Nowy Telegraf Warszawski

piątek, 17 stycznia, 2025

Dzieje piłkarza wybitnego. Nawet jako starszy pan umiejętnościami zawstydzał młodych. Lucjan Brychczy, legenda prawdziwa, nie wymyślona

Legia miała kilku wielkich piłkarzy, gwiazd, idoli kibiców. Dwie jednak były największe legendy. Kazimierz Deyna, piłkarski geniusz i oczywiście pan Lucjan. Człowiek, który dla Deyny był mentorem. A przez lata w klubie, nawet w starszym wieku zawstydzał na treningach młodszych kolegów.

2 grudnia o poranku nadeszła bardzo smutna wiadomość, o śmierci wybitnego napastnika i pomocnika Legii Warszawa, przez dekady trenera, Lucjana Brychczego. W jego przypadku nie można mówić, by słowo legenda było nadużyciem. Pan Lucjan urodził się na Śląsku, gdy jednak przyszedł grać do Legii, związał się z klubem na siedem dekad. Sam wspominał w jednym z wywiadów, że gdy zaczynał, klub z Łazienkowskiej nie był ulubionym w stolicy. Pan Lucjan wykazał się tu delikatnością. W okresie stalinowskim centrala piłkarska nakazała zmiany nazw klubów. Wisła stała się Gwardią, Cracovia Ogniwem, a Legia była samym CWKS. – Jestem kilka lat starszy od pana Lucjana. Gdy na początku lat 50. na Łazienkowską przyjeżdżał zespół ze Śląska, to warszawscy kibice – dziś rzecz nie do pomyślenia – byli przeciwko Legii – mówi Jan Zankowicz (95 lat), wieloletni sympatyk Legii.

Pokochali Legię dzięki „Kiciemu”

„To wszystko zaczęło się zmieniać, gdy pojawiła się pierwsza paka, która zdobyła mistrza Polski. Brychczy odgrywał w niej główną rolę” – dodaje nasz rozmówca. Kibice najpierw pokochali pana Lucjana, a potem przekonali się do klubu. Po roku 1956, gdy komunizm nieco zelżał, a Legii władze przywróciły dawną nazwę, klub z Łazienkowskiej stał się miłością warszawiaków. I znów, przez lata symbolem uwielbienia był Lucjan Brychczy. Podczas gdy Pol, czy Kowol wrócili na Śląsk, „Kici” został. Związując się z Legią już do końca swych dni. Jako piłkarz wywalczył nie tylko mistrzostwo Polski w roku 1955 i 1956, ale też kolejne w sezonach 1968/1969 oraz 1969/1970. W tym drugim sezonie Legia w wielkim stylu dotarła do półfinału Pucharu Mistrzów (obecna Liga Mistrzów). A weteran Brychczy był mentorem dla ekipy młodych, z Kazimierzem Deyną i Robertem Gadochą na czele. Nie brak głosów, że to pan Lucjan wpłynął na ukształtowanie wybitnego pomocnika, medalisty Mistrzostw Świata 1974.

Pogrzeb państwowy

Brychczy jest drugim strzelcem w tabeli wszech czasów Ligi Polskiej, zdobył 182 gole (więcej ma tylko Ernest Pol, 186 bramek). Pan Lucjan wyprzedza Tomasza Frankowskiego i Gerarda Cieślika (167 goli). W reprezentacji Polki rozegrał 58 spotkań. Zdobył w nich 18 bramek. Jako trener był asystentem między innymi Andrzeja Strejlaua, Jerzego Engela, Władysława Stachurskiego, Pawła Janasa, Franciszka Smudy, Dragomira Okuki, Macieja Skorży, Jana Urbana, Henninga Berga, Jacka Magiery, Czesława Michniewicza, Kosty Runjaicia. Był przy drużynie Stachurskiego, która awansowała do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. Przy Pawle Janasie mógł świętować pierwszy awans polskiego klubu do Ligi Mistrzów i ćwierćfinału tych rozgrywek. Lucjan Brychczy odszedł w wieku 90 lat, 2 grudnia 2024 roku. Po śmierci legendy Legii klub wystawił księgę pamiątkową. Legendarnego piłkarza pożegnamy w poniedziałek, 9 grudnia. O 10.00 w Katedrze Polowej Wojska Polskiego rozpocznie się msza święta żałobna, a pogrzeb na Cmentarzu Powązki Wojskowe. Uroczystość będzie miała charakter państwowy – informowała Legia Warszawa.

Wróć do tygodnika:

„Nowy Telegraf Warszawski” nr 2 8 – 14 grudnia 2024

fot. ODH