Nowy Telegraf Warszawski

piątek, 6 grudnia, 2024

Grochowska nekropolia nieistniejąca

Zbuntowali się w obronie prawdziwie ruskiego charakteru prawosławia, i przez rosyjskie, carskie prawosławie byli prześladowani. A niemal całkiem wytępieni zostali w okresie ZSRR, w którym komunistyczne służby odtworzyły Cerkiew całkowicie podporządkowaną komunistycznej władzy. Władzy, której chorym wykwitem jest obecna moskiewska hierarchia, z putinarchą Cyrylem i jemu podobnymi. Historia starowierców jest smutna i pełna sprzeczności. Podobnie jak historia ich warszawskiej nekropolii.

Pomiędzy blokami, przy ulicy Grochowskiej 307 mieści się pozornie normalny, choć zaniedbany zieleniec. To miejsce po cmentarzu staroobrzędowców. Nie wiadomo dokładnie kiedy starowiercy w mieście się pojawili, ani kiedy powstała ich nekropolia. Pewne jest, że ich społeczność w Warszawie była dość istotna, zachowała swoją odrębność i zwyczaje. A cmentarz jako nekropolia istniał do 1961 roku.

Kim są starowiercy?

Aby zrozumieć o co chodzi ze starowiercami trzeba cofnąć się do XVII wieku. Wszystko zaczęło się od reformy liturgicznej patriarchy Nikona w latach 1652 – 1656. Wprowadził on zmiany w obrządku cerkiewnym, upodabniające rosyjską liturgię do greckiej. Nie zaakceptowała tego grupa duchowieństwa i wiernych, uznająca wyjątkowość ruskiej liturgii. Buntownicy uznali, że wszelkie zmiany typowo ruskich tradycji liturgicznych są herezją i wyrzeczeniem się jedynej prawdziwej wiary. Przywódcami staroobrzędowców byli protopop Awwakum Pietrow, diakon Fiodor i mnisi Monasteru Sołowieckiego. Co ciekawe, po stronie większościowej Cerkwi i reformy Nikona stanął car. Od tego czasu historia Cerkwi (tej moskiewskiej, większościowej) to czas powolnego podporządkowywania władzy i degradacji. Najpierw była koegzystencja z władzą carską, klasyczny przykład sojuszu ołtarza i tronu. Potem, za Piotra I wzmocnienie roli cara, już pełne podporządkowanie hierarchii. A po rewolucji 1917 roku najpierw brutalne prześladowanie, potem za Stalina odtworzenie sztucznego tworu, zarządzanego i prowadzonego przez sowieckie służby. I jest nim do dziś.

Polityczna sinusoida

Staroobrzędowcy podzielili się na różne grupy, kluczowe były jednak dwa nurty. Popowców – mający hierarchię, kapłanów, oraz bezpopowców nie uznających ani hierarchii, ani kapłaństwa. Relacje staroobrzędowców z władzami w Rosji to sinusoida. Prześladowania – względny spokój – prześladowania – względny spokój. Za carów pod koniec XVII wieku staroobrzędowców władze tępiły. W drugiej połowie XVIII wieku, tolerowały. Za syna Katarzyny II, Pawła I, na przełomie XVIII i XIX stulecia, prześladowały. Syn Pawła i wnuk Katarzyny, Aleksander I traktował starowierców dość liberalnie. Brat Aleksandra, Mikołaj I znów dokręcił śrubę. Prawdziwą swobodę staroobrzędowcy uzyskali dopiero w 1905 roku, na mocy dekretu tolerancyjnego. Nienajgorszy czas skończył się dla nich wraz z rewolucją 1917 roku. Komunistyczne władze religię tępiły, a przez kolektywizację doprowadziły też do zniszczenia lokalnych wspólnot starowierców. Wspólnoty te przetrwały poza Rosją, w tym na ziemiach polskich. Głównie na należących do zaboru pruskiego Mazurach. Wspólnota staroobrzędowców znajdowała się też jednak w Warszawie. I miała tu swój cmentarz.

Rozmaite niedopowiedzenia

Nie wiadomo kiedy dokładnie starowiercy dotarli do Warszawy. Pierwsze pochówki dotyczyły kirasjerów z 1831 roku. W latach 80. XIX wieku cmentarz stał się miejscem pochówków rosyjskich rodzin kupieckich osiadłych w Warszawie, które należały do wspólnot religijnych staroobrzędowców. W latach 20. XX wieku w związku z przepełnieniem cmentarza jak i częstszymi pochówkami staroobrzędowców (bezpopowców) na cmentarzu prawosławnym na Woli nekropolia na Kamionku pozostała nieużytkowana. Cmentarz przetrwał okres II wojny światowej. W 1961 władze go zamknęły. W 1970 rozebrały parkan i ostatnie grobowce. Jednak część nagrobków, głównie tych w kształcie charakterystycznych trumien, przeniesiono na Prawosławny Cmentarz Wolski, gdzie znajdują się do dziś.

(przypominamy nasz archiwalny materiał)