44-latek zgłosił się do starszego pana. Miał mu pomagać. W ramach pomocy, z „dobrego serca” wymusił na staruszku przepisanie na niego mieszkania oraz próbował wyłudzić dostęp do konta. Chciał zabrać wszystkie oszczędności. Sprawa została udaremniona dzięki przytomności pracowników banku.
Jak informuje Komenda Stołeczna Policji, próba oszustwa została udaremniona dzięki dyrektorowi regionalnemu banku, którego placówka mieści się przy Marszałkowskiej w Śródmieściu. Dyrektor powiadomił policjantów o próbie wypłacenia 400 tys. zł z rachunku 89-letniego klienta. Sprawa wydała mu się bardzo podejrzana, ponieważ pokrzywdzony od wielu lat posiadał u nich rachunek, a w nim spore oszczędności. Pracownik banku wiedział, że mężczyzna nie ma żadnej rodziny. Jak informuje policja, kilka dni przed próbą wypłaty środków pieniężnych w banku pojawił się 44-latek w towarzystwie właściciela konta osobistego. Starszy pan w obecności pracownika banku podpisał dokument upoważniający jego znajomego do wypłacania pieniędzy. Już wtedy wydawało się to nieco podejrzane.
Kiedy jednak kilka dni po tym w ich placówce pojawił się 44-latek i zażądał wypłaty 400 tys. złotych, sprawa wyglądała na oszustwo. Pracownik banku zbył amatora cudzych pieniędzy, każąc mu przyjść za dwa dni, dopóki nie zgromadzi pieniędzy na wypłatę. Następnie telefonicznie próbował się skontaktować z 89-latkiem, ale nie odebrał telefonu. Wobec tego postanowił razem ze współpracownicą banku pojechać do właściciela rachunku.
Senior bez problemu wpuścił do mieszkania znajomego pracownika banku. Był bardzo zaskoczony i poruszony tym, co usłyszał. Powiedział, że upoważnił swojego znajomego do pobierania małych kwot pieniędzy na zakup żywności i leków. Nie pozwolił mu na nic więcej. Dodał, że jego rzekomy opiekun splądrował mu mieszkanie, zabrał mu telefon i dowód osobisty. Pracownicy banku powiadomili policjantów. Oficer dyżurny komendy Policji przy ul. Wilczej skierował do nich policjantów, żeby ustalili szczegóły, powiadomił też mokotowskiego dyżurnego Policji, który wysłał funkcjonariuszy do pokrzywdzonego.
Gdy policjanci przyjmowali od niego zawiadomienie, ustalając dodatkowe okoliczności, do mieszkania przyszedł 44-latek z obiadem dla staruszka. Był bardzo zaskoczony obecnością mundurowych. Nagle stał się bardzo nerwowy i trzęsły mu się ręce. Mimo zaprzeczeń pokrzywdzonego nadal utrzymywał, że ten kazał mu wypłacić tak dużą kwotę pieniędzy. Tłumaczył się, że opiekował się staruszkiem z dobrego serca, ponieważ chciał mu pomóc. Kiedy mundurowi zapytali pokrzywdzonego, czyje to mieszkanie ten odparł, że jest jego. Podejrzany jednak zaprzeczył, informując, że nieruchomość notarialnie należy do niego, ponieważ zostało przepisane przez starszego pana w jednej z kancelarii notarialnej w Warszawie.
W tym momencie pokrzywdzony zaczął płakać, krzycząc, że to nie możliwe, że nikomu nie przepisał mieszkania i nigdy by się na to nie zgodził. Nie był u żadnego notariusza, nic nie podpisywał.
Pokrzywdzony zażądał zwrotu swojego mieszkania i cofnięcia pełnomocnictwa do jego konta, gdyż perfidnie został oszukany przez mężczyznę, który zadeklarował opiekę nad nim.
Policjanci zatrzymali podejrzanego. Śledczy ustalili, że podejrzany podstępem podsunął dokumenty in blanco do podpisania 89-latkowi. Po zebraniu materiału dowodowego akta w tej sprawie zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów. Po zapoznaniu się z nimi prokurator przedstawił zarzuty podejrzanemu 44-latkowi, składając wniosek o jego tymczasowe aresztowanie.
Mężczyźnie grozi kara do 8 lat więzienia – podsumowuje policja.
(źródło: policja.pl)