30 lat temu podczas napadu na drodze padły strzały, zginął napadnięty właściciel kantoru. Zabójca w 1997 roku trafił za kraty. W 2006 roku wyszedł na przepustkę i… uciekł. Wpadł dopiero po 19 latach. Namierzyli go stołeczni policjanci.
Na początku była zbrodnia. Jak przypomina Komenda Stołeczna Policji, dramat rozegrał się w podwarszawskim Raszynie w grudniu 1995 roku. Wraz z innymi osobami 50-letni dziś mężczyzna napadł na małżeństwo jadące polonezem. W trakcie napadu doszło do strzelaniny pomiędzy napastnikami a napadniętym właścicielem kantoru. Zaatakowany mężczyzna po postrzale trafił do szpitala. Kilka dni później na skutek odniesionych obrażeń zmarł. Sprawcy napadu ukradli wówczas 330 tys. złotych – relacjonuje policja.
W 1997 roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał zabójcę na 25 lat pozbawienia wolności. Po skazaniu mężczyzna trafił do więzienia. Tam odsiedział część wyroku. Jednak po 9 latach, w roku 2006 nastąpiła przerwa w odbywaniu kary. Więzień wyszedł, jednak we wskazanym terminie nie powrócił. W związku z tym Sąd Okręgowy w Elblągu wystawił za mężczyzną list gończy, który realizował Komisariat Policji w Jabłonnie. Okazało się, że mężczyzna ukrywa się na terenie Wielkiej Brytanii – relacjonuje policja. Wtedy ruszyły poszukiwania międzynarodowe. Za pośrednictwem Biura Międzynarodowej Współpracy Policji Komendy Głównej Policji, strona polska przekazała brytyjskiej informacje niezbędne do zatrzymania mężczyzny. W czerwcu 2024 roku policjanci wpadli na trop zabójcy w Manchesterze. Wówczas rozpoczęła się procedura ekstradycyjna. Kilka dni temu policjanci Wydziału Konwojowego Biura Prewencji Komendy Głównej Policji przetransportowali 50-latka do Polski. Osadzili w zakładzie karnym, gdzie skazany za zabójstwo odbędzie resztę wyroku – podsumowuje policja.
„Nowy Telegraf Warszawski” nr 4 (104) luty 2025
