czwartek, 19 września, 2024

Pod płonącą halę przyszedł z mamą. Miał przy sobie atrapę broni. Nowe fakty

Po dramatycznej akcji przy gaszeniu hali przy Marywilskiej 44 media informowały o incydencie z udziałem młodego mężczyzny, który miał grozić ludziom bronią. Okazało się, że był to plastikowy pistolet-zabawka, zagrożenia nie było. Jak twierdzi policja, mężczyzna odpowie karnie w sytuacji, gdyby potwierdziło się, że kierował groźby karalne.

Pożar hali przy Marywilskiej 44 budził wielkie i zrozumiałe emocje. Głośno stało się między innymi o mężczyźnie, który miał wtargbąć na teren pożaru z atrapą broni. Jak podała Komenda Stołeczna Policji w komunikacie podsumowującym zabezpieczenie akcji ratowniczo-gaśniczej przy Marywilskiej, incydent miał miejsce, ale nie był groźny. Jak informuje policja, 27-latek pojawił się na terenie centrum handlowego wraz ze swoją mamą. Strażacy nie wpuścili mężczyzny na teren prowadzonej akcji i przekazali go policjantom. Funkcjonariusze wylegitymowali mężczyznę, ustalili i potwierdzili jego tożsamość. 27-latek miał przy sobie plastikowy przedmiot wyglądem przypominający pistolet, a w rzeczywistości będący jedynie atrapą. Była to tylko atrapa pistoletu nikomu nie groziło żadne niebezpieczeństwo – podkreśla policja. Dodaje jednak, że fakt, iż była to plastikowa zabawka przypominająca broń, nie wyklucza określonych konsekwencji prawnych takiego zachowania. Mężczyzna może odpowiedzieć z swój czyn w przypadku, gdyby za pomocą tego przedmiotu kierował groźby karalne w stosunku do konkretnej osoby – podsumowuje policja.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img