Spali pod mostem w Porcie Praskim. Jak się okazało, tułają się od kilkunastu lat. Czeczeńska rodzina ukrywała się. Ludzie bali się, że jako obywatele Rosji trafią tam z powrotem. A ojciec rodziny trafi na front. Rodzinie pomogły strażniczki miejskie.
Do zdarzenia doszło kilka dni temu na Pradze. Jak relacjonuje straż miejska, funkcjonariuszki z VI Oddziału Terenowego, patrolowały okolice Portu Praskiego. Pod mostem zastały śpiącą, siedmioosobową rodzinę. Okazało się, że to czeczeńskie małżeństwo z piątką dzieci, w wieku od 5 do 18 lat. Osoby te były wyczerpane, od dłuższego czasu przebywały też w złych warunkach sanitarnych. Z dokumentów rodziny wynikało, że krąży po Europie już od kilkunastu lat – relacjonuje straż miejska. Strażniczki postarały się pomóc rodzinie.
Mężczyzna znalazł schronienie w noclegowni, kobieta i dzieci trafili na trzy miesiące do Warszawskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej. To czas potrzebny na załatwienie formalności związanych z legalizacją pobytu rodziny w Polsce. Ma to pozwolić dorosłym na legalne podjęcie pracy i organizację edukacji nieletnim. Mężczyzna posługuje się językiem polskim. Jak wyjaśnił, oboje z żoną najbardziej obawiali się deportacji do Rosji. Mężczyzna jako obywatel Federacji Rosyjskiej najpewniej trafiłby na front – relacjonuje straż miejska. Czeczenia w latach 90. wystąpiła o niepodległość, jednak w wyniku działań armii rosyjskiej jej dążenia zostały utopione we krwi. Tzw. druga wojna czeczeńska na przełomie tysiącleci wyniosła do władzy Władimira Putina. Czeczenię Rosja utopiła we krwi, opór złamała. Dziś w kaukaskiej republice rządzi marionetkowy prezydent, podlegający Kremlowi. Ramzan Kadyrow to jeden z najokrutniejszych pachołków Kremla. Wielu Czeczenów zginęło. Inni pogodzili się z sytuacją i żyją jak niewolnicy, jeszcze inni jak wspomniana rodzina szukają swego miejsca poza zbrodniczym krajem.