To miał być zwyczajny wyjazd do zgłoszenia. Nagle oczom strażników miejskich ukazał się straszliwy widok. Na skraju jezdni leżał 64-letni rowerzysta. Był nieruchomy, nie dawał znaku życia.
Do zdarzenia doszło w nocy z czwartku, 24 października, na piątek 25 października. Jak relacjonuje straż miejska, funkcjonariusze z VII Oddziału Terenowego jechali do zgłoszenia. Nagle zobaczyli poszkodowanego, który leżał na ziemi, krwawił. Strażnicy natychmiast powiadomili dyspozytorów, że do zgłoszenia, do którego jechali, musi jechać ktoś inny. Rowerzysta wymagał natychmiastowej pomocy. Strażnicy błyskawicznie ocenili stan poszkodowanego. Rowerzysta był nieprzytomny, ale oddychał. Na jego głowie widać było silnie krwawiące rozcięcie. Miał też rozbitą wargę. Konieczna była pomoc pogotowia ratunkowego – relacjonuje straż miejska. Funkcjonariusze wezwali karetkę, przystąpili do tamowania krwotoku z prawego łuku brwiowego. Kiedy opanowali krwawienie, monitorowali stan rannego do czasu przyjazdu pogotowia. Po około 10 minutach ambulans pojawił się na miejscu. Zespół ratownictwa medycznego odwiózł rannego rowerzystę do Szpitala Grochowskiego. Strażnicy zabezpieczyli jego rower, a potem wrócili do dalszych zadań patrolowych – podsumowuje straż miejska.