Legia Warszawa po bardzo niemrawej pierwszej i troszkę lepszej drugiej połowie zremisowała z Brøndby Kopenhaga 1:1. W dwumeczu wygrała 4:3 i awansowała do czwartej, decydującej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. Tam będzie niekwestionowanym faworytem, awans jest na wyciągnięcie ręki.
W Kopenhadze legioniści zagrali bodaj najlepszy mecz pod wodzą Gonalo Feio. Dwukrotnie przegrywali – 0:1 i 1:2, ostatecznie zwyciężyli 3:2. W rewanżu zaczęli jednak mocno niemrawo. To goście mieli inicjatywę, więcej posiadania piłki. I przede wszystkim stwarzali groźne sytuacje. Już w pierwszych minutach Kacper Tobiasz fenomenalnie obronił groźne strzały z dystansu Duńczyków. A po półgodzinie Mathias Kvistgaarden najpierw strzelał z bliska niecelnie, po chwili jego strzał świetnie sparował Tobiasz. W 36 minucie sędzia uznał, że Sergio Barcia zagrał ręką w polu karnym, podyktował „jedenastkę”. Wykonawcą był Daniel Wass, który nie dał szans golkiperowi Legii. Duńczycy wyrównali więc stan dwumeczu na 3:3. Utrzymanie takiego rezultatu oznaczałoby dogrywkę. A jednak tuż przed przerwą nastąpiło w Legii przebudzenie.
Przebudzenie
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy legioniści wykonywali rzut wolny z bocznej strefy przy polu karnym. Rúben Vinagre precyzyjnie dośrodkował na głowę Radovana Pankova, który pokonal Patricka Penza. W drugiej połowie na początku obraz był podobny do pierwszej, stopniowo jednak to legioniści zaczęli dochodzić do głosu. Najgroźniej było w 60 minucie, gdy po zamieszaniu w polu karnym Legii sędziowie analizowali VAR. Na szczęście rzutu karnego się nie dopatrzyli. W 66 minucie świetną akcję przeprowadził Luquinhas. Dostał podanie od Marca Guala, popędził do przodu, zszedł z piłką do środka. Strzelił, ale jego uderzenie zablokował jeden z piłkarzy gości – piłka po rykoszecie wyszła poza boisko. Chwilę później kapitalnie wymienili piłkę Bartosz Kapustka z Pawłem Wszołkiem. Piłka poszła w kierunku Guala, jednak jego strzał zablokowali goście. Końcówka meczu to optyczna przewaga Brøndby i umiejętna, dojrzała obrona Legii. Ostatecznie Legia Warszawa zremisowała z Brøndby Kopenhaga 1:1, w dwumeczu wygrała 4:3.
O fazę ligową z zespołem z Kosowa
Legia awansowała do czwartej, decydującej o awansie do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy rundy. Tam zadanie jest teoretycznie łatwiejsze. Rywalem legionistów będzie FC Drita Gnjilane z Kosowa. W kosowskiej ekstraklasie zajął trzecie miejsce. W trzeciej rundzie wyeliminował łotewską Aude. Pierwsze spotkanie za tydzień, 22 maja na stadionie przy Łazienkowskiej. Rewanż tydzień później. W pozostałych spotkaniach polskich drużyn Wisła Kraków wyrównała stan meczu ze Spartakiem Trnava i przeszła dalej po rzutach karnych. Po kuriozalnym meczu i fatalnym sędziowaniu we Wrocławiu (trzy czerwone kartki dla piłkarzy Jacka Magiery) Śląsk wygrał 3:2 ze St. Gallen, ale odpadł z rozgrywek, bo w pierwszym spotkaniu przegrał 0:2. Mecz wrocławianie kończyli w… ósemkę. Ostatecznie w czwartej rundzie LKE zagrają Legia i Wisła, a w czwartej rundzie Ligi Europy Jagiellonia Białystok. Jagiellonia jeśli odpadnie ma zapewnioną grę w fazie ligowej LKE. Legia z zespołem z Kosowa musi wygrać, jednak jest niekwestionowanym faworytem dwumeczu.
Legia Warszawa – Brøndby IF Kopenhaga 1:1 (1:1)
Wynik dwumeczu 4:3 (3:2 i 1:1) dla Legii. Awans – Legia
0:1 Daniel Wass 38’ (k)
1:1 Radovan Pankov 45’
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz – Radovan Pankov (76’ Steve Kapuadi), Rafał Augustyniak, Sergio Barcia – Paweł Wszołek, Claude Gonçalves, Bartosz Kapustka, Luquinhas (88’ Ryōya Morishita), Rúben Vinagre – Marc Gual (76’ Migouel Alfarela), Tomáš Pekhart (60’ Blaž Kramer)
Brøndby IF Kopenhaga: Patrick Pentz – Sean Klaiber (74’ Frederik Alves), Rasmus Lauritsen, Jacob Rasmussen – Sebastian Sebulonsen, Josip Radošević, Daniel Wass (74’ Filip Bundgaard), Noah Nartey (85’ Oscar Schwartau), Clement Bischoff (62’ Marko Divković) – Yuito Suzuki, Mathias Kvistgaarden (85’ Ohi Omoijuanfo)