16 grudnia 1981 roku, po trzech dniach protestu w kopalni Wujek na zakład uderzyło wojsko i ZOMO. Otworzyły ogień do protestujących. Kule zabiły tego dnia dziewięciu górników. Raniły 23 osoby. Zbrodnia, dokonana w czwartym dniu stanu wojennego stała się tematem radia Wolna Europa i wolnych mediów na całym świecie. Potępił ją cały tzw. wolny świat. Sprawcy pozostali jednak bezkarni. W poniedziałek miną 43 lata od tego wydarzenia.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku zbrodnicza junta wojskowa, nazywająca się Wojskową Radą Ocalenia Narodowego, wprowadziła stan wojenny. Zaczęły się masowe aresztowania członków Solidarności, którzy trafili do obozów odosobnienia. Aresztowano też Jana Ludwiczaka, przewodniczącego Komitetu Zakładowego NSZZ Solidarność w kopalni Wujek. Zatrzymanie lidera związku oburzyło górników, którzy rozpoczęli protest. 13 grudnia wzięli udział we Mszy Świętej. Następnego dnia rozpoczęli strajk okupacyjny. Negocjacje nie przyniosły rezultatu, milicja i wojsko podjęły akcję pacyfikacyjną 16 grudnia. Na teren kopalni wjechały czołgi, funkcjonariusze ZOMO bez pałek i tarcz, za to z karabinami z ostrą bronią otworzyli ogień. Sześciu górników zmarło na miejscu, trzech w szpitalu. Zginęli: Jan Stawisiński, Joachim Józef Gnida, Józef Czekalski, Józef Krzysztof Giza, Ryszard Józef Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Rannych zostało 41 milicjantów i 23 górników. O tragedii kopalni Wujek opowiada szereg utworów poetyckich, film Kazimierza Kutza „Śmierć jak kromka chleba”.