Nowy Telegraf Warszawski

poniedziałek, 2 grudnia, 2024

Rafał Trzaskowski, Radosław Sikorski, Donald Tusk – kto z Koalicji Obywatelskiej wystartuje na prezydenta RP? Ekspert: Powiem brutalnie

Skoro szef rządu zapowiada, że kandydat Platformy Obywatelskiej zostanie ogłoszony 7 grudnia na Śląsku, to możemy być pewni, że tym kandydatem będzie Rafał Trzaskowski – mówi „Nowemu Telegrafowi Warszawskiemu” prof. Antoni Dudek, politolog i historyk, UKSW.

Od kilku lat wydawało się pewne, że to prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP. Kilka miesięcy temu pojawił się jednak temat startu Donalda Tuska, mówił o nim głównie Marek Sawicki z PSL, który cały czas twierdził, że to premier będzie kandydował. Ostatnio pojawił się temat startu Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego. Kandydaturę tę mocno lansuje część liberalnych mediów. Pojawiło się także hasło „prezydent z Sopotu, premier z Chobielina”. Sugeruje ono, że Tusk wystartuje na prezydenta, a Sikorski zastąpi go w rządzie. Co spełnienie któregoś ze scenariuszy, start Sikorskiego, lub Tuska z powołaniem szefa MSZ na premiera – oznaczałby dla Rafała Trzaskowskiego?

Prof. Antoni Dudek: Powiem brutalnie. Chociaż w wielu sprawach nie mam zaufania do Donalda Tuska, jestem pewien, że jak szef rządu zapowiada, że kandydat Platformy Obywatelskiej zostanie ogłoszony 7 grudnia na Śląsku, to możemy być pewni, także tym kandydatem będzie Rafał Trzaskowski. Z prostego powodu. Wystarczy przyjrzeć się małżonkom kandydatów. Jak wiadomo, wybory prezydenckie nie są jedynie startem kandydata na najwyższy urząd w państwie. To jest też start kandydatki na pierwszą damę. Otóż z całą pewnością, gdyby Koalicja Obywatelska chciała ogłosić kandydaturę Radka Sikorskiego, nie ogłaszałaby, że to nastąpi na Śląsku.

Dlaczego?

Ponieważ jak wiadomo, żona Rafała Trzaskowskiego pochodzi właśnie ze Śląska. Jest dla mnie więc oczywiste, że to Rafał Trzaskowski będzie kandydatem na prezydenta. Można sobie oczywiście spekulować, będą tacy, których zdaniem Tusk jeszcze 6 grudnia dokona zmiany. To jest jednak ich sprawa. Mają prawo wierzyć w różne rzeczy. Ja jednak uważam, że Tusk jest bardzo racjonalnym politykiem i on zdecydowanie woli przez najbliższe 3 lata być premierem, niż się mordować w roli strażnika żyrandola. Niestety urząd prezydenta w Polsce znaczy bardzo niewiele. Głowa państwa w naszym systemie politycznym jedyne, co może, to nie podpisywać ustaw. I taka jest brutalna prawda o tym urzędzie. Wybory budzą i będą budzić wielkie emocje. Mówmy jednak prawdę, prezydent w Polsce nic nie może.

Nic nie może, ale wybory prezydenckie mają ogromne znaczenie, na lata kształtują polską scenę polityczną?

Tak, wybory prezydenckie są istotne, ale bynajmniej nie dlatego, że znaczenie ma głowa państwa. Są istotne dlatego, że w konsekwencji wyborów prezydenckich dokonuje się przesunięć w systemie partyjnym.

W 2015 roku utorowały drogę PiS-u do władzy, a dekadę wcześniej podzieliły polską scenę polityczną między PO i PiS. Czy teraz tez może dojść do sytuacji, w której w wyniku sukcesu jakiegoś nieoczywistego kandydata, w rodzaju Pawła Kukiza, czy Szymona Hołowni, powstanie silna nowa partia, która namiesza w polskiej polityce?

To jest możliwe, jeżeli, na przykład wystartuje przysłowiowy Krzysztof Stanowski, i w efekcie tego, że zajmie trzecie miejsce, stworzy „Partię Stanowskiego”. I za dwa lata formacja ta może być poważnym graczem. Oczywiście żartuję, bo ja nie bardzo widzę tworzenie partii właściciela Kanału Zero. Myślę, że jeśli Stanowski w ogóle wystartuje to po to, żeby reklamować swój kanał Zero. Wybory prezydenckie byłyby świetnym pomysłem na reklamę. Myślę, że jeśli by zaczął kampanię, spokojnie potroiłaby się oglądalność. Natomiast powiedzmy sobie jasno, poważnych partii politycznych nie buduje w oparciu o kanał internetowy. Zawsze może jednak wystartować inny kandydat, który zajmie trzecie miejsce, a jego sukces jak w przypadku Pawła Kukiza w 2015 roku, lub Szymona Hołowni w roku 2020 posłuży mu do budowy nowej siły politycznej. Na razie jednak nikogo takiego nie widać.

Ostatecznie kandydatów mamy poznać na przełomie stycznia i lutego?

Kandydatów najważniejszych ugrupowań poznamy wcześniej, bo już w listopadzie i grudniu. W styczniu i lutym będą się moim zdaniem zgłaszać kolejni kandydaci, którzy pewnie nie odegrają roli czarnego konia, ale tego nigdy do końca nie wiemy.

W 2015 roku Paweł Kukiz zgłosił się późno, a wywalczył ponad 20 proc., potem w wyborach parlamentarnych jego ugrupowanie uzyskało 8 proc. poparcia, było nawet trzecią siłą w Sejmie?

To właśnie jest kapitalny przykład, najlepszy, ale nie jedyny, bo mam jeszcze parę innych, mniej spektakularnych, jak tak naprawdę nastroje podczas wyborów prezydenckich, które ja nazywam ruletką, mogą się w ostatnich trzech miesiącach gwałtownie zmienić.