Nowy Telegraf Warszawski

środa, 23 kwietnia, 2025

Początek jak z koszmaru i przebudzenie. Legia wróciła z dalekiej podróży!

Już w pierwszych minutach dwa szybkie gongi, a potem jeszcze bramka na 3:0 dla Molde. Fatalnie rozpoczęła Legia Warszawa spotkanie w Norwegii. Jednak w drugiej połowie była w stanie zmniejszyć rozmiary porażki na 2:3. I była bliższa wyrównania, niż gospodarze podwyższenia wyniku. Przed rewanżem awans do ćwierćfinału pozostaje sprawą otwartą.

Rok temu legioniści w fatalnym stylu odpadli z Norwegami, teraz miało być dużo łatwiej. Zdaniem ekspertów obecne Molde nie przypomina tego, sprzed roku. Pierwsza połowa zdecydowanie temu zaprzeczyła. Norwegowie prowadzili grę i prowadzili w meczu 3:0. Inna sprawa, że legioniści pozwolili im na naprawdę bardzo wiele. Już w 11 minucie gry mocny strzał Kristiana Eriksena zbyt krótko sparował Vladan Kovačević. Piłkę dobił Erik Hestad, nie dając szans golkiperowi gości. Po chwili Kovačević zrehabilitował się za błąd sprzed kilku minut, kapitalnie broniąc strzał Fredrika Gulbrandsena.

Deja vu

Jednak w 16 minucie było już 2:0. Fatalny błąd popełnił Jan Ziółkowski. Młody obrońca Legii zbyt lekko zagrał do bramkarza, a piłkę przejął Eriksen i nie dał szans Kovačevićovi. Po gongu jakim było prowadzenie 2:0 gospodarzy, legioniści przejęli inicjatywę. Groźnie strzelali Bartosz Kapustka i Marc Gual, wynik się nie zmieniał. Z kolei gospodarze wyprowadzali kontry, raz na wysokości zadania stanął golkiper gości, dwukrotnie ratował rehabilitujący się za fatalny błąd z 16 minuty Ziółkowski. Jednak w 43 minucie po prostopadłym zagraniu sam na sam wyszedł Gulbrandsen i podwyższył na 3:0. W przerwie wydawało się, że sprawa awansu została na dobre zaprzepaszczona. Jednak w drugiej połowie zobaczyliśmy zupełnie inne oblicze Legii. Choć w pierwszych minutach to Molde mogło podwyższyć wynik, na szczęście dobrze spisywał się Kovačević. W 61 minucie kapitalnym podaniem na wolne pole popisał się Rúben Vinagre. Piłkę przeją Claude Gonçalves. odegrał do Kacpra Chodyny. Skrzydłowy Legii strzałem z pierwszej piłki zdobył bramkę na 1:3.

Zabójcza riposta

W Legię jakby wstąpił nowy duch. Trzy minuty po bramce Bartosz Kapustka wpadł w pole karne, ze stoickim spokojem odegrał do Pawła Wszołka, a ten kapitalnie wystawił do Luquinhasa. Brazylijczyk trafił do siatki strzelając kontaktowego gola. Było 3:2 dla gospodarzy i w końcówce to Legia była bliższa bramce wyrównującej niż Molde podwyższeniu na 4:2. Jednak ostatecznie to gospodarze wygrali 3:2. I wynik i mecz niebezpiecznie przypominały to, co działo się rok temu. Wtedy też w Norwegii Legia przegrywała 0:3, by ostatecznie ulec 2:3. W rewanżu była jednak kompromitacja. Oby tym razem było inaczej, bo Legię na pewno na przejście Molde stać. W innym rozgrywanym w czwartek spotkaniu 1/8 finału Ligi Konferencji Mistrzowie Polski, piłkarze Jagiellonii pokonali w Białymstoku Cercle Bruge 3:0. Spotkania rewanżowe za tydzień. Legia podejmie Molde, Jagiellonia jedzie do Brugii. W rewanżu w Warszawie nie zagra strzelec drugiej bramki Luquinhas, który otrzymał żółtą kartkę.

Molde FK – Legia Warszawa 3:2 (3:0)

1:0 Eirik Hestad 11’
2:0 Kristian Eriksen 17’
3:0 Fredrik Gulbrandsen 43’
3:1 Kacper Chodyna 64’
3:2 Luquinhas 67’

Molde FK: Jacob Karlstrøm – Martin Linnes, Eirik Haugan, Valdemar Lund Jensen, Halldor Stenevik – Eirik Hestad (72’ Frederik Ihler), Mads Enggård, Emil Breivik, Mats Møller Dæhli, Kristian Eriksen – Fredrik Gulbrandsen (83’ Martin Bjørnbak)

Legia Warszawa: Vladan Kovačević – 13. Paweł Wszołek, 24. Jan Ziółkowski (61’ Radovan Pankov), Steve Kapuadi, Rúben Vinagre – Kacper Chodyna, Maximillian Oyedele (61’ Rafał Augustyniak), Bartosz Kapustka (75’ Juergen Elitim), Claude Gonçalves (75’ Tomáš Pekhart), Wahan Biczachczjan (66’ Luquinhas) – Marc Gual

„Nowy Telegraf Warszawski” nr 6 (106) marzec 2025

fot. Pixabay