Szokująca sytuacja na Starówce. Mężczyzna wyszedł z samochodu i poszedł do pracy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zostawił auto otwarte i z włączonym silnikiem. Każdy mógł wsiąść i odjechać. W dodatku w środku pojazdu bawiło się 7-letnie dziecko.
Wprawdzie w Sylwestra zazwyczaj nie ma upałów, więc zostawienie człowieka w aucie nie skończy się przegrzaniem, jednak nie brak innych zagrożeń. Na pewno sytuacja, w której właściciel zostawia otwarty pojazd z włączonym silnikiem i dzieckiem w środku. Do takiego właśnie zdarzenia doszło w Sylwestra na Starówce. Jak informuje straż miejska, funkcjonariusze ze Starówki patrolowali w przedpołudnie ulicę Brzozową. Nagle ujrzeli bardzo niebezpieczny widok. Na skraju jezdni przez dłuższy czas stał otwarty samochód z pracującym silnikiem. Auto wyglądało na puste. Kiedy jednak strażnicy podeszli bliżej, okazało się, że wewnątrz auta bawi się dziecko. Około 7-letni chłopiec został sam w samochodzie.
Auto stało na spadzistej ulicy, więc mogło samo ruszyć. W dodatku było otwarte, więc każdy mógł nim w każdej chwili wsiąść i odjechać – relacjonuje straż miejska. Strażnicy otworzyli drzwi od strony kierowcy, wyłączyli silnik i rozpoczęli rozmowę z chłopcem. Nieco przestraszony malec powiedział, że parę minut wcześniej jego tata z bratem udał się do pracy. Strażnicy poczekali jeszcze chwilę, uspokajając zaniepokojonego chłopca, ale ponieważ ojciec nie wracał – o sytuacji dziecka pozostawionego bez opieki zawiadomili policję. Dopiero po około godzinie do samochodu wrócił kierowca. Poniósł konsekwencje zarówno w związku z niestosowaniem się do przepisów prawa o ruchu drogowym, jak i pozostawieniem dziecka bez opieki. W czasie postoju kierowca jest zobowiązany wyłączyć silnik i zabezpieczyć pojazd przed uruchomieniem go przez osoby niepowołane. Niezrobienie tego jest wykroczeniem, za które grozi mandat karny w wysokości do 3 tysięcy złotych – podsumowuje straż miejska.