czwartek, 24 października, 2024

Mógł być skrócony dystans, a trzeba się cieszyć, że się nie zwiększył. Legia z czerwoną latarnią zmarnowała niesamowitą szansę

Po remisie Rakowa z Radomiakiem w Radomiu Legia stanęła przed szansą zmniejszenia straty do lidera do czterech punktów. Wystarczyło „tylko” wygrać w Legnicy z ostatnią w tabeli Miedzią. Jednak teoria to jedno, boisko co innego. Po spotkaniu cieszyć się należy z remisu. A strata do lidera wynosi nadal sześć punktów.

Po wygranej z Rakowem stało się jasne, że „liga będzie ciekawsza”. Legia zmniejszyła stratę do sześciu punktów. W poniedziałek wielkanocny Raków zagrał beznadziejnie w Radomiu z Radomiakiem. Lider zremisował. Wynik był sprawiedliwy, ale gdyby trzeba było wskazać kogoś, kto zasłużył na wygraną to byliby to radomianie. Tak, czy inaczej, wynik był prezentem dla legionistów. Wygrana w Legnicy z ostatnią w tabeli Miedzią dawał podopiecznym Kosty Runjaicia zmniejszenie dystansu do lidera do czterech punktów. Ale z prezentów trzeba jeszcze korzystać.

Do przerwy nie było najgorzej

Pierwsza połowa nie była najgorsza dla wicelidera. Legioniści mieli piłkę, wydawało się, że kontrolują przebieg gry. Ale w 27 minucie jedna sytuacja – głupi błąd obrony – dał prowadzenie gospodarzom. Maik Nawrocki naciskany zamiast wyprowadzić piłkę podał do Hładuna, bramkarz gości nie utrzymał piłki a Maxime Dominguez przejął i trafił do siatki. Było sensacyjne 1:0. Dalej legioniści kontrolowali grę, ale dopiero w 41 minucie strzałem z rzutu wolnego wyrównał Josue. Mimo to wydawało się, że kolejne bramki dla Legii są kwestią czasu. Nic z tych rzeczy.

Druga połowa do zapomnienia

Po przerwie to Miedź objęła prowadzenie w 50 minucie. A potem wcale nie była zespołem gorszym. Słabo wyglądali Nawrocki i zastępujący Pawła Wszołka Makana Baku, a w drugiej połowie do słabszej dyspozycji kolegów dostosowali się Kapustka i Slisz. Generalnie nie było widać przepaści, jaka w tabeli dzieli oba zespoły. Dopiero w doliczonym czasie z rzutu karnego wyrównał Josue. Mecz do zapomnienia, ogromna szansa niewykorzystana. Wydaje się, że błędem trenera było wystawienie na obie połowy zmagającego się z urazem Kapustki (były reprezentant grał jak profesor w pierwszej połowie i słabiej w drugiej). A przede wszystkim zastąpienie Artura Jędrzejczyka młodym Nawroskim i Pawła Wszołka Makaną Baku. Za tydzień Legia podejmuje Lecha i na błędy nie może sobie pozwolić.

Miedź Legnica – Legia Warszawa 2:2 (1:1)

1:0 Maxime Dominguez 27’
1:1 Josue 41’
2:1 Chuca 50’
2:2 Josue 90’+5’(k.)

Miedź Legnica: Mateusz Abramowicz – Levent Guelen, Nemanja Mijusković, Andrzej Niewulis, Jurich Carolina – Dawid Drachal (75’ Giannis Massouras), Damian Tront, Maxime Dominguez, Chuca (90’+2’ Santiago Naveda), Dimityr Wełkowski (90’+2’ Hubert Matynia) – Angelo Henriquez (71’ Luciano Narsingh)

Legia Warszawa: Dominik Hładun – Maik Nawrocki (62’ Artur Jędrzejczyk), Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro – Makana Baku (62’ Paweł Wszołek), Bartosz Slisz (79’ Jurgen Celhaka), Bartosz Kapustka (62’ Carlitos), Josue, Filip Mladenović – Tomas Pekhart (78’ Maciej Rosołek), Ernest Muci

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img