poniedziałek, 16 września, 2024

Wielkie zwycięstwo zostaje w cieniu. Dlaczego nie uczczono Bitwy Warszawskiej (KOMENTARZ)

Minęła 104. rocznica Bitwy Warszawskiej. Wielkie bitwa, która zdaniem wielu ocaliła Europę, wciąż nie została należycie uczczona.

Sierpień jest czasem wielkich rocznic. Wybuchu Powstania Warszawskiego (1 sierpnia 1944). Wymarszu Legionów Józefa Piłsudskiego z Oleandrów w (6 sierpnia 1914). Bitwy Warszawskiej z bolszewikami (15 sierpnia 1920). Porozumień Sierpniowych (31 sierpnia 1980). I tak, uderza, że spośród tych dat najbardziej czcimy zakończone klęską Powstanie Warszawskie.

Zwycięstwa zapomniane

Wymarsz Pierwszej Kompanii Kadrowej rozpoczął zakończoną powodzeniem walkę o niepodległość. Bitwa Warszawska powstrzymała sowiecką nawałę. A Porozumienia Sierpniowe rozpoczęły karnawał Solidarności, powstanie wielomilionowego ruchu, który przyczynił się walnie do upadku komunizmu. Powstanie zakończyło się militarną porażką. Mordem na setkach tysięcy cywilów. I nie, nie chodzi o to, by walkę Powstańców deprecjonować. Czy podważać sens ich uczczenia. Przeciwnie – nieraz pisaliśmy, że spory o decyzję o wybuchu można toczyć, jednak w samym czasie rocznicy należy walczącym i miastu oddać hołd. I należy jednoznacznie podkreślać, że to Hitler i Stalin zniszczyli miasto. Jednocześnie jednak, choć Powstanie należy czcić, Muzeum Powstania może istnieć, jednak niezrozumiały jest brak uczczenia i docenienia zwycięstw. Bitwę Warszawską czczą co roku władze państwowe, ale z uwagi na Święto Wojska Polskiego. I Kościół, bo to także (z punktu widzenia katolickiego przede wszystkim) uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jednak wszelkie obchody ograniczają się jedynie do rocznicowych uroczystości.

Bitwa spychana na margines

Budowa muzeum w Ossowie (będącego filią Muzeum Wojska Polskiego) wciąż trwa. Z całym szacunkiem dla projektu, powinno też powstać muzeum w Warszawie, takie jak Muzeum Bitwy Warszawskiej. Pomnik Bitwy, który miał powstać na pl. Na Rozdrożu nie powstanie. Wycofanie się z inwestycji może oburzać, jednak sam projekt nie był najszczęśliwszy. A przede wszystkim – setna rocznica Bitwy miała miejsce cztery lata temu. Wielu projektów nawet nie zaczęto. Przede wszystkim boli, że jedna z najwspanialszych dat w historii naszego kraju, z której naprawdę możemy być dumni, wciąż spychana jest na margines. Pytanie, komu zależy, by tak było. Środowisk zainteresowanych może być wiele. Przedstawiciele skrajnej lewicy i środowisk postkomunistycznych nie chcą czcić starcia, w którym Polacy bolszewików pogonili. Środowiska prawicy często wolą celebrować klęski i narzekać na nasz ciężki los, płakać nad prześladowaniem umęczonego narodu. A wielkie zwycięstwo w narrację taką się nie wpisuje.

W wojnę plemienną też się nie wpisuje

Środowiska liberalne też raczej nie chcą celebrować czegoś tak staroświeckiego, jak triumf w bitwie z bolszewikami, do tego odniesiony w religijne, katolickie święto. Rocznica Bitwy Warszawskiej nie wpisuje się wreszcie w plemienną wojnę, którą toczą w naszym kraju wszyscy ze wszystkimi. Historia, w której ramię w ramię stanęli socjaliści z narodowcami, ludowcy z liberałami, a po drugiej stronie stała jedynie garstka czerwonych renegatów, nie jest nikomu na rękę. Oczywiście wielka solidarność z roku 1920 bardzo szybko stała się jedynie wspomnieniem. Nagonka na prezydenta Gabriela Narutowicza, ostre partyjniactwo, które przeciął krwawy zamach majowy, następnie nagonka na zwolenników sanacji już na emigracji. Wojna polsko-polska nie skończyła się nawet w warunkach dwóch okupacji. Rok 1920 może więc być traktowany jak wyrzut sumienia. A to oznacza, że na uczczenie zwycięstwa prędko liczyć nie możemy. Będziemy celebrować jedynie klęski. I nie jest to wesoła perspektywa.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img