Czuliście się niepewnie w autobusie, który gwałtownie rusza, przyśpiesza, bądź hamuje? Niestety, dla jednego z pasażerów gwałtowne hamowanie skończyło się śmiercią. Prokuratura wszczęła śledztwo.
O śmierci pasażera poinformował w piątek „Super Express”. Do tragedii doszło kilka tygodni wcześniej na Gocławiu. Media informowały o incydencie, wtedy nikt nie spodziewał się, że historia będzie miała tak tragiczny finał. Wszystko zaczęło się w poniedziałek, 10 lipca. Autobus miejski na skrzyżowaniu Bora-Komorowskiego i Umińskiego gwałtownie zahamował. Jak informował Miejski Reporter na Facebooku kierowca chciał uniknąć zderzenia z samochodem osobowym, który nagle zajechał mu drogę. Przed zderzeniem pojazd uchronił, ale w wyniku gwałtownego hamowania równowagę straciło kilkoro pasażerów. Dwie osoby – kobieta i mężczyzna – przewrócili się. Oboje z obrażeniami trafili do szpitala – informował w poście na FB Miejski Reporter. Wtedy sytuacja nie wydawała się aż tak poważna. Niestety w ostatni piątek „Super Express” poinformował, że rany głowy, które odniósł poszkodowany pasażer okazały się bardzo poważne. Na tyle, że mężczyzna nie przeżył – czytamy na stronie SE.pl. Miejski Reporter na FB doprecyzował, że poszkodowany zmarł po 9-dniowej hospitalizacji.
To kolejna tragedia w komunikacji miejskiej w Warszawie. Kilka dni temu na Bielanach seniorkę przytrzasnęły drzwi pojazdu. Kobieta wypadła z autobusu. Trafiła do szpitala, po kilku dniach zmarła. Sprawą zajmuje się prokuratura. Rok temu do niewyobrażalnej tragedii doszło na Pradze. Babcia z czteroletnim wnuczkiem wysiadała z tramwaju. Kobieta zdążyła wyjść, ale drzwi przytrzasnęły chłopca. Skład ruszył i ciągnął dziecko przez kilkadziesiąt metrów. 4-latek zmarł. Motorniczy usłyszał zarzuty. W sprawie tragedii na Gocławiu prokuratura wszczęła śledztwo. Trwa ustalanie okoliczności wypadku.
(źródło: Miejski Reportet/Facebook.com, „Super Express”)