Nowy Telegraf Warszawski

piątek, 17 stycznia, 2025

Rok całkiem zmarnowany? No, nie do końca. Reprezentacja Probierza zagrała na swoim (słabym, ale normalnym) poziomie

Awans do mistrzostw Europy po dramatycznym barażu, przebłyski na samym turnieju. Remis z Chorwatami, fajne wygrane towarzyskie. To plusy. Minusem jeden punkt na Euro i spadek z Dywizji A Ligi Narodów. Czy jednak można było liczyć na więcej?

Rok męskiej reprezentacji w piłce nożnej większość ekspertów ocenia źle lub bardzo źle. Szczególnie w zestawieniu z sukcesem pań, które awansowały na wielki turniej. Jednak męska reprezentacja na turniej w tym roku też pojechała. To, jak wypadła, to już zupełnie inna sprawa. Przypomnijmy, że Michał Probierz drużynę narodową objął ponad rok temu po Fernando Santosie. Portugalczyk spieprzył eliminacje, przegrał z Mołdawią i Albanią, reprezentacja szorowała po dnie. Probierz zadania „na już” nie wykonał. Stracił punkty u siebie z Mołdawią i Czechami, wygrał jedynie z Wyspami Owczymi i towarzysko z Łotwą.

Awans na Euro realnym sukcesem

Na turniej bezpośrednio nie awansował, poprawił jednak atmosferę w drużynie i wokół niej. W tym roku pokonał 5:1 Estonię w półfinale barażu o Euro. W finale po bezbramkowym remisie, meczu walki, rzutach karnych Biało-Czerwoni wyeliminowali Walię i awansowali na mistrzostwa. Przed turniejem pokonali towarzysko po bardzo fajnym meczu Ukrainę 3:1 i niezłym Turcję 2:1. Na turnieju przyzwoicie zaprezentowali się w przegranym 1:2 pojedynku z Holandią, słabo w przegranym 1:3 meczu z Austrią. Na koniec zremisowali z Francją. Jesienią w Lidze Narodów zaliczyli słaby, nerwowy, ale wygrany mecz ze Szkocją. Bardzo słaby przegrany 0:1 z Chorwacją i przegrany 1:3 z Portugalią. Bardzo dobry, ale z fatalnym kwadransem pojedynek z Chorwacją (3:3), katastrofę w Portugalii, gdzie po świetnej pierwszej połowie w drugiej przegrali 1:5. Wreszcie przegrana w ostatnich sekundach ze Szkocją 1:2 i spadek z Ligi Narodów. Jak ocenić ten rok? Na pewno sukcesem był sam awans na mistrzostwa.

Szanujmy, co jest, bo będzie gorzej

Na plus można też zaliczyć wygrane towarzyskie (choć w meczach o nic) z Ukraińcami i Turkami. Także remis z Chorwatami. Wreszcie odkrycie dla reprezentacji Polski Kacpra Urbańskiego, poprawa atmosfery, momentami gra do przodu. Minusy to spadek z Dywizji A Ligi Narodów. Zaledwie punkt na Euro. Tu jednak warto pamiętać, że raz – było znacznie lepiej niż rok temu. Wtedy drużyna przegrała eliminacje w grupie, nie z Holandią, nie Portugalią, ale Albanią i Czechami. Baty dostała od Mołdawii. Co więcej, wygląda na to, że jesteśmy trochę zepsuci ostatnimi latami. Reprezentacja kwalifikowała się na turnieje. Jednak obecna drużyna już nie ma porównania z ekipą Adama Nawałki. Co gorsza, następców nie widać. Bramkarze? Tu niby mamy kłopot bogactwa, ale już nie na poziomie młodzieżowym. Tam tych wielkich talentów jest jakby mniej. Obrona? Dawniej narzekaliśmy, że obrońcy źle wyprowadzają piłkę, grają niską obroną. Teraz technicznie są lepsi, ale nie umieją bronić.

Kadencja Nawałki niedoścignionym mitem

Szukanie „szóstki” dla reprezentacji to już telenowela. A skrzydłowymi Polska od lat już nie stoi. Największy dramat jest jednak z przodu. Mamy zafałszowany obraz: Lewandowski w Barcy, Milik w Juventusie, Piątek strzela na zawołanie, Buksa jest dobrym, a Świder stworzony dla tej kadry. Tyle że „Lewy” dobiega czterdziestki, Milik leczy kontuzje, pozostali nie są juniorami (Milik też zresztą nie jest). W przypadku młodzieżówek z napastnikami dobrze nie jest, a patrząc na ligę, to już dramat. Najlepsi strzelcy w polskiej Ekstraklasie to obcokrajowcy, najlepszy Polak w klasyfikacji strzelców to Bartek Kapustka. Dobry piłkarz, ale nie napastnik. Polska reprezentacja piłkarska w tym roku nie grała słabo. Zaprezentowała swój obecny poziom, drużyny za słabej na Dywizję A i za mocnej na B. Za dziesięć lat czekać nas może zjazd na poziom Bułgarii, czyli środek Dywizji C. Będziemy jeszcze tęsknić do obecnych czasów. A kadencja Nawałki będzie niedoścignionym mitem.

Wróć do tygodnika:

„Nowy Telegraf Warszawski” nr 2 8 – 14 grudnia 2024

fot. ODH