Nowy Telegraf Warszawski

środa, 23 kwietnia, 2025

Piłsudski kazał przerwać romans, on nie posłuchał. Zaszachował nawet papieża. Sanacyjny prezydent, co sanacji wyciął niebywały numer

Gdy umarł marszałek Józef Piłsudski, wydawało się pewne, że ugodowy dotąd i uległy wobec sanacji prezydent przekaże urząd namaszczonemu przez samego marszałka Waleremu Sławkowi. Pierwszy obywatel wyciął jednak numer. Nie tylko nie zrezygnował, ale Sławka zmarginalizował, a sam wziął udział w bezwzględnej walce o schedę po marszałku. Wcześniejszy romans głowy państwa z młodszą o prawie 30 lat żoną adiutanta wywołał potężny skandal, a całą historią nie pogardziłyby najbardziej krwiste współczesne tabloidy. Dość wspomnieć, że Piłsudski kazał romans skończyć, prezydent nie posłuchał. Papież Pius XI bojąc się międzynarodowego skandalu, unieważnił małżeństwo kobiety. Ignacy Mościcki – wybitny chemik, świetny mówca, przeciętny polityk. Trzeci prezydent Rzeczypospolitej Polskiej.

Przy określeniu „trzeci prezydent” warto jednak zrobić zastrzeżenie, że Mościcki był trzecim prezydentem faktycznie sprawującym urząd. Wcześniej Zgromadzenie Narodowe wybrało głową państwa marszałka Józefa Piłsudskiego. Ten jednak odmówił. Urząd Mościcki przejmował w dramatycznych okolicznościach. Po przewrocie majowym i rezygnacji poprzedniego prezydenta, Stanisława Wojciechowskiego. Kadencję kończył poza krajem, gdy Polska znalazła się już pod okupacją niemiecką i sowiecką. Przekazać musiał władzę następcy, w dodatku nie temu, którego wcześniej zaplanował. Po wojnie władze komunistyczne przedstawiały go jako symbol ucieczki sanacyjnych władz z broniącego się kraju. A znów dla środowisk opozycyjnych, głównie niepodległościowych, jawił się jako postać świetlana. Symbol niepodległego państwa, którego historię brutalnie zakończył atak dwóch totalitarnych reżimów. Faktycznie Mościcki był postacią niejednoznaczną. Miał opinię bezwolnego wykonawcy poleceń marszałka, po jego śmierci prowadził twardą walkę o władzę w kraju. Nudnego starszego pana, który był bohaterem międzynarodowego skandalu obyczajowego.

Naukowiec wchodzi do gry

Ignacy Mościcki nie był człowiekiem znikąd. Angażował się w działalność niepodległościową przeciwko caratowi. Z tego czasu znał i cenił Józefa Piłsudskiego. W obawie przed aresztowaniem opuścił zabór rosyjski. Po pobycie w Anglii osiadł w Szwajcarii, gdzie prowadził działalność naukową. A naukowcem był wybitnym. Opracował nowatorską metodę pozyskiwania kwasu azotowego z powietrza. Wynalazł sposób zabezpieczania sieci przewodów elektrycznych przed niszczącym działaniem wyładowań elektrycznych. Jego rozwiązania zastosowano w całej Europie. Wynalazł też szereg kondensatorów i bezpieczników. Po odzyskaniu niepodległości wrócił do Polski. I określa się go mianem twórcy polskiego przemysłu chemicznego. Był rektorem Politechniki Lwowskiej. Autorem około 40 patentów, które gdy został prezydentem, przekazał nieodpłatnie na rzecz państwa. Gdy po zamachu majowym Zgromadzenie Narodowe wybrało na prezydenta Józefa Piłsudskiego, marszałek odmówił. Pojawił się problem z wyborem odpowiedniego kandydata. „Ignaś? A to bardzo dobra myśl” miał powiedzieć Piłsudski na sugestię kandydatury Mościckiego. Klamka zapadła. Ignacy Mościcki został trzecim prezydentem w historii Polski.

Ustąpienie? Nic z tych rzeczy

W początkowym etapie prezydentury wierny człowiek sanacji, inicjatywę przejawiał tylko w sprawach dotyczących nauki i przemysłu. 24 kwietnia 1935 roku weszła w życie podpisana przez prezydenta dzień wcześniej konstytucja RP, zwana kwietniową. Wprowadzała system prezydencki. Wydawało się, że zgodnie z wolą obozu sanacji ugodowy i lojalny względem Józefa Piłsudskiego Ignacy Mościcki zrezygnuje. A urząd obejmie zaufany człowiek marszałka, Walery Sławek. Jednak kilka tygodni po wejściu w życie ustawy zasadniczej Józef Piłsudski zmarł. A w obozie sanacji rozpoczęła się wojna o wpływy. Okazało się, że Mościcki ani myśli rezygnować. Wszedł do gry, zawierał sojusz z naczelnym wodzem, Edwardem Rydzem Śmigłym przeciwko Waleremu Sławkowi. Śmigły został marszałkiem, Mościcki pozycję umocnił, a Sławek – jeden z najbliższych ludzi Piłsudskiemu – znalazł się na marginesie. Układ władzy w Polsce w ostatnich latach przed wojną to równowaga między obozem wojskowym skupionym wokół marszałka Śmigłego i zamkowym, skupionym wokół prezydenta (nazwa od Zamku Królewskiego, gdzie prezydent mieszkał).

I dzisiejsze tabloidy miałyby pożywkę

Niewiele zapowiadało wybicie się prezydenta na samodzielność. Za życia marszałka Józefa Piłsudskiego na temat Mościckiego krążyły niewybredne żarty. Politycznie był prezydent wiernym wykonawcą poleceń wodza. Z jednym wyjątkiem, dotyczącym spraw prywatnych. Do roku 1932 prezydent był typowym ojcem inteligenckiej rodziny. Z żoną Michaliną miał czworo dzieci – trzech synów i córkę (najmłodszy syn Franciszek odszedł przedwcześnie w 1927 roku, w wieku 29 lat). W roku 1932 zmarła na serce pierwsza dama, pani Michalina Mościcka. Niedługo potem prezydent znalazł pocieszenie w ramionach sekretarki, Marii z Dobrzańskich Ponińskiej. Wybuchł skandal. Po pierwsze między kochankami była ogromna różnica wieku – 29 lat. Maria była współpracownicą Mościckiego, to po drugie. A po trzecie była… mężatką. Jej mąż Antoni Poniński był adiutantem prezydenta. Sprawa oburzył otoczenie głowy państwa. Przerwania romansu żądał nawet Józef Piłsudski. Mościcki nie tylko odmówił, ale jeszcze postanowił z panią Marią się ożenić. Aby to było możliwe, miał zmienić wyznanie.

Papieska interwencja

Sprawa oparła się aż o stolicę apostolską. Jak podała Wikipedia, papież Pius XI w obawie przed jeszcze większym skandalem, zgodził się na unieważnienie pierwszego związku pani Marii. Małżonkowie byli razem do śmierci prezydenta. Mościcki ponownie zaskoczył wszystkich po śmierci Piłsudskiego. Prezydent podpisał właśnie konstytucję zwaną kwietniową, która wprowadzała system autorytarny i dawała głowie państwa ogromne uprawnienia, czyniąc go „odpowiedzialnym jedynie przed Bogiem i historią”. Oczekiwanie obozu sanacji było jasne – rezygnacja Mościckiego na rzecz bardziej wyrazistego, zaufanego marszałka Walerego Sławka. Prezydent nie zamierzał jednak rezygnować. Dołączył do ostrej walki o władzę. W totalnym uproszczeniu u progu wojny obóz władzy miał dwa ośrodki, prezydencki wokół Ignacego Mościckiego i wojskowy wokół marszałka Edwarda Rydza Śmigłego. Po wybuchu wojny prezydent wraz z rządem ewakuował się do Rumunii. Tam został internowany, następnie trafił do Szwajcarii. Ostatnią decyzją Ignacego Mościckiego jako prezydenta RP było wyznaczenie następcy.

Smutny koniec

Początkowo prezydent wskazał generała Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego. Władze sojuszniczej Francji zadeklarowały jednak, że nie będą współpracować z kimś tak blisko związanym z obozem piłsudczykowskim. Ostatecznie Mościcki wskazał kandydaturę Władysława Raczkiewicza. Czas wojny trzeci prezydent RP spędził w Szwajcarii na marginesie wielkiej polityki. Wspierał polskich żołnierzy na Zachodzie, starał się udzielać wsparcie dla Polaków w obozach. Spisywał pamiętniki. Zmarł 2 października 1946 w Versoix kołó Genewy. W 1993 roku jego szczątki spoczęły w krypcie prezydenckiej bazyliki archikatedralnej św. Jana w Warszawie. Bez wątpienia Ignacy Mościcki był wybitnym chemikiem. Po latach skandal obyczajowy ocenia się inaczej – wszak z panią Marią był do śmierci, a ona jako wdowa zajęła się upamiętnieniem męża. Zdjęcia polowań z Göringiem wyglądają dziś fatalnie, wtedy jednak nikt nie przewidywał, do jakich potworności zdolna będzie III Rzesza. A ostatecznie jednak rządzona przez Mościckiego Polską stawiła Niemcom zdecydowany opór. Pewne wątpliwości może budzić emigracja po 17 września 1939 roku.

Wybitny naukowiec, gorszy polityk

Na tle postawy Stefana Starzyńskiego, prezydenta Warszawy, który został w mieście do końca, działanie Mościckiego wypada kiepsko. Jednak w istocie ewakuacja cywilnych władz mogła mieć sens (inna sprawa, że alianci władze te przestali uznawać). Haniebny był więc nie wyjazd Mościckiego, ale ucieczka z kraju naczelnego wodza. Śmigły Rydz powinien bronić kraju do końca, a nawiał jako jeden z pierwszych. Sam Mościcki jako prezydent – reprezentant, wypadał doskonale. Jako niemal dyktator (konstytucja kwietniowa dawała ogromne możliwości) znacznie gorzej. Choć ogólna ocena chyba jest jednak pozytywna. A dla ludzi w okupowanym kraju był wręcz symbolem. Polski, którą nam odebrano. Rzecz znamienna – II RP miała trzech prezydentów. Żaden nie dotrwał do planowanego końca rządów. Gabriel Narutowicz zginął w zamachu u progu pierwszej kadencji. Stanisław Wojciechowski ustąpił po przewrocie majowym. Drugą kadencję Ignacego Mościckiego przerwała II wojna światowa. Nastał czas prezydentów na emigracji i krwawych uzurpatorów nad Wisłą.

(źródło: NTW, Wikipedia, gov.pl, prezydent.pl)