Nowy Telegraf Warszawski

poniedziałek, 12 maja, 2025

Farbowane lisy czy pełnowartościowe Orły. Kadrowicze z odzysku. Jak radzili sobie w zespole Biało-Czerwonych?

Emmanuel Olisadebe wciągnął reprezentację na MŚ 2002, Roger Guerreiro strzelił pierwszego gola na mistrzostwach Europy. Matty Cash na razie zawodzi, ale prezentuję wysoką klasę i emocjonalne związki z drużyną. Z kolei „farbowane lisy” z czasów Franciszka Smudy kompletnie zawiodły. Oto ranking piłkarzy, którzy trafili do reprezentacji Polski, choć wcale nie musieli.

Oczywiście najlepszym do dziś „obcokrajowcem” w drużynie narodowej był Emmanuel Olisadebe. Piłkarz z Nigerii po naturalizacji był gwiazdą w eliminacjach Mistrzostw Świata 2002 roku. Walnie przyczynił się do tego, że po 16 latach Polska znów pojechała na wielki turniej. Inny naturalizowany obcokrajowiec, Brazylijczyk Roger Guerreiro wypadł dużo gorzej, ale strzelił historyczną, pierwszą dla Polski bramkę w mistrzostwach Europy. Sukcesy odnosili w reprezentacji Polski piłkarze wychowani w innym systemie szkolenia, którzy jednak nigdy związków z naszym krajem nie zerwali.

Względne sukcesy…

Przykładem jest Euzebiusz Smolarek, syn reprezentanta Polski Włodzimierza Smolarka. Piłkarz piłkarskiego rzemiosła uczył się w Holandii, gdzie występował jego ojciec. Nie miał wątpliwości, którą reprezentację wybrać. I był gwiazdą eliminacji mistrzostw Europy 2008 roku. Strzelił m.in. dwie bramki w meczu z Portugalią w Chorzowie (2:1) oraz Belgią, również w Chorzowie (2:0), przyczynił się do pierwszego w historii awansu na mistrzostwa. Wciąż liczymy na Nicolę Zalewskiego, którego rodzice wyemigrowali wiele lat temu, związki z Polską utrzymali. A młody zawodnik Romy chyba wygrał rywalizację o miejsce na lewym wahadle reprezentacji. Na prawym wahadle przegrywa ją Matty Cash, który jednak gra w świetnej lidze, mocnym klubie i ma szansę jeszcze dać coś drużynie narodowej. Przeciętnie wypada gra w drużynie narodowej Thiago Cionka. Piłkarz był ważnym punktem kadry Adam Nawałki w najlepszym dla polskiej piłki okresie. Pełnił jednak rolę rezerwowego, a w meczu o stawkę – z Senegalem na MŚ zawiódł, zdobył samobójczą bramkę.

I nieporozumienie

Porażką było oparcie drużyny na farbowanych lisach. Trener Franciszek Smuda przed rozgrywanym u nas Euro uznał, że polscy piłkarze są poza triem z Dortmundu (Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski) za słabi na reprezentowanie Polski. I postawił na Damiana Perquisa na środku obrony, na lewej obronie na Sebastiana Boenischa. W środku pola grał Eugen Polanski a za plecami Roberta Lewandowskiego Ludovic Obraniak. Żaden z farbowanych lisów kadry nie zbawił. W drużynie Nawałki jedynym „obcokrajowcem” był rezerwowy Cionek, nie licząc Tarasa Romanczuka, który wystąpił wtedy  jednym spotkaniu towarzyskim.  Drużyna osiągnęła historyczną wygraną z Niemcami w eliminacjach do Mistrzostw Europy, awansowała na turniej. Tam dotarła do ćwierćfinału (najlepszy wynik w XXI wieku). I awansowała na MŚ 2018. To najlepszy dowód na to, że choć na piłkarzy z obcym paszportem zamykać się nie wolno, do tematu warto podchodzić ostrożnie. Nie ulegać owczemu pędowi. A dziś do reprezentacji pukają piłkarze obcego pochodzenia. A czasem są wciskani.

(Tekst archiwalny)

P.S. Na baraże przed Euro 2024 wrócił wspomniany Taras Romańczuk, zagrał na mistrzostwach. W październiku zadebiutował urodzony w Wielkiej Brytanii i wychowany w Manchesterze Utd, Maxi Oyedele. Wreszcie Michael Ameyaw, który jednak urodził się w Polsce i doskonale mówi w ojczystym języku. Już niebawem druga część cyklu o obcokrajowcach w polskiej reprezentacji.

„Nowy Telegraf Warszawski” 13 – 26 stycznia

fot. Freeimages.com, zdj. ilustrac.