Nowy Telegraf Warszawski

poniedziałek, 9 grudnia, 2024

Polityk PSL: Nasz elektorat szybciej zaakceptuje kandydata na prezydenta z Koalicji Obywatelskiej niż kandydaturę marszałka Sejmu Szymona Hołowni

Jeśli uzgodnimy wspólnego kandydata Koalicji 15 października, to taką decyzję będziemy mogli obronić także przed naszym, peeselowskim elektoratem. Partyjne doły taką decyzję zaakceptują, w przyszłości będzie też szansa na poszerzanie elektoratu. Nie da się natomiast obronić decyzji o wystawieniu Szymona Hołowni. Marszałek Sejmu jest merytorycznie przygotowany do funkcji głowy państwa. Nie da się jednak zapewnić pełnej mobilizacji naszych struktur dla poparcia tej kandydatury. Wielu wyborców PSL na Hołownię niestety nie zagłosuje – mówi Eugeniusz Kłopotek, wieloletni poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, były wójt gminy Warlubie, dziś samorządowiec, radny powiatu tucholskiego.

Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz wywołał prawdziwą burzę, proponując wspólnego kandydata całej koalicji rządzącej w wyborach prezydenckich. Potem media ujawniły, jakoby kandydatem ludowców miał być szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewierza. To się trochę nie klei. Bo o ile start Siewiery jako wspólnego kandydata PSL i jakiejś formacji centroprawicowej jest logiczny, to chyba raczej nie byłby to realny kandydat całej koalicji rządzącej?

Eugeniusz Kłopotek: O żadnej burzy nie słyszałem. Natomiast faktycznie podczas posiedzenia Rady Naczelnej PSL w Tarnowie prezes, Władysław Kosiniak-Kamysz zaproponował takie rozwiązanie, żebyśmy wytypowali jednego wspólnego kandydata jako koalicja 15 października. Gdy żona napisała mi o tym SMS, odpisałem jej, że chyba dam na mszę. Od samego początku uważam bowiem, że skoro podjęliśmy decyzję, że wspólnie tworzymy rząd 15 października, to trzeba pociągnąć dalej. Mieć też jednego uzgodnionego kandydata na prezydenta. Na miejscu premiera zastanowiłbym się nad tą propozycją Kosiniaka-Kamysza.

Tylko kto miałby być tym kandydatem?

Dla mnie nie ulega wątpliwości, że takim wspólnym kandydatem, byłby raczej ktoś wskazany przez Koalicję Obywatelską. Nie PSL, Polskę 2050, czy Lewicę. A więc najpewniej albo prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, albo minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Patrząc na to, jak trudna będzie sytuacja w relacjach międzynarodowych,  bardziej bym się skłaniał do kandydatury Radosława Sikorskiego. Jednak jest dwóch dobrych kandydatów, a tego jednego wskazać powinna Koalicja Obywatelska. Naprawdę nie sądzę, żeby Władysław Kosiniak-Kamysz, mówiąc o wspólnym kandydacie, myślał o sobie, czy tym bardziej kimś spoza koalicji rządzącej. I tak samo uważam, że trudno oczekiwać, że takim wspólnym kandydatem, który zaakceptowanym przez całe gremium byłby np. marszałek Szymon Hołownia, chociaż ma on bardzo dobre papiery na to, by kandydować na najwyższy urząd w państwie.

Premier Donald Tusk stwierdził, że kandydatów powinny wystawić wszystkie tworzące koalicję ugrupowania, i po prostu pretendenci przed pierwszą turą nie powinni się wzajemnie atakować. Szansa na wspólnego kandydata jest więc chyba mizerna?

Cały czas jednak uważam, że jeszcze nie jest za późno, żeby usiąść do wspólnego stołu. Partnerzy koalicyjni, mogą ustalić i załatwić temat już w pierwszej turze.

Tyle że mieliście być prawym skrzydłem koalicji i budować nową jakość centroprawicy, nawet odbierać prawicowych wyborców. Domaganie się wspólnego kandydata koalicji rządzącej jest rezygnacją z tych planów. Z prawej strony nikt na Was już raczej nie zagłosuje?

Nie do końca. Bo jeśli uzgodnimy wspólnego kandydata Koalicji 15 października, to taką decyzję będziemy mogli obronić także przed naszym, peeselowskim elektoratem. Partyjne doły taką decyzję zaakceptują, w przyszłości będzie też szansa na poszerzanie elektoratu. Nie da się natomiast obronić decyzji o wystawieniu Szymona Hołowni. Marszałek Sejmu jest merytorycznie przygotowany do funkcji głowy państwa. Nie da się jednak zapewnić pełnej mobilizacji naszych struktur dla poparcia tej kandydatury. Wielu wyborców PSL na Hołownię niestety nie zagłosuje. Nie ma żadnej gwarancji, że potencjalni wyborcy PSL oddadzą swój głos na marszałka Sejmu jako kandydata Trzeciej Drogi, a w domyśle Polski 2050. Zdecydowanie szybciej zaakceptują wspólnego kandydata całej koalicji.