czwartek, 19 września, 2024

Szczątki spalonej hali wciąż groźne. Kilka dni po dramacie znów płonęły

Zgliszcza hali przy Marywilskiej wciąż nie są bezpieczne, w każdej chwili może dojść w nich do samozapłonu. W środę znów trzeba było gasić ogień. Teren 24 godziny na dobę monitorują specjalne patrole.

W niedzielę, 12 maja, spłonęła doszczętnie ogromna hala przy ulicy Marywilskiej. Trwa śledztwo w sprawie tego, co się wydarzyło. Teren wciąż zabezpieczają patrole straży miejskiej i policji. Jak informuje straż miejska, zabezpieczenie trwa 24 godziny na dobę. Kilka dni po pożarze okazało się, że ostrożność jest uzasadniona. Rankiem 15 maja funkcjonariusze jednego z patroli zauważyli gęstniejący dym, wydobywający się spod zgliszczy. Po 9.30 wspólny patrol straży miejskiej i policji dostrzegł kłęby ciemnego dymu. Wydobywały się one spod dużej sterty spalonych rzeczy i z każdą chwilą dym przybierał na sile – relacjonuje straż miejska. Funkcjonariusze powiadomili o sytuacji dowódcę zabezpieczenia. Ten wezwał strażaków, którzy w ciągu godziny dogasili tlące się elementy wyposażenia. Służby zabezpieczające teren hali apelują, by osoby niepowołane nie próbowały wchodzić na teren spalonej hali, ponieważ konstrukcja jest niestabilna. Ponowny zapłon znajdujących się tam zgliszczy cały czas jest możliwy – podsumowuje straż miejska.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img