Zakuć, zaliczyć, zapomnieć – taki cytat z czasów szkoły pasuje jak ulał do meczu Polaków z Litwą na Stadionie Narodowym. Niestety, to „zaliczenie” jest na ocenę maksymalnie mierną, bądź w skali studenckiej, słabą „tróję”. A jednak – w co ciężko uwierzyć – był to najlepszy start Polaków w kwalifikacjach Mistrzostw Świata od dwudziestu lat!
Był 4 września 2004 roku. Podopieczni Pawła Janasa zaczynali batalię o udział w finałach Mistrzostw Świata Niemcy 2006. I w Belfaście gładko ograli Irlandię Północną 3:0. Prowadzenie bezpośrednio z rzutu rożnego zapewnił Maciej Żurawski. Kolejne trafienia dołożyli Piotr Włodarczyk i Jacek Krzynówek. A drużyna Janasa, tak przez media krytykowanego, w całej kampanii przegrała tylko dwa razy z Anglią. Poza tym wygrała wszystko, awansowała jako najlepszy zespół z drugiego miejsca. Czemu to wspominamy? Ponieważ wygrana z Irlandczykami z Północy była ostatnią na starcie eliminacji mundialu. Na starcie kwalifikacji Euro Biało-Czerwoni wygrywali. Mundialu, było gorzej. W eliminacjach MŚ 2010 remis ze Słowenią. 2014 2:2 z Czarnogórą. W obu przypadkach awansu nie było.
Kiepskie starty dobrych drużyn
Eliminacje MŚ 2018, drużyna Adama Nawałki po świetnym turnieju Euro we Francji, gdzie otarła się o półfinał zremisowała 2:2 z Kazachstanem. Tu awans był i to w niezłym stylu. MŚ 2022 – remis 3:3 po dramatycznym meczu z Węgrami. I kwalifikacja po barażu ze Szwecją. Zwycięstwo z Litwą jest więc pierwszym na starcie kwalifikacji mundialu od dwóch dekad. Jednak na tym pozytywy się kończą. Nie chodzi o populizm, mówienie że Litwa to 142 zespół rankingu. Faktem jest, że drużyna ta przegrywała w ubiegłym roku wszystko, ale minimalnie. Także z mocną Rumunią, która w Mistrzostwach Europy doszła do 1/8 finału. Problem nie w wymęczonej wygranej, ale braku pomysłu na rywala. Fatalnej grze większości zawodników. Plusy? Łukasz Skorupski w bramce, Jan Bednarek, który udowodnił, że mimo krytyki jest dziś najlepszym reprezentacyjnym obrońcą. Jakub Kamiński, który dał impuls z ławki i Robert Lewandowski, który wreszcie przełamał serię bez bramek z gry. Mało, bardzo mało.
Marne pocieszenia, na rozdzieranie szat za wcześnie
Był blamaż, jednak śmieszy trochę narodowe rozdzieranie szat. Biało-Czerwoni miewali już beznadziejne mecze w dobrych czasach. Za Adama Nawałki był nie tylko wspomniany remis z Kazachstanem, także wymęczona wygrana 2:1 z Armenią, z bramkę „Lewego” w doliczonym czasie. W rewanżu w Armenii spacerek i 6:1. Kwalifikacje 2010 to także wymęczone 2:0 z San Marino. I rewanż najwyższa wygrana w historii, 10:0. Były męczarnie z Łotwą za Jerzego Brzęczka, 2:0. I Wyspami Owczymi za Santosa. Krytyka, więcej – bardzo ostra krytyka, Biało-Czerwonym się należy. Na poważne wnioski i oceny czas przyjdzie w czerwcu, gdy będzie po meczu z najważniejszym rywalem do drugiego miejsca w Finlandii. Jeśli wtedy będzie 9 punktów, to będzie można uznać, że kwalifikacje są na plus. Jak będzie mniej – będzie katastrofa. A na pełne podsumowania czas będzie jesienią, gdy Biało-Czerwoni zmierzą się z najmocniejszym rywalem, kimś z pary Holandia/Hiszpania.
Polska – Litwa 1:0 (0:0)
1:0 Robert Lewandowski 81’
POLSKA: Łukasz Skorupski – Kamil Piątkowski (77’ Mateusz Wieteska), Jan Bednarek, Jakub Kiwior – Matty Cash (68’ Jakub Kamiński), Jakub Moder, Jakub Piotrowski (77’ Mateusz Bogusz), Sebastian Szymański, Przemysław Frankowski – Karol Świderski (68’ Krzysztof Piątek), Robert Lewandowski (86’ Adam Buksa)
LITWA: Edvinas Gertmonas – Edgaras Utkus, Kipras Kažukolovas, Artemijus Tutyškinas – Pijus Širvys (74′ Titas Milašius), Gvidas Gineitis, Domantas Antanavičius (84′ Matas Vareika), Justas Lasickas – Paulius Golubickas (61′ Giedrius Matulevičius), Artūr Dolžnikov (62′ Fedor Černych) – Armandas Kučys ( 84′ Gytis Paulauskas)