czwartek, 24 października, 2024

36-latka na polecenie oszustów niczym marionetka chodziła od banku do banku, brała pożyczki, jeździła między miastami. Straciła 160 tysięcy złotych

Kolejny dowód, że ofiarami oszustw nie są wyłącznie osoby starsze. 36-latka uwierzyła fałszywej pracownicy banku, która wmówiła pokrzywdzonej, że inni pracownicy sprzedali dane kobiety grupie przestępczej. Mieszkanka Mazowsza wzięła na polecenie oszustów kredyty, wpłacała środki na ich konta, pojechała nawet z powiatu siedleckiego do Warszawy. Bo jej kazali. Ostatecznie straciła ogromne pieniądze.

Do zdarzenia doszło w minionym miesiącu na Mazowszu. Jak informuje mazowiecka policja, do 36-letniej mieszkanki powiatu siedleckiego zadzwoniła kobieta. Poinformowała, że telefonuje z działu bezpieczeństwa banku, gdyż doszło do włamania na konto 36-latki. Ktoś próbował wypłacić pieniądze przez duplikowaną kartę bankomatową, do tego próbował wziąć na kobietę pożyczkę, w wysokości 48 tysięcy złotych. Oszustka stwierdziła, że pracownicy banku są w zmowie ze zorganizowaną grupą przestępczą. Kobieta nie może więc nic im mówić, ale wykonywać jej polecenia. Niestety posłuchała.

Pokrzywdzona narzędziem w rękach oszustów

Rzekoma pracownica banku zapewniała, że działa w porozumieniu z prokuraturą i policją. Twierdziła, że pomoże odzyskać utracone środki. Wszystko jest ściśle tajne, więc 36-latka nie może z nikim o tym rozmawiać. Szczególnie z pracownikami banku, którzy – wg oszustki – sprzedali dane 36-latki grupie przestępczej. Mieszkanka powiatu siedleckiego posłuchała. Poszła do banku i zaciągnęła pożyczkę w wysokości 48 tysięcy złotych. Wypłaciła pieniądze w kasie banku – relacjonuje policja. Tezy o rzekomym spisku pracowników były przezornym działaniem oszustów. Kasjer w banku zorientował się bowiem, że coś jest nie tak. Zapytał kobiety, czy na jej działania czasem nie mają wpływu osoby trzecie. 36-latka zaprzeczyła, zgodnie z poleceniem rozmówczyni. Po wypłaceniu gotówki wpłaciła środki we wpłatomacie na podane przez oszustkę kody szybkiej płatności. Potem 36-latka wypłaciła ze swojego konta 7 tysięcy złotych i wpłaciła je tam, gdzie kazali jej dokonać wpłaty oszuści – relacjonuje policja. Dwa dni później telefon zadzwonił ponownie.

Szopka pod pozorem tajnej akcji

Tym razem dzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako prokurator z Warszawy. Zapytał kobietę, czy ma świadomość, że było włamanie na jej konto. Gdy pokrzywdzona potwierdziła, „prokurator” odpowiedział, że wyznaczył osobę, która pomoże jej zakończyć tę sprawę. Powtórzył, że operacja jest ściśle tajna i nie można z nikim o niej rozmawiać. Kobieta dostała też SMS-a z banku, że login do bankowości internetowej został zablokowany – relacjonuje policja. Po chwili ponownie zadzwoniła fałszywa pracownica banku. Pytała, czy dzwonił prokurator. 36-latka potwierdziła, powiedziała też o otrzymanym SMS-ie. Oszustka oświadczyła, że oznacza to, iż było kolejne włamanie na konto i trzeba wyzerować zdolność kredytową 36-latki. Po to, żeby już nikt więcej nie mógł wziąć na nią pożyczki. Ponownie kazała swej ofierze udać się do banku i odblokować dostęp do bankowości internetowej. Odegrała też niezłą szopkę – kazała 36-latce obserwować pracowników banku, którzy mieli współpracować z przestępcami – relacjonuje policja.

Na koniec kazali jej jechać do Warszawy

Następnie oszustka kazała mieszkance powiatu siedleckiego wrócić do auta i wygenerować przez internet pożyczkę na kwotę 108 tysięcy złotych. Jak twierdziła po to, żeby wyzerować zdolność kredytową. Pokrzywdzona posłuchała. Wypłaciła 20 tysięcy złotych i wpłaciła w bankomacie tak jak poprzednio na podane przez rozmówczynię kody szybkiej płatności. To jednak nie koniec. Jak relacjonuje policja, oszustka poleciła swej ofierze, by ta pojechała do Warszawy. 36-latka… posłuchała. W stolicy poszła do oddziału banku i wypłaciła 50 tysięcy złotych. Potem wpłaciła całą kwotę na wygenerowane przez oszustkę kody, później wróciła do domu. Kolejnego oszustka nakazała pokrzywdzonej wypłatę pozostałych 38 tysięcy zł i wpłacenie ich w bankomacie. Poleciła pojechać do banku, gdzie będzie na 36-latkę czekać z prokuratorem. Oczywiście, gdy mieszkanka powiatu ciechanowskiego weszła do placówki, nie czekał na nią nikt. Okazało się, że wszystko było oszustwem, pokrzywdzona straciła 160 tysięcy złotych – podsumowuje policja.

(źródło: policja.pl)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img