czwartek, 19 września, 2024

Zagrać najlepszy mecz w historii i nie awansować? Wielkiej drużynie Kazimierza Górskiego to właśnie się przydarzyło

Wyobraźcie sobie zespół naszpikowany światowej klasy piłkarzami, który zdobył mistrzostwo olimpijskie, a potem trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata. Drużynę z genialnym trenerem, która w eliminacjach Mistrzostw Europy gra kapitalnie, rozgrywa najlepszy mecz w swojej historii. Drużynę, która na Euro ostatecznie nie awansuje… dziwne? Owszem, ale tak było z drużyną Kazimierza Górskiego.

Lata 70. XX wieku to bez wątpienia najlepszy czas w dziejach polskiej piłki nożnej, przynajmniej tej reprezentacyjnej. Trzecie miejsce na MŚ 1974 w RFN, piąte na MŚ w Argentynie. Mistrzostwo olimpijskie 1972 w Monachium i wicemistrzostwo cztery lata później w Montrealu. Na początku lat 80., w roku 1982 było jeszcze ponowne trzecie miejsce na świecie. A jednak ani razu w tym czasie nie udało się awansować do Mistrzostw Europy. W kwalifikacjach do turnieju roku 1972 przygotowywał już zespół Kazimierz Górski, ale drużyna była na dorobku, porażkę można było wkalkulować. Cztery lata później była już trzecią drużyną na Świecie, mistrzem olimpijskim. Dlaczego więc nie udało się awansować na kontynentalny czempionat?

Format turnieju

Odpowiedzi jest kilka. Przede wszystkim format turnieju. Gdyby tak jak dziś, grały na Euro 24 zespoły, drużyna Górskiego zakwalifikowałaby się w cuglach. Wtedy jednak w turniejach występowały zaledwie cztery drużyny. Jednak po fazie grupowej był ćwierćfinał, w którym grało drużyn osiem. Znacznie mniej, ale też w Europie było mniej państw. Nie było Ukrainy, Białorusi, Litwy, Łotwy, Estonii, Mołdawii, Gruzji, Azerbejdżanu, Armenii, Kazachstanu, ale jedna reprezentacja ZSRR. Zamiast Czech i Słowacji była jedna Czechosłowacja, a Chorwacja, Słowenia, Serbia, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Macedonia Północna, Kosowo wchodziły w skład wspólnego państwa – Jugosławii. Tylko Niemcy były podzielone, na Republikę Federalną Niemiec i komunistyczną Niemiecką Republikę Demokratyczną. W eliminacjach startowały 32 zespoły. Awans do czwórki był trudny, ale do ćwierćfinałowej ósemki drużynie klasy tej, jaką prezentowały Orły Górskiego, nie powinien sprawić problemów. Kłopotem okazało się jednak losowanie. A konkretnie – jego czas. Wicemistrzom Świata, Włochom, dolosowano „słabszych” Polaków i Holendrów. Rewelacje kolejnego mundialu.

Grupa śmierci

Przed Mistrzostwami Świata 1974 roku sprawa była prosta. Włosi należeli do największych potęg piłkarskich tamtego czasu, w Meksyku w roku 1970 zajęli drugie miejsce. Jedynym powojennym sukcesem Biało-Czerwonych było złoto Igrzysk Olimpijskich, w których poważne ekipy wystawiały wyłącznie demoludy. Holendrzy przez dekady nie liczyli się w świecie futbolu. Pewne zdawało się, że Włosi po prostu zleją słabszych rywali. Na mundialu to jednak drużyna z Półwyspu Apenińskiego odpadła już w fazie grupowej. Zremisowała z Argentyną, wygrała z Haiti i uległa 1:2 z… Polską. Biało-Czerwoni odnieśli historyczny sukces, zajmując trzecie miejsce w MŚ, wyprzedzając Brazylię. Lepsza była jedynie drużyna RFN i wicemistrzowie – Holendrzy. Pomarańczowi zasłynęli futbolem totalnym. W swoich szeregach mieli wiele gwiazd, z Johannem Cruyffem na czele. A więc o awans do Euro (a konkretnie do drugiej fazy eliminacji) walczyli Włosi, wicemistrzowie Świata z roku 1970. Holendrzy, aktualni wicemistrzowie Świata i trzecia w poprzednim mundialu Polska. Stawkę uzupełniała Finlandia.

Udany początek

Mecz z Finlandią w Helsinkach 1 września 1974 roku był pierwszym spotkaniem po pojedynku z Brazylią o 3 miejsce w MŚ. Zaczęło się koszmarnie – w 3 minucie Timo Rahja dał prowadzenie gospodarzom. W 23 minucie wyrównał Andrzej Szarmach. Po przerwie wynik na 2:1 dla Biało-Czerwonych ustalił król strzelców mundialu, Grzegorz Lato. Podopieczni Kazimierza Górskiego grali bez dwóch podstawowych zawodników z udanego mundialu. Obrońcy Władysława Żmudy i reżysera gry, Kazimierza Deyny. 9 października w Poznaniu Biało-Czerwoni już z Deyną nie mieli większych problemów z Finami. W 14 minucie prowadzenie dał Polakom Szarmach. Na 2:0 4 minuty później podwyższył Robert Gadocha. W 57 minucie wynik na 3:0 ustalił Lato. Było jednak jasne, że prawdziwa batalia rozegra się w kolejnym roku. 19 kwietnia podopieczni Kazimierza Górskiego wywieźli cenny punkt z Rzymu, gdzie zrezygnowali z Włochami 0:0. Jesienią czekał Biało-Czerwonych rewanż z Italią i dwumecz z Holendrami.

Mecz bodaj najlepszy w historii

10 września 1975 roku Biało-Czerwoni rozegrali w Chorzowie mecz, do dziś przez wielu uznawany za najlepszy w historii polskiej reprezentacji. Polacy zagrali bez ani jednej zmiany w składzie: Jan Tomaszewski – Antoni Szymanowski, Władysław Żmuda, Mirosław Bulzacki, Henryk Wawrowski – Zygmunt Maszczyk, Henryk Kasperczak, Kazimierz Deyna – Grzegorz Lato, Robert Gadocha, Andrzej Szarmach. W 16 minucie prowadzenie Biało-Czerwonym zapewnił Grzegorz Lato. Przed przerwą, w 44 minucie na 2:0 strzelił Robert Gadocha. W drugiej połowie dwie bramki (w 64 i 74 minucie) zdobył Szarmach. W 81 minucie honorową bramkę dla Pomarańczowych zdobył René Van de Kerkhof. 4:1 z wicemistrzem Świata, drużyną grającą najnowocześniejszy w tym czasie futbol na świecie, robiło wrażenie. Niestety, to nie ten mecz decydował o awansie. W Amsterdamie Pomarańczowi nie dali szans Polakom. Strzelanie rozpoczął Johan Neeskens w 14 minucie. Na 2:0 tuż po przerwie, w 48 minucie podwyższył Ruud Geels. Wynik na 3:0 ustalił w 59 minucie Frans Thijssen.

Remis z Italią na zakończenie

26 października na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie Biało-Czerwoni zremisowali bezbramkowo z Włochami, którzy z kolei 22 listopada, na zakończenie kwalifikacji ograli Pomarańczowych 1:0. Grupę z 8 punktami (za zwycięstwo przyznawano 2 punkty, nie 3 jak dziś) wygrali Holendrzy. Druga była Polska (również 8 punktów, ale gorszy bilans bramek). Trzeci byli Włosi z 7 punktami. W powszechnej opinii to wyjazd do Amsterdamu przesądził o braku awansu. Jednak przy zwycięstwie z Italią to Biało-Czerwoni zajęliby najpewniej pierwsze miejsce. Choć nie wiadomo, jak wtedy wypadliby Włosi w starciu z Holendrami. Pomarańczowi wygrali grupę, awansowali jeszcze nie na turniej, ale do fazy ćwierćfinałowej. W niej rozbili Belgów 5:0 u siebie i 2:1 na wyjeździe. W samym turnieju zajęli trzecie miejsce. Biało-Czerwoni zdobyli w kolejnym roku srebrny medal olimpijski, co w kraju uznano za porażkę. Z posadą pożegnał się Kazimierz Górski. A na Mistrzostwa Europy udało się Polakom awansować dopiero w 2008 roku.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img