wtorek, 15 października, 2024

Biegi w mieście, czy poza nim? Wspaniała idea, która dezorganizuje życie innym (KOMENTARZ)

W sobotę wieczorem ulicami stolicy przebiegł Półmaraton Warszawski. Jedni są zachwyceni, inni nieco mniej. Szczególnie osoby, wracające do domu po dłuższej nieobecności, z urlopu itd., którzy trafili akurat na związane z biegiem utrudnienia. Przypominamy archiwalny komentarz Antoniego Zankowicza, który proponował organizowanie biegów ulicznych dwa razy w roku, a częstsze biegowe imprezy w parkach i na  obiektach sportowych.

Ulicami  miasta przebiegł kolejny maraton. Cele szczytne, ludzie biegający zachwyceni. Mieszkańcy, którym maraton zdezorganizował życie – już mniej. I żeby było jasne – tu nie są problemem biegi jako takie. Wkurza mnie sposób w jaki są organizowane. Kilka lat temu na łamach Telegrafu24 opisywaliśmy, jak o ósmej  rano w niedzielę mieszkańców Gocławia budziły głośne śpiewy przy okazji organizowanego biegu.

I tu jest problem zasadniczy. Organizacje tego typu wydarzeń są dla mieszkańców mega uciążliwe z uwagi na zablokowanie miasta. Albo gdy iegacze biegną rano. I towarzyszy  im  głośny śpiew (jak w opisywanym przez nas biegu na Gocławiu). Warto pamiętać, że Gocław to nie imprezowe centrum, ale sypialnia miasta. Jak ktoś wchodzi z głośnym śpiewem do naszej sypialni, a my chcemy odpocząć po tygodniu ciężkiej harówy mamy prawo być wściekli. Być może miejskie biegi należy organizować a. na stadionach, b. na trasach leśnych c. w parkach. Albo – organizować biegi uliczne, ale rzadziej – np. raz, dwa razy w roku. A pozostałe imprezy biegowe robić w mniej dezorganizujący sposób – na stadionie, w parkach, na  terenach podmiejskich?

Antoni Zankowicz

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img