Nowy Telegraf Warszawski

poniedziałek, 12 maja, 2025

Biegi w mieście, czy poza nim? Wspaniała idea, która dezorganizuje życie innym (KOMENTARZ)

Dość często ulicami stolicy przebiegają biegi, maratony, półmaratony. Jedni są zachwyceni, inni nieco mniej. Szczególnie osoby, wracające do domu po dłuższej nieobecności, z urlopu itd., którzy trafili akurat na związane z biegiem utrudnienia. Przypominamy archiwalny komentarz Antoniego Zankowicza, który proponował organizowanie biegów ulicznych dwa razy w roku, a częstsze biegowe imprezy w parkach i na obiektach sportowych.

Ulicami miasta przebiegł kolejny maraton. Cele szczytne, ludzie biegający zachwyceni. Mieszkańcy, którym maraton zdezorganizował życie – już mniej. I żeby było jasne – tu nie są problemem biegi jako takie. Wkurza mnie sposób, w jaki są organizowane. Kilka lat temu na łamach Telegrafu24 opisywaliśmy, jak o ósmej rano w niedzielę mieszkańców Gocławia budziły głośne śpiewy przy okazji organizowanego biegu.

I tu jest problem zasadniczy. Organizacje tego typu wydarzeń są dla mieszkańców mega uciążliwe z uwagi na zablokowanie miasta. Albo, gdy biegacze biegną rano. I towarzyszy im głośny śpiew (jak w opisywanym przez nas biegu na Gocławiu). Warto pamiętać, że Gocław to nie imprezowe centrum, ale sypialnia miasta. Jak ktoś wchodzi z głośnym śpiewem do naszej sypialni, a my chcemy odpocząć po tygodniu ciężkiej harówy mamy prawo być wściekli. Być może miejskie biegi należy organizować a. na stadionach, b. na trasach leśnych c. w parkach. Albo – organizować biegi uliczne, ale rzadziej – np. raz, dwa razy w roku. A pozostałe imprezy biegowe robić w mniej dezorganizujący sposób – na stadionie, w parkach, na terenach podmiejskich?

Antoni Zankowicz

„Nowy Telegraf Warszawski” nr 3 (103) luty 2025

fot. Pixabay