Nowy Telegraf Warszawski

piątek, 18 kwietnia, 2025

Post coraz bliżej. Na razie czas na zapusty. Objadanie mięsiwem i chrustem

Ostatnie dni karnawału to w tradycji chrześcijańskiej czas imprez i objadania się. Pączki, faworki, tłuste mięsiwa, a po nich 40 dniowy post. Zarówno dla ducha, jak i dla ciała.

Pączki, którymi zajadaliśmy się w tłusty czwartek to słodkie wyroby z ciasta drożdżowego, smażone w smalcu bądź innym głębokim tłuszczu. Mało kto dziś ma świadomość, że wywodzą się już ze starożytnego Rzymu. I, że przez setki lat miały smak… wytrawny, nie słodki. Nadzieniem bywało mięso, słonina. Słodki smak obecne pączki zawdzięczają kuchni arabskiej i tureckiej. To tam królują niesamowicie słodkie dania, baklawy etc. A historia wielobarwnej, wspaniałej I Rzeczypospolitej jest inspirująca także w kulturze kulinarnej. W tłusty czwartek, a więc ostatni czwartek przed środą popielcową warszawiacy jak co roku masowo ustawili się w kolejkach po pyszny przysmak. Statystyczny Polak tego dnia zjada średnio 2,5 pączka. Że tłusto? Cóż, od środy post, a kolejna okazja do takiego obżarstwa dopiero za rok!

Wśród ostatkowych słodkości oprócz pączków dominują faworki, inaczej chrust bądź chruścik. Ciasto  przygotowujemy z mąki pszennej, żółtek jaj, niewielkiej ilości tłuszczu (np. masła). Dodać można troszkę spirytusu. Ciasto zagniatamy, tłuczemy wałkiem, składamy i znów tłuczemy. Wałkujemy jak najcieniej i kroimy, w kształt kokardki. Smażymy we wrzącym tłuszczu do zarumienienia. Gotowe faworki posypujemy cukrem pudrem. W niektórych regionach Polski popularna jest róża karnawałowa. Ciastko to robi się tak samo jak faworki, ale ma inny kształt. Na jego czubku kładzie się wisienkę, bądź konfiturę.