czwartek, 19 września, 2024

Przez pół godziny byli w finałach. Eliminacje drużyny Andrzeja Strejlaua

Po fatalnych eliminacjach Euro’84 i Euro’88 przyszły takie kwalifikacje, w których Biało-Czerwoni bili się o awans do ostatnich chwil. Przez pół godziny byli nawet w finałach. A biorąc pod uwagę fakt, że w Mistrzostwach Europy brało udział osiem ekip, można uznać, że do końca liczyli się w walce o ćwierćfinał turnieju. Oto historia drużyny Andrzeja Strejlaua w eliminacjach Euro’92.

Był listopad 1991 roku. W Polsce zmiany społeczne i polityczne. 27 października odbyły się pierwsze w pełni demokratyczne wybory do Sejmu. Trwały negocjacje na temat utworzenia nowego rządu. Siłą rzeczy sport i piłka nożna zeszły na dalszy plan. A wyczyny Biało-Czerwonych śledzili tylko najzagorzalsi kibice. 13 listopada w Poznaniu podopieczni Andrzeja Strejlaua podejmowali Anglię, czwartą drużynę ostatnich Mistrzostw Świata. Równolegle Turcy mierzyli się u siebie z ćwierćfinalistą mundialu, drużyną Irlandii. Wygrana Polaków, przy jednoczesnym remisie bądź wygranej Turków z Irlandczykami dałaby awans reprezentacji Polski. Scenariusz mało prawdopodobny, a jednak w pewnym momencie zaczął się realizować! Polacy rozgrywali świetny mecz, w 32 minucie po strzale z rzutu wolnego Romana Szewczyka i rykoszecie objęli prowadzenie! W tym samym czasie w Stambule Turcy wyrównali… Biało-Czerwoni byli jedną nogą w finałach Mistrzostw Europy. Skończyło się jak zawsze, jak jednak doszło do tak dramatycznego finału kwalifikacji? Cofnijmy się do ich początku, ponad rok wcześniej.

Misja byłego współpracownika Górskiego

Jednym z sekretów sukcesu drużyny Kazimierza Górskiego byli dobrze dobrani współpracownicy. Najbliższymi byli Jacek Gmoch i Andrzej Strejlau. Pierwszy był następcą Górskiego i prowadził reprezentację w Mistrzostwach Świata 1978 roku. Drugi na swoją szansę czekał kilkanaście lat, aż do roku 1989. Zastąpił Wojciecha Łazarka, gdy reprezentacja praktycznie straciła szansę na awans do Mistrzostw Świata we Włoszech. Kwalifikacji mundialu nie dało się uratować, jednak faktycznym zadaniem była walka o awans do Mistrzostw Europy. Polacy trafili do grupy VII, z Anglią, Irlandią i Turcją. Mundial we Włoszech uzmysłowił wszystkim, jak ciężka będzie to przeprawa. Anglicy zajęli w Mistrzostwach Świata czwarte miejsce. Irlandczycy dotarli aż do ćwierćfinału, w którym ulegli 0:1 gospodarzom, Włochom. Najsłabsi wtedy w grupie Turcy powoli przestawali być chłopcem do bicia. Ich liga ściągała piłkarzy z Zachodu Europy, a reprezentacja, choć jeszcze nie była w stanie awansować na duże turnieje, mogła już napsuć krwi wyżej notowanym rywalom.

Na Wembley w rocznicę legendarnego meczu

17 października 1990 roku Biało-Czerwoni zaczęli eliminacje na Wembley, z Anglikami. W 16. rocznicę słynnego zwycięskiego remisu z 1973 roku. Na początku transmisji Dariusz Szpakowski przywitał się słynnym „ze stadionu Wembley w Londynie wita Państwa Dariusz Ciszewski”. Samo spotkanie było typowym pojedynkiem walki. W 37 minucie sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym i podyktował „jedenastkę”, którą na bramkę zamienił „kat Polaków” Gary Lineker. Po przerwie Biało-Czerwonym nie udało się doprowadzić do wyrównania, a w 89 minucie wynik meczu na 2:0 ustalił Peter Beardsley. W drugim spotkaniu grupy VII Irlandczycy rozbili Turcję aż 5:0. 14 listopada w Stambule Biało-Czerwoni stoczyli ciężki bój z Turkami. Zwyciężyli 1:0 po trafieniu Dariusza Dziekanowskiego w 37 minucie. W Dublinie Irlandia zremisowała 1:1 z Anglią. Wiosną do drużyny narodowej powrócił przeżywający fenomenalny czas w hiszpańskiej Osasunie (hattrick z Realem w Madrycie) Jan Urban. Odegrał istotną rolę w reprezentacji Polski.

Wiosenne nadzieje

17 kwietnia 1991 roku Biało-Czerwoni podejmowali w Warszawie Turków. I męczyli się przez blisko trzy kwadranse. Dopiero w 74 minucie Ryszard Tarasiewicz swym firmowym zagraniem – technicznym strzałem z rzutu wolnego pokonał bramkarza gości. W 81 minucie strzałem piętą wynik na 2:0 podwyższył Jan Urban. A w 88 minucie Turcy nie docenili szybkości Romana Koseckiego, który wygrał pojedynek biegowy i ustalił wynik spotkania na 3:0. Anglia zremisowała z Irlandią 1:1. Prawdziwym egzaminem dla drużyny Strejlaua był wyjazdowy mecz z reprezentacją Irlandii w Dublinie, 1 maja 1991 roku. Biało-Czerwoni rozegrali kapitalne spotkanie. Chyba swój najlepszy występ w reprezentacyjnej karierze zaliczył bramkarz Panathinaikosu Ateny, Józef Wandzik. Wybronił kilka bardzo trudnych sytuacji, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Anglicy pokonali na wyjeździe Turków 1:0. Przed jesiennym finiszem kwalifikacji sprawa była klarowna. Polakom wystarczyło „tylko” pokonać u siebie Irlandczyków i Anglików. To zapewniłoby im pierwszy w historii awans do Mistrzostw Europy.

Dreszczowiec z Irlandią

16 października 1991 roku Biało-Czerwoni podjęli Irlandczyków. W 12 minucie Paul McGrath da gościom prowadzenie. Przed przerwą wyrównać mógł Ryszard Tarasiewicz, jego strzał z rzutu wolnego był minimalnie niecelny. Pierwsza połowa była w wykonaniu gospodarzy słaba, jednak po przerwie podopieczni Andrzeja Strejlaua wrócili do gry. W 54 minucie po strzale jednego z polskich piłkarzy McGrath wybił piłkę z linii bramkowej przed pole karne. Tam z pierwszej piłki uderzył Piotr Czachowski, nie dając szans Patowi Bonnerowi. Biało-Czerwoni ruszyli do przodu chcąc przechylić szalę na swoją korzyść. Jednak to goście zdobyli dwie bramki. Najpierw Wandzika pokonał w 61 minucie Andy Townsend. Na 3:1 podwyższył Tony Cascarino w 68 minucie. Wydawało się, że jest „po zawodach”, ale Polacy wrócili do gry. W 74 minucie strzał Romana Koseckiego odbił Bonner, dobił Jan Furtok, zdobywając kontaktową bramkę. W 86 minucie strzałem głową wyrównał Jan Urban. Było 3:3. Wynik już się nie zmienił.

Batalia jedna z lepszych w historii

Anglicy wymęczyli wygraną z Turcją 1:0. W efekcie do awansu wystarczał im remis na wyjeździe z Polską. Sytuacja była następująca. Wygrana bądź remis Anglików z Biało-Czerwonymi, niezależnie od rezultatu spotkania Turcja – Irlandia dawały awans Synom Albionu. Wygrana Polaków i wygrana Irlandczyków sprawiały, że na Euro jechała Irlandia. Zwycięstwo Polski przy stracie punktów Irlandczyków dawało awans podopiecznym Andrzeja Strejlaua. I scenariusz idealny w pewnym momencie zaczął się sprawdzać. W 32 minucie z rzutu wolnego, z około 30 metrów huknął Roman Szewczyk. Piłka po rykoszecie trafiła do bramki. Było 1:0, w tym samym czasie do Polski dotarła wiadomość, że Turcy wyrównali i remisują z Irlandią 1:1. Biało-Czerwoni byli w tym momencie finalistą Euro’92! W 77 minucie wyrównał Gary Lineker, zapewniając Anglikom awans na mistrzostwa. A i Irlandczycy zdobyli dwie bramki, wygrywając ostatecznie z Turcją 3:1. Kwalifikacje drużyna Strejlaua przegrała, jednak batalia o Euro’92 była jedną z lepszych w historii naszej piłki.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img