Nowy Telegraf Warszawski

środa, 23 kwietnia, 2025

VAR w polskim sądzie? Jak zmienić wymiar sprawiedliwości

Opisywana przez nas wielokrotnie sprawa Mirosława Ciełuszeckiegoo pokazuje, że reforma wymiaru sprawiedliwości  za rządów PiS była jedynie fikcją. A zmiany kolejnej władzy są jedynie chęcią powrotu do „tego, co było”. Ostatnie wydarzenia znów rozpoczęły dyskusję o prokuraturze, formule przesłuchań itd. Naszym zdaniem należy na nowo rozpocząć dyskusję o tym, jak wymiar sprawiedliwosći powinien wyglądać. Szczegóły oczywiście muszą zostać dopracowane, ale to społeczeństwo obywatelskie musi wytyczyć zmiany. Bo nie może być ani to, co jest, ani powrót do tego, co było. Przypominamy nasz archiwalny artykuł,  w którym zawarliśmy kilka pomysłów na zmiany w wymiarze sprawiedliwości.

Dyskusja o wymiarze sprawiedliwości jest bardzo trudna. Z jednej strony mamy patologiczny układ istniejący w sądownictwie od kilkudziesięciu lat. Z drugiej strony – reforma sądownictwa była leczeniem nowotworu wirusem ebola. W tej sytuacji proponowanie zmian w wymiarze sprawiedliwości zawsze spowodować może oskarżenie – albo o wspieranie „nadzwyczajnej kasty” i zwalczanie „wspaniałej reformy”, albo przeciwnie – o sprzyjanie dobrej zmianie i tzw. reformie ministra Zbigniewa Ziobry. Mimo to – spróbujemy przedstawiać własne zdanie. Bo sądy sprzed reformy faktycznie były siedliskiem patologii. Reforma nie zmieniła jednak nic. A zmiany te są niezbędne!

Reforma nie zmieniła nic

Reforma wymiaru sprawiedliwości w sensie systemowym w sądownictwie nie zmieniła nic, patologie jedynie powiększyła. Nie oceniając politycznie a czysto merytorycznie – stawiała na prokuraturę. Wprowadziła zmiany personalne. Nie wyeliminowała jednak faktycznych problemów, jak choćby doboru biegłych w sprawach gospodarczych. Prawdziwa reforma powinna polegać na czymś zupełnie innym.

Zmiana biegłych, reforma prokuratury

Po pierwsze – musi nastąpić zmiana systemu doboru biegłych. Nie może być tak, aby biegły sądowy twierdził podczas rozprawy, że przelew bankowy ELIXIR kojarzy mu się z płynem, a na tej podstawie człowiek był skazywany na więzienie

Po drugie – prokuratura, choć potrzebna, siłą rzeczy jest podległa politykom. Dlatego wartym rozważenia pomysłem byłoby nie tyle budowanie niezależnej od ministerstwa prokuratury, co odebranie śledztw prokuraturze i danie ich sędziom śledczym. Na prokuraturze spoczywałoby nadal sporządzanie aktu oskarżenia i występowanie przed sądem, ale bezstronne śledztwo prowadziłby ktoś inny.

Po trzecie – konieczna jest zmiana w kwalifikacji do zawodu. Sędziami zawodowymi powinni zostawać wieloletni prawnicy, na zwieńczenie drogi zawodowej

Wzmocnienie ław przysięgłych

Po czwarte – konieczna jest większa demokratyzacja zawodu, wzmocnienie ław przysięgłych. Wprowadzenie sędziów pokoju do spraw drobnych, bezpośredniego wyboru Krajowej Rady Sądownictwa przez wszystkich sędziów

Proces w modelu amerykańskim?

Po piąte – można rozważyć wprowadzenie procesu na model amerykański z zastrzeżeniem, że fundacje chroniące praw człowieka będą organizować obronę ludzi mniej majętnych i oskarżycieli posiłkowych w przypadku znanych i bogatych (w USA jest z tym problem).

Nagrywanie wszystkich rozpraw i przesłuchań

Po szóste – nagrywanie WSZYSTKICH spraw sądowych – to na ich podstawie, nie na podstawie politycznej decyzji ministra, można by było wprowadzić zasadę odpowiedzialności dyscyplinarnej, czy skargi nadzwyczajnej. Nagrywanie rozpraw przypominałoby system VAR podczas meczów piłkarskich.

Niepolityczny nadzór

Po siódme – konieczne jest wprowadzenie sensownego, najmniej politycznego nadzoru. Można zmienić rolę prezydenta. Tak, żeby w przyszłości był wybierany tylko na jedną, siedmioletnią kadencję, ale żeby poza sprawami reprezentacyjnymi nie miał żadnych uprawnień w kwestii władzy wykonawczej i ustawodawczej (straciłby możliwość weta, funkcję zwierzchnika sił zbrojnych), za to miałby nadzorować sądowniczą. Głowie państwa pozostawiono by prawo łaski oraz nadzór nad KRS. To najbardziej kontrowersyjna kwestia – jednak ograniczenie liczby kadencji prezydenta (na przykład do jednej, siedmioletniej) sprawiłoby, że przestałby on być zależny od reelekcji i własnego środowiska politycznego. Szczególnie, że byłemu prezydentowi mogłaby przysługiwać dożywotnia emerytura i mandat w Senacie, co już całkowicie ustawiałoby go na pozycji niezależnej wobec polityków i partii.

(„Nowy Telegraf Warszawski”)