Nowy Telegraf Warszawski

wtorek, 18 marca, 2025

Ludzi rozwścieczą, planecie zaszkodzą. Akcje na Wisłostradzie nie mają nic wspólnego z obywatelskim protestem (KOMENTARZ)

Ostatnie Pokolenie nasiliło swe akcje w stolicy. W piątek, 13 grudnia zablokowało ulice w Warszawie. Z „największej blokady w historii” nie wyszło wiele. Policjanci ściągnęli z ulicy protestujących w ciągu kilku minut. Akcje powtórzyły się kilka razy, ale za każdym razem policja protestujących usuwała. Sukcesu tzw. aktywiści nie osiągnęli, złość kierowców udało im się jednak wywołać. Podobnie jak niechęć do idei, które uczestnicy protestów głoszą.

Żeby było jasne – nie chodzi o sprzeciw wobec ochrony środowiska, podważanie konieczności ratowania klimatu, dbałości o zieleń. Fatalne jest zachowanie części pseudokonserwatystów, przedstawicieli alt prawicy, negujących konieczność dbania o środowisko naturalne, dobre traktowanie zwierząt itd. O zielonym konserwatyzmie pisaliśmy na naszych łamach wielokrotnie. Jednak po drugiej stronie, w tzw. walce o ratowanie planety oburzają jednak dwie rzeczy. Pierwszą jest pozorowana dbałość o środowisko. Robienie na pokaz głośnych akcji, które z ochroną przyrody nie mają wiele wspólnego. Służą za to wyciągnięciu kasy, autopromocji, albo uprzykrzeniu ludziom Druga rzecz to fanatyzm ludzi faktycznie o planetę zatroskanych, których działanie, zamiast ochronę środowiska promować, z jednej strony ideę tę kompromitują, z drugiej są bardzo niebezpieczne. I niestety dotarły do stolicy. W najlepszym razie akcje Ostatniego Pokolenia prowadzą „tylko” do blokady miasta, spóźnień ludzi do pracy. Ich irytacji i nienawiści mieszkańców Warszawy do idei ochrony środowiska.

Najbardziej szkodzą własnej idei

To jednak optymistyczny scenariusz. W wariancie znacznie gorszym akcje Ostatniego Pokolenia mogą faktycznie doprowadzić do tragedii. Po pierwsze, o czym wspominaliśmy przed tygodniem, akcje protestacyjne blokują też przejazd ludzi na przykład wiozących bliskich do szpitala, czy karetek pogotowia. Jak w Niemczech, gdzie karetka przez protest bandy świrów nie dojechała i zmarła młoda kobieta. Po drugie, protesty doprowadzają mieszkańców do szału. Ludzie klną i wyzywają „ekoświrów”, jak nazywają tzw. aktywistów. Stąd tylko krok do nakręcenia spirali przemocy. Wyobraźmy sobie, że ktoś mocno zdenerwowany wiezie dziecko na ostry dyżur, czy nawet bliskie sercu ekologów ukochane zwierzę do lecznicy. Liczą się sekundy, a na drodze rozsiadają się fanatycy z Ostatniego Pokolenia. W ostatnich dniach dochodziło już do pyskówek. Kwestią czasu jest dojście do rękoczynów, oby nie czegoś znacznie gorszego. O zagrożeniu wypadkiem nie trzeba nawet wspominać. Swoim aktywizmem protestujący szkodzą sobie, warszawiakom, a najbardziej idei, o którą niby walczą.