Nowy Telegraf Warszawski

poniedziałek, 11 listopada, 2024

Jadąc pociągiem mijasz tajemniczy cmentarz. Śpią tam OFIARY ZARAZY

Gdy jedziecie pociągiem po praskiej stronie Wisły możecie zobaczyć wyjątkowy obiekt – spory, ogrodzony pomnik, z tablicą i krzyżem. To zbiorowa mogiła ze szczątkami ofiar epidemii cholery, która w latach 1872-73 dziesiątkowała mieszkańców prawobrzeżnej stolicy.

(Przed Dniem Wszystkich Świętych przypominamy archiwalny tekst z Nowego Telegrafu Warszawskiego).

Zapadnięta twarz, ochrypły głos, ciągłe wymioty i wydalanie większej ilości płynów niż może pomieścić człowiek. Na koniec śmierć w potwornych męczarniach. To opis jednej z najstraszniejszych chorób w dziejach ludzkości. Jej epidemie nawiedzały w przeszłości także Warszawę. Ofiary ostatniej spoczywają na cmentarzu, będącym zbiorową mogiłą. Znajduje się on przy ulicy Starzyńskiego, na wysokości Namysłowskiej, na Pradze. Miejsce piękne, choć mroczne, jak cała historia mu towarzysząca.

Od bezbolesnej biegunki po śmierć w męczarniach

Zaczyna się od charakterystycznej biegunki i wymiotów, podczas których nie boli brzuch. Wodnista kupa pachnie słodkawo. Wygląda jak woda po płukaniu ryżu. Nieleczona przechodzi w kolejny etap – ostrego bólu brzucha (nawet to utraty przytomności), silnych skurczów, częstszych wymiotów. Rysy twarzy wyostrzają się, oczy zapadają, głos staje się ochrypły, niski. W ostatnim etapie chory nie wydaje w ogóle głosu, wymiotuje bez przerwy. Organizm się odwadnia, człowiek umiera. Cholera i dziś jest poważnym problemem, np. w Indiach. Prawidłowo leczona jest nadal groźna – śmiertelność wynosi od 1 – 20 proc. Bez leczenia, umiera co drugi chory. Dziś można chorobie zapobiegać pijąc czystą wodę. Bo właśnie przez zanieczyszczenie zaraza szerzyła się w przeszłości. Ziemie obecnej Polski i dawnej Rzeczypospolitej wielokrotnie nawiedzała epidemia cholery. Przychodziła – cóż za zaskoczenie – z rosyjską armią. Brała się z brudu i zanieczyszczenia wód w mieście, gdy kanalizacji i filtrów jeszcze nie było. Ostatnia wielka epidemia nawiedziła prawobrzeżną Warszawę w latach 1872-1873.

Historia cmentarza i zbiorowej mogiły

Dla ofiar zarazy powstał cmentarz choleryczny na Pradze. Cmentarzem opiekował się Cezary Skoryna, herbu Sielawa, właściciel fabryki kamieni i maszyn młyńskich przy ul. Olszowej na Pradze. Bardzo zaangażował się w opiekę, do tego stopnia, że gdy oficjalny nadzór nad cmentarzem przejęło miasto, Skoryna i tak za własne pieniądze wynajął stróża, który pilnował nagrobków i dbał o zieleń. Ostatecznie cmentarz był miejscem pochówku dla 491 osób. 484 zmarłych na cholerę i 7 „żołnierzy bałwochwalców”. Czyli wyznawców pogańskich kultów.

W roku 1908 w związku z budową węzła Kolei Żelaznej Nadwiślańskiej, władze cmentarz zlikwidowały. Przeniosły szczątki nieco na północ i umieściły w zbiorowej mogile. Przez lata obiekt niszczał. W roku 1989 grupka zapaleńców historii wysprzątała go. Z kolei w 2010 nadzorca obiektu, PKP Polskie Linie Kolejowe wyremontowały mogiłę, przywróciły jej wygląd. W 2012 obiekt trafił do rejestru zabytków. Stanowi jedno z najbardziej tajemniczych, a zarazem ponurych miejsc, pamiątkę epidemii, która dziesiątkowała Warszawę 150 lat temu.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img