Nowy Telegraf Warszawski

poniedziałek, 9 grudnia, 2024

Przywrócić proporcje. Konserwatyzm, rodzina, zwierzę (KOMENTARZ)

Skrajnie zideologizowany spór publiczny w Europie i w Polsce dotyka już nawet takich spraw, jak… posiadanie zwierząt. Skrajna lewica lansuje ochronę wszelakich istot, żab, much, gryzoni, bez względu na konsekwencje. Jednocześnie popiera eutanazję, aborcję traktuje jak wyrwanie zęba, a model rodziny 2 plus dzieci zastępuje modelem 2 plus pies (kot). W odpowiedzi część prawicy broni bestialskiego zabijania zwierzaków, atakuje właścicieli czworonogów, a zajadanie się mięsem  i znęcanie nad żywymi istotami traktuje jako przejaw… konserwatyzmu. Obie postawy są szkodliwe i – delikatnie mówiąc – bezdennie głupie.

(Przypominamy tekst archiwalny, który ukazał się w naszej gazecie)

Naturalnym prawem i obowiązkiem człowieka jest założenie rodziny. Żyjący w związku małżeńskim mężczyzna i kobieta dążyć powinni do posiadania jak największej liczby potomstwa. Jeśli Bóg nie poszczęści – para jest np. bezpłodna, jej powołaniem może być np. adopcja gromadki dzieci. Duża rodzina powinna być celem każdego, normalnego społeczeństwa. Stąd zrozumiałe jest oburzenie na zalew lewicowej propagandy. Modelu singiel czy związków typu dwa plus pies, gdzie pociechę rodzicom zastępuje zwierzak.

Niestety odpowiedź części konserwatystów na lewicowy bełkot bywa szkodliwa i zwyczajnie głupia. Oto – głównie na forach internetowych – dowiadujemy się, że przywiązywanie psa na krótki łańcuch, zadawanie mu bólu i cierpienia, jest ok. Podobnie jak skazanie na śmierć z zamarznięcia bezdomnego kota. Mało tego, sprzeciw wobec takiego traktowania ma być przejawem lewicowych poglądów. Prawicowy publicysta pisze, że będzie zajadał się mięsem, nie dlatego, że lubi, czy jego organizm go potrzebuje. Ale dlatego, że ma to być manifestem jego konserwatywnych poglądów. Przykłady tego typu bredni można mnożyć.

Warto jednak zastanowić się, jak naprawdę, z punktu widzenia konserwatywnego, chrześcijańskiego i rodzinnego powinien wyglądać nasz stosunek do zwierząt?

Konserwatyzm prozwierzęcy

Oczywiście Bóg stworzył świat i ziemię poddaną człowiekowi. A więc zabijanie zwierzęcia dla celów np. pokarmowych  jest – z punktu widzenia religii – jak najbardziej dopuszczalne. Jednocześnie jednak nigdzie w Biblii nie znajdziemy zachęcania do znęcania się nad zwierzęciem, czy zadawania mu bezsensownego bólu i cierpienia. Bo być nie może – zwierzę, choć pozbawione wolnej woli jest stworzeniem Bożym, krzywdzenie go zwyczajnie musi być z wolą Stwórcy sprzeczne.

Ideę chrześcijańskiej symbiozy z „braćmi mniejszymi“, jak określał zwierzęta, pięknie rozwinął św. Franciszek z Asyżu. Nie nam sądzić, czy w przyszłym świecie spotkamy naszych pupili z tego świata. Jedno jest pewne – o ile zjadanie zwierząt jest rzeczą normalną i naturalną ludzką potrzebą, o tyle ubój przemysłowy, np. chory i bestialski tucz gęsi, przy okazji marnotrawienie ogromnych ilości żywności, nie może być z wolą Boga zgodne. Nie jest przypadkiem, że elementem szkolenia adeptów najbardziej zbrodniczych ideologii było wychowanie i opieka nad zwierzęciem, a potem jego zabicie. Zabicie własnego pupila jest też elementem inicjacji niektórych sekt satanistycznych. I odwrotnie – w normalnej rodzinie, wśród gromadki dzieciaków  zwierzę – obojętnie, czy będzie to pies, czy kot, może posłużyć do pogłębiania relacji rodzinnych. Dziecko uczy się odpowiedzialności za inną, słabszą istotę. Patrząc na znacznie krótszy żywot zwierzątka może nabyć wrażliwości na cierpienie i śmierć stworzenia.

Wszystko rzecz jasna robić trzeba z głową. Kupowanie dzieciom jadowitego skorpiona, psa rasy bojowej bez zadbania o przeszkolenie, czy traktowanie nowego pupila jak zabawki, przyniesie fatalne skutki. Jednak o tym, jakie zwierzę jest idealne dla rodziny, jak z nim postępować, napiszemy innym razem. Domowe pupile będą częstym tematem w dziale rodzina. Miłość do zwierząt ze skrajną ideologią nie ma jednak wiele wspólnego. Tak samo jak nienawiść do nich jest głupotą, nie żadnym konserwatyzmem.

(Telegraf24, 2014)