. Te same pieniądze mogłyby być znacznie lepiej i efektywniej wykorzystane, gdyby uruchomiono konkurencję. W tej chwili, mimo że to jest sektor już zdecydowanie prywatny, to całe te mechanizmy biurokratyczne i nierynkowe powodują większe koszty, mniej korzyści, a więcej patologii – mówi dr Andrzej Sadowski, Centrum im. Adama Smitha,

Jak ocenia Pan przyjęte przez Sejm zmiany w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców?

Dr Andrzej Sadowski: Przede wszystkim trzeba zawsze prostować przed opinią publiczną fakt, że nie jest to żadna składka zdrowotna, ale podatek obrotowy nazywany składką. I płaciło się go, chociażby od sprzedaży używanych w firmie samochodów. To pokazuje jednoznacznie podatkowy, a nie zdrowotny charakter, tego rozwiązania wprowadzonego przez tzw. Polski Ład. Co do samych uchwalonych właśnie zmian warto zauważyć, że jeżeli obecnemu rządowi tak wolno przychodzi demontaż szkodliwych rozwiązań Polskiego Ładu, a de facto tylko łagodzenia ich konsekwencji, to zapowiadany przełom gospodarczy nie następuje. Ta zmian to wyłącznie ograniczona korekta fatalnych rozwiązań.

Co jednak korekta ta zmienia?

Ona oczywiście nieznacznie poprawi status przedsiębiorców, zwłaszcza tych prowadzących najmniejszą działalność gospodarczą. Nie na tyle jednak, żeby te firmy, które zawiesiły bądź zlikwidowały swoją działalność, znowu zaczęły działać. To aż ponad 880 tysięcy podmiotów.

Padają jednak dwa argumenty ze strony przeciwników obniżenia składki zdrowotnej. Że zmiany służą głównie najbogatszym i że mocno uderzą w Narodowy Fundusz Zdrowia. O ile pierwszy argument jest słaby, bo w rzeczywistości zyskają małe firmy, tak kwestia zdrowia dotyka wszystkich. Jak odnosi się Pan do twierdzenia, że może i kwiaciarka zyska, ale potem poniesie ogromne koszty na prywatne leczenie?

Po pierwsze cały czas podkreślam, że mówimy o szkodliwym podatku pod nazwą składki zdrowotnej. To nie jest żadna składka. Po drugie zauważmy, że zmiana tego szkodliwego Polskiego Ładu w obszarze owego podatku nastąpiła pod presją zbliżającego się terminu wyborów prezydenckich. Obie strony, które mają największe szanse w zdobyciu urzędu prezydenta, chcą się wykazać przed elektoratem, jakim są przedsiębiorcy. Przecież gdyby nie głosy dzisiejszej opozycji, to ta zmiana by nie przeszła. Przez sprzeciw formacji uchodzącej za lewicową, która postawiła na spozycjonowanie się wśród społeczeństwa poprzez walkę klasową z przedsiębiorcami. Używa przedsiębiorców jako tych, którzy dzisiaj właśnie powinni najwięcej finansować, niezależnie od Konstytucji, która gwarantuje wszystkim obywatelom równość wobec prawa. I to jest, chociażby z tego względu rozwiązane w postaci podatku, jakim jest tak zwana składka zdrowotna, jest niekonstytucyjna.

Tylko pytanie, co w takim razie powinno się zrobić ze służbą zdrowia, padają twierdzenia, że to wstęp do jej prywatyzacji?

Polecam raport pana profesora Konrada Raczkowskiego. Przytacza on dane, według których polska służba zdrowia w przeważającej większości już jest prywatna. Państwowy NFZ zachowuje się w sposób całkowicie nierynkowy i biurokratyczny. Mimo coraz większych pieniędzy ładowanych w ochronę zdrowia, system coraz gorzej działa. Gdyby się doszukiwać jakiejkolwiek korelacji między zwiększonymi coraz bardziej nakładami a jakością tej służby zdrowia, to ocena byłaby wybitnie negatywna. Każdy rząd unika reform jak tylko może i chce utrzymać status quo. Prędzej czy później w tak nieefektywnym systemie, którego każdy z nas doświadcz, w starzejącym się dramatycznie społeczeństwie, gdzie coraz większe będą potrzeby korzystania z usług medycznych, taki model jest nie do utrzymania.

Czy tym sposobem będzie całkowite sprywatyzowanie systemu w przyszłości?

Nie, można realizować usługę publiczną, ale na konkurencyjnym rynku. A dzisiaj ta konkurencja jest w dużej mierze biurokratycznie ograniczona. Te same pieniądze mogłyby być znacznie lepiej i efektywniej wykorzystane, gdyby uruchomiono konkurencję. W tej chwili, mimo że to jest sektor już zdecydowanie prywatny, to całe te mechanizmy biurokratyczne i nierynkowe powodują większe koszty, mniej korzyści, a więcej patologii.