Dziś, zamiast spierać się o to, z którym nurtem niepodległościowym jest nam bardziej po drodze, należy wybrać to, co najlepsze z każdego z nich. I dostosować ideę niepodległościową do obecnych czasów.
Za nami kolejna, już 106. rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę. Jak co roku towarzyszyły jej różne formy uczczenia tego święta, ale też dyskusje o tym, który z nurtów miał dla niepodległości kluczowe znaczenie. Choć trzeba przyznać, że w tym roku chyba mniej niż w poprzednich słyszeliśmy wzajemnych ataków ze strony zwolenników Piłsudskiego i Dmowskiego. No i całe szczęście, bo wielkie idee wybitnych Polaków należy wreszcie uznać za historyczne. Wybrać z każdej to, co może być aktualne i odrzucić rzeczy nieprzystające do obecnej rzeczywistości. Z myśli piłsudczyków należy wziąć przywiązanie do tradycji jagiellońskiej, budowę Trójmorza, czyli sensownego sojuszu niepodległych państw Europy Środkowej. Właśnie: sensownego!
Trójmorze, ale na równych zasadach
W dzisiejszych czasach sensowna polityka środkowoeuropejska oznaczać musi wsparcie dla wolnościowych dążeń wszystkich narodów dawnej ZSRR, gdyż to spadkobierca sowieckiego imperium zła, putinowska Rosja jest dziś największym zagrożeniem. Idee typu Trójmorze, Międzymorze, czy jak je nazwiemy, muszą być jednak oczyszczone z pewnego szkodliwego elementu – zauważalnego u wielu postpiłsudczykowskich polityków poczucia wyższości. Na zasadzie „Estończycy, Litwini, Czesi, zawrzyjcie z nami sojusz, my Wam będziemy przewodzić”. No nie, to sposób na to, by błyskawicznie wszelkich sojuszników do siebie zrazić. Litwini, Czesi, Łotysze nie mają żadnego interesu w tym, by wchodzić do sojuszu, w którym my będziemy nimi kierować. Jeśli mają do wyboru sojusz kierowany przez potężne Niemcy albo słabszą Polskę, wybiorą silniejszego. Atrakcyjność inicjatyw takich jak Trójmorze polegać może wyłącznie na tym, że kraje Europy Środkowej będą miały wspólną platformę do umacniania swojej pozycji NA RÓWNYCH ZASADACH. To temat do szerszej dyskusji.
Czas zakończyć epokę „wodzów”
Równocześnie z tradycji piłsudczykowskiej kategorycznie należy odrzucić umiłowanie tzw. silnego przywódcy, wodza. Nie chodzi o silne państwo – sprawnie działające instytucje, procedury, to podstawa. Nie może być to jednak polityka oparta na uwielbieniu wobec jednego, choćby najbardziej zacnego człowieka. Z polskiej myśli narodowej warto wziąć przywiązanie do tradycji i pracę organiczną. Jednocześnie jednoznacznie odrzucić należy antysemityzm i chore idee zamkniętego, kiszącego się w jednym narodowym sosie państwa. Bohaterami naszej wolności byli nie tylko etniczni Polacy. Także, chociażby Ali, pochodzący z Nigerii bohater Powstania Warszawskiego. A jedną z piękniejszych tradycji są regionalizmy – śląski, kaszubski, wielokulturowość polskich Kresów. Mądra wielokulturowość w wydaniu konserwatywnym może być mądrą alternatywą dla agresywnego, narzuconego globalnie przez lewicę multi kulti. Przede wszystkim jednak należy jasno określić obecne wyzwania. Dziś polityka niepodległościowa to stanie po stronie Zachodu w rywalizacji z Chinami i Rosją. Współczesny niepodległościowy konserwatyzm to powrót do chrześcijańskiej tradycji i humanizmu, jednocześnie bez klerykalizmu.
Chrześcijańskie wartości bez klerykalizmu
Klerykalna prawica chce bronić Kościoła, ale w sposób najgorszy z możliwych. Taki, w którym nie zauważa patologii, pedofilii i nadużyć seksualnych, problemu księży, którzy współpracowali z SB. Z drugiej strony antykościelna i antychrześcijańska lewica chciałaby Kościół i religię doszczętnie wyrugować. Zamiast obu chorych dróg my opowiadamy się za tradycją, wartościami chrześcijańskimi, ale jednocześnie za odpowiedzialnością duchownych wtedy, gdy uczynią złe rzeczy. Ważną rolkę odegrać tu powinni wierni świeccy. W kwestiach gospodarczych jest nurt pseudoliberalny i pseudopatriotyczny. Pierwszy promuje rzekomy wolny rynek, ale dając przywileje zagranicznym koncernom. Drugi lansuje odbudowę wielkich, państwowych firm. Tymczasem normalność powinna polegać na stworzenia warunku do rozwoju rodzinnych firm, klasy średniej. Przykłady można mnożyć. „Nowy Telegraf Warszawski” to medium niepodległościowo-konserwatywne. Choć mamy określone poglądy od lat stajemy po stronie ludzi, a nie określonych partii. Kończymy też okres próbny naszego magazynu internetowego. Od grudnia pojawi się on w formacie tygodnika.